Translate

Translate

niedziela, 31 sierpnia 2014

~.25.~

Rodzice Zayna zdecydowali, że mogę zostać. Pod warunkiem, że nauczę się wszystkiego, co powinna znać kobieta przyszłego króla. Szczerze sądząc po minie mamy Zayna chyba nie jestem tu mile widziana, ale chcę to zmienić. Siedząc z Waliyhą na korytarzu rozmawiałyśmy o wszystkim. Opowiadałam jej o mojej siostrze, przyjaciołach, jak poznałam jej brata.
- Przygotuj się - wyszeptała słysząc czyjeś kroki.
Po chwili przed nami stanęła czarno włosa kobieta, ubrana w dopasowaną, czarną spódnicę do kolan. Białą koszulę i marynarkę, do tego czarne szpilki. W dłoniach trzymała teczkę, a jej mina nie wykazywała żadnych emocji.
- Witam panienko - odparła do Wal. - A ciebie zapraszam ze mną.
Wstałam zdziwiona, lecz ruszyłam tuż za kobietą.
- Jestem Karima (w tej roli Nicole Scherzinger), nauczę cię królewskich manier - rzekła oschle, już się jej bałam.
- Rose, ale to już chyba wiesz - prawie krzyknęłam widząc, jak oddala się. Nie nadążałam za nią.
Przeszłyśmy do głównej części pałacu, zobaczyłam pięć pięter. Licząc z tym, na którym się znajdowałyśmy.
Karima otworzyła drzwi od pokoju, w którym stał duży stół. Regał z książkami, sofa i pełno ozdób.
- Nauczę cię wszystkiego, więc uważaj. Ważne jest każde moje słowo - chodziła po pomieszczeniu z rękoma założonymi na plecach.
Siedziałam na kanapie bawiąc się palcami z nerwów. Ta kobieta mnie przerażała, nie wiem jak idealna muszę być, ale postaram się dla Zayna.
- Po pierwsze, nie garb się - powiedziała, na co wyprostowałam sylwetkę.
- Okey, co dalej?
- Po drugie, nie mów Okey tylko Dobrze - przewróciła oczami.
- Dobrze, co dalej? - wymamrotałam znudzona.
- Nigdy nie masz swojego zdania, nie kwestionujesz cudzego - usiadła na krześle, na przeciwko mnie.
Karima uczyła mnie do wieczora. Z tego, co pamiętam mam być tylko ozdobą. Nie mogę się odezwać na żadnym spotkaniu, chyba że zostanę o coś zapytana. Wtedy z uśmiechem odpowiadam i więcej się nie odzywam. Nie mogę przeklinać, nie mogę publicznie się odzywać bez pozwolenia. Muszę przestrzegać planu dnia, jaki ustali mi Karima. Mój telefon jest wyłączony podczas najmniejszego spotkania. Czuję, że będzie ciężko. Boję się, że nie dam rady, ale się postaram. Po nauce zostałam sama i postanowiłam zadzwonić do rodziców. W końcu przyda mi się ogromny opieprz, prawda?
" Halo? "
" Rose, wszystko dobrze? Tak się martwiłam "
" Tak, jestem z Zaynem. Przepraszam, że wyjechałam nic nie mówiąc "
" Wszystko wiemy od dziewczyn, dziadka, Nialla i Harrego "
" Co wam mówili? "
" Że pojechałaś do niego. I chłopcy przyszli do nas, żeby pokazać jak całowaliście się na środku jakiegoś placu "
" Nie jesteś zła? "
" Nie, bo podążasz za szczęściem i marzeniami "
" Mamo muszę kończyć, kocham was paa"
Schowałam telefon do torebki, a w pokoju zjawił się starszy człowiek, będący tu sługą.
- Zayn prosi panią o przyjście na taras - zakomunikował z uśmiechem. Miał nawet lekki brytyjski akcent.
- Jasne - wstałam zapinając torebkę.
Szłam za mężczyzną tysiącami korytarzami. Moje obcasy stukały o podłogę, a ja próbowałam się uspokoić.
- Jestem Ratish, byłem z Zaynem w Anglii - powiedział nie odwracając się, wyczułam w jego głosie radość.
- Mnie już za pewne kojarzysz, ale skąd znasz tak dobrze angielski? - powiedziałam przyśpieszając, aby iść koło niego.
- Tutaj prawie wszyscy się go uczą, a oprócz tego moja prababka była brytyjską - rzekł z uśmiechem.
- To fajnie, po co mnie tam chcą jeśli mogę wiedzieć?
- Król i królowa chcą z tobą porozmawiać w obecności Zayna - na te słowa wiedziałam, że nie będzie miło. Zostanę skrytykowana i obrażona, ale muszę być silna.
Weszliśmy do pokoju, w którym wszyscy siedzieli. Przełknęłam ślinę i podeszłam bliżej.
- Pewnie dobrze wiesz, że tutaj nie ma takich zasad jakie obowiązywały w twoim domu. Karima będzie codziennie uczyła się, jak masz się zachowywać. To nie jest zabawa moja droga, mój syn bardzo nalegał abyśmy cię tu przyjęli - mówiła mama Zayna oschłym tonem.
- Dobrze, wszystkiego się nauczę - wymamrotałam przygryzając wargę.
- Musimy ogłosić światu, że...ty...od teraz jesteś...
- Dlatego przygotowania rozpoczniemy już dziś, a ceremonia jutro - dodał ojciec Zayna.

Po godzinnym ćwiczeniu, jak to mam stać i się nie odzywać była zmęczona. Nie myślałam, że będzie tak ciężko. Nie mogłam zobaczyć się z Zaynem cały ten czas. W końcu zostałam zawołana na kolację. Cała rodzina siedziała przy stole w ciszy, a mi Ratish kazał zając miejsce obok mojego chłopaka.
- Rose, jak twoi rodzice? - zapytał król.
- Dobrze, rozmawiałam z nimi dzisiaj - posłałam mu lekki uśmiech.
- Masz tu telefon? - warknęła mama Zayna.
- Właściwie to tak - wyszeptałam czując, że znów jestem pod ostrzałem. Kobieta posłała dziwne spojrzenie Ratishowi, po czym znów popatrzyła na mnie.
- Będziemy musieli sprawdzić, czy nie ma podsłuchów. Oddaj go - rzekła pijąc wino, a obok mnie stanął sługa z poduszką.
- Słucham? - była oburzona, co chyba wszyscy zobaczyli.
Spojrzałam na Malika oczekując wyjaśnień, lecz on tylko pokiwał głową. Mam oddać telefon.
- Musimy też przeszukać twoją walizkę - poinformowała kobieta.
O nie! tego już za dużo. Nie jestem szpiegiem, nie obchodzą mnie ich sprawy. Nie pozwolę, żeby ktoś dotykał moje rzeczy.
- Przykro mi, ale nie oddam swoich rzeczy - prychnęłam krzyżując ręce pod biustem.
- Roseee - Zayn skarcił mnie spojrzeniem.
- Nie, to jest chore. Nie jestem szpiegiem, jestem tu bo cię kocham. Mój telefon to moja sprawa - tłumaczyłam rozwścieczona.
Myślałam, że chociaż on zrozumie. Jednak wciąż patrzył na mnie, jakby chciał powiedzieć "Daj ten telefon". Wkurzona wyciągnęłam urządzenie z torebki kładąc go na stole, sługa zabrał go, a ja nigdy wcześniej nie myślałam, że będąc tu sprawdzą wszystko, czego dotknę.
Kolację zjadłam nie odzywając się, rozmyślałam o tym świecie. Wiem, że muszę przetrwać, ale jest strasznie trudno. Karima kazała mi iść za nią, jak się okazało to lekarza w pałacu. Muszą mnie przebadać, bo mogę mieć jakieś choroby. Czułam, że wszystko się we mnie gotuje. Choć może to nie jest dobre stwierdzenie.
Po prostu myślałam, że będzie łatwiej.
- Zaprowadzę cię do pokoju - usłyszałam cichy głosik małej dziewczynki.
- Pewnie ty jesteś Safaa - uśmiechnęłam się kucając przy niej.
- Tak, chodź - złapała mnie za rękę. Była taka ciepła.
Po badaniach byłam zmęczona i przyda mi się odpoczynek. Mam nadzieję, że zobaczę się jeszcze z Zaynem.
- Moi rodzice już tacy są, musisz wytrzymać.
- Chcę, dla twojego brata zniosę wszystko.
- On cię bardzo kocha - powiedziała, a moje serce zaczęło mocniej bić.
- Skąd to wiesz? - zapytałam z ciekawości.
- Mówił mi, opowiadał o tobie bardzo dużo - oznajmiła otwierając drzwi od jakiegoś pomieszczenia.
Na środku leżała moja walizka, a przed nią stało duże łóżko.
- To tu, przed wynikami nie możesz spać z Zaynem - powiedziała, po czym wyszła nim ją zauważyłam.
Opadłam zmęczona na świeżą pościel i zamknęłam oczy. Na reszcie...

Rano
Usłyszałam dzwonek, ale nie telefonu. Otworzyłam oczy, a przede mną stała Karima.
- Wstawaj, musimy wszystko przećwiczyć - powiedziała, jak zwykle oschłym tonem.
Przewróciłam oczami, po czym wygramoliłam się z łóżka. Szykuje się interesujący dzień.
- Musimy pomyśleć o nowych ubraniach, podasz mi później swoje wymiary - rzekła zapisując coś.

Właśnie jestem w trakcie przymiarek do ogłoszenia światu, że wkroczyłam do tego świata. Muszę wyglądać i zachowywać się perfekcyjnie, bo zobaczą to ludzie ze wszystkich krajów. Przyjedzie pełno fotoreporterów, będą się bili o moje zdjęcia, bo wyrządziłam niezłą sensację.
Razem z krawcowymi wybrałyśmy cudowny zestaw. Moje włosy opadały falami na plecy, usta wydawały się większe, a paznokcie świeciły. Towarzyszyła mi Waliyha, zdążyłam ją dobrze poznać. Razem udałyśmy się przed dziedziniec, tam zobaczyłam resztę rodziny. Od razu wyszliśmy na dwór, gdzie zobaczyły miliony gałek ocznych patrzących tylko na mój błąd. Zaklęłam w myślach.
Król zaczął coś mówić, a ja stałam obok swojego chłopaka, który nawet nie mógł na mnie spojrzeć. To było cholernie dziwne. Nie mogę z nim spędzić, chociaż godziny.
- Powitajcie ją ciepło - na te słowa uśmiechnęłam się podchodząc do króla, który objął mnie ramieniem.
Ludzie zaczęli krzyczeć, a ja według planu podeszłam do Zayna i go pocałowałam.

Gdy się już ściemniło wreszcie mogłam pobyć z Malikiem sam na sam. Pobiegliśmy do jego pokoju, który wyglądał jak te ze snów i bajek.
- Tak bardzo cię kocham - wyszeptał składając pocałunek na mojej szyi.
- Ja ciebie też. Myślisz, że po co to wytrzymuje - powiedziałam siadając na łóżku.
- Wiem, przepraszam. Nic z tym nie zrobię, takie mam życie - odgarnął mój niesforny kosmyk włosów.
- Tęskniłam za tobą - uśmiechnęłam się.
Malik złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który przerodził się w mocniejsze czyny. Położyłam dłoń na policzku chłopaka, a on muskał moja szyję.
- Tak bardzo brakowało mi twojego ciała - wymruczał w moją skórę.
Poczułam, jak rozpina moją sukienkę. Ja od razu zaczęłam rozpinać guziki od jego koszuli. Zsunęłam szpilki z nóg, a on zerwał z siebie materiał. Jeździłam dłońmi po jego plecach i nawet nie zauważyłam, jak zostałam w samej bieliźnie.
Nareszcie dostałam wynagrodzenie za męczenie się z całym, tym królewskim bagnem.
___________________________________________________________________________
Witajcie kochani :3 Wiem, że rozdział jest denny, ale miałam dosłownie chwilę by go napisać. Jak wiecie jutro zaczyna się szkoła, więc będzie mi trudniej cokolwiek wyskrobać. Rozdziały będą pojawiały się później. Przepraszam :( Mam nadzieję, że choć troszkę spodobały wam się te wypociny.

- Komentarze karmią wenę.
~. Miley <3

niedziela, 24 sierpnia 2014

~.24.~

Właśnie przyleciałam do Indii, jest tu 2 a.m. i mimo późnej godziny czuję, że zaraz wyparuję. Odebrałam swoje bagaże, po czym włączyłam telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń i wiadomości. Najpierw wybrałam numer do Annie.
" Jak tam hindusko? "
" Stoję na lotnisku i nie wiem, co robić "
" Załatwiłyśmy ci hotel 3 gwiazdkowy, adres wysłałam sms'em, bo nie umiem tego przeczytać. Mów, jak Mumbai! "
" No cóż, cholernie duszno i gorąco. Nic nie rozumiem, ale jakoś się odnajdę "
" Dobra, zadzwoń gdy będziesz w hotelu "
Schowałam telefon do kieszeni dresów, a następnie udałam się na postój taksówek. Przez około 5 minut próbowałam wyjaśnić facetowi, że chcę jechać pod adres, który pokazywałam mu na telefonie. Na szczęście w końcu się udało i byłam w drodze do hotelu, patrząc na piękny krajobraz Indii. Zatrzymaliśmy się pod budynkiem średnich rozmiarów, dałam taksówkarzowi odpowiednią kwotę. Na szczęście na strefie bezcłowej był kantor i wymieniłam moje, nieszczęsne 20 funtów. Po wyciągnięciu walizki z samochodu udałam się do recepcji. Kobieta mówiąca po angielsku zrozumiała mnie i już po chwili stałam w windzie na 5 piętro. Otworzyłam kluczykiem drzwi, łóżko stało tuż przy ścianie. Na przeciwko mała toaletka, stary telewizor oraz krzesło. Szafa w rogu, wejście na balkon po lewej stronie łóżka. Łazienka z prysznicem, nie jest źle.
Postawiłam walizkę obok szafy i wyszłam na balkon. Świerze powietrze obwiało mnie, oparłam się o balustradę. Miałam widok na pałac, w którym mieszka Zayn. Nie mogę uwierzyć, że jestem tak blisko niego. Wzięłam głęboki oddech, po czym wyjęłam telefon.
" Jestem w hotelu, Annie "
" To dobrze, jak jest? "
" Mam widok na pałac "
" Skarbie, tylko nie płacz"
" Ale, jak ja się tam dostanę? Nie wpuszczą mnie do królewskiej posiadłości "
" Słuchaj, jutro rodzina królewska będzie na jakimś dziedzińcu. Oni mają swoje święta i zbiorą się ludzie, więc tam go będziesz musiała dorwać "
" Informujcie mnie, jak mam dojść przez telefon. Na pewno macie hinduskie kanały w telewizorach "
" Dobra, idź spać "
Rozłączyłam się i jeszcze raz spojrzałam na pałac. To trudne być tu, ale nie z Zaynem.
Wróciłam do pokoju, opadłam zmęczona na łóżko. Marzyłam, by znaleźć się w kranie Morfeusza.

Obudziłam się o 9:00 a.m. czasu w Indiach. Byłam wypoczęta i gotowa spotkać się z Zaynem. Wyjęłam z torebki numer do tego mężczyzny, którego poleciła mi Annie. Powiedział, że będzie za 30 minut, ale muszę mieć umyte i mokre włosy. Wzięłam więc kosmetyczkę oraz ręcznik, po czym udałam się do łazienki. Zmyłam z siebie cały brud, który został jeszcze z wczoraj. Ciepła woda spływała po moim nagim ciele sprawiając miłe uczucie, osuszyłam się ręcznikiem i zawinęłam go wokół siebie. Rozczesałam mokre włosy, a po pokoju rozległo się pukanie. Otworzyłam drzwi, a na oko 30 letni mężczyzna i 3 kobiety wparowali do środka z kuferkami.
- Jestem Richard, a to moje asystentki - odparł rozkładając swoje kosmetyki na toaletce.
- Rose, miło poznać - wymamrotałam zdziwiona.
- Siadaj tutaj - wskazał na krzesło przed lustrem. - Kiepskie warunki, ale dam rade.
Po chwili Richard zaczął suszyć moje włosy, a jego asystentki malowały mi paznokcie lub podawały mu jakieś kosmetyki. Dowiedziałam się, że Richard jest fryzjerem mamy Annie i kilka razy układał włosy mojej przyjaciółki. Po skończeniu efekt był niesamowity, fale opadały na moje plecy. Spojrzałam na paznokcie, wyglądały przepięknie. Biało-różowy kolor, posypane mały diamencikami. Przejechałam po jednym opuszkiem palca i uśmiechnęłam się.
- No i jak? - zapytała brunetka.
- Cudowne, dziękuje - odparłam szczerze.
Później blondynka zrobiła mi makijaż, który składał się z jasno różowej pomadki i czarno złotego cienia do powiek. Policzki podkreśliła brązowo - różowym różem. Gdy wyszli pokremowałam ciało balsamem z drobinkami złotka. Otworzyłam walizkę, a w niej leżał pokrowiec na ubrania. Wzięłam go do ręki i rozpakowałam. Na wieszaku znalazłam kartkę " Baw się dobrze ze swoim księciem :) - dziewczyny " Szczerze nie dziwię się, dlaczego one tak o mnie dbają przed tym spotkaniem. Wyglądałam dosłownie, jak trup za nim wpadł tu Richard. Rozstanie wpędziło mnie w zaniedbanie, lecz teraz trzymając niesamowite ubrania z fryzurą w stylu nie jednej gwiazdy czułam, że czas zobaczyć mojego księcia. Wciąż dziwnie mi myśleć o Zaynie jako członku rodziny królewskiej, ale nie zmienię faktu, iż jest on nim. Do tego przeżyłam pierwszy raz z Malikiem i wcale tego nie żałuję.
Ubrałam się w czarną, rozkloszowaną spódniczkę, błękitno-białą koszulę bez rękawów. Do tego torebka z ćwiekami, buty na wysokim obcasie. Miały mały otwór na palce. Spakowałam torebkę, po czym nałożyłam kolczyki w kształcie kropelek ozdobione diamencikami. Usiadłam na łóżku i włączyłam ipada. Szukałam informacji na temat tej ceremonii. Ma ona na celu uczczenie powrotu Zayna, jego siostry oraz niedoszłej żony. Cała rodzina królewska ma być na tym placu. Znalazłam adres, po czym zadzwoniłam do Nialla.
" Hej, nie mogę długo gadać "
" Jezu Rose, co u ciebie? Wszyscy się martwią "
" Wszystko dobrze, włącz zaraz jakiś indyjski kanał. Paa "
Schowałam telefon do torebki i wyszłam z pokoju. W windzie poprawiłam lekko włosy, po czym wsiadłam do taksówki, która stała przed hotelem. Zatrzymaliśmy się przed znakiem zakazu wjazdu z okazji ceremonii. Zapłaciłam daną kwotę, a następnie próbowałam przedrzeć się przez tłumy ludzi. Nagle zaczął dzwonić mój telefon, odebrałam wciąż idąc.
" Gdzie jesteś? "
" Nie wiem, gdzieś przy wejściu "
" W telewizji pokazują tłumy, bo królewska rodzina jeszcze nie wyszła "
" Jesteście tam wszyscy? "
" Tak, nawet chłopaki "
" Cześć, tu Louis "
" Hej, dobra jestem koło trzech drzew, są tu też kolorowe kwiaty "
" Nie widzę tego ''
Zdenerwowana błądziłam po placu, który zapełniony był ludźmi. Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać.
" Są, Jezus Maria oni są "
" Wiem Annie, ja też tu jestem "
" Widzisz ich? "
" Nie, ale widzę tłum wiwatujący "
" Pokazują ich "
" Ja jestem niedaleko fontanny "
" Idź tam, to na przeciwko "
" Nic nie widzę "
" Idź do fontanny "
Przedzierałam się najszybciej, jak mogłam. Fontanna była na dużym podwyższeniu zrobionym z marmuru. Można było na nie wejść, bo obok była górka. Niestety, wciąż nic nie widziałam i w szpilkach trudziłam się, by jakkolwiek iść.
" Gdzie ty do cholery jesteś? "
" Idę "
" Ale Zayn wygląda bosko "
" Annie "
" Sorka, ale serio wygląda bosko ''
" Gdzie jesteś? "
" Stoję na fontannie "
" Widzisz go? "
" Nie "
" To się odwróć "
Zrobiłam, jak kazała. Teraz dokładnie widziałam rodzinę królewską, i Zayna. Wyglądał tak cudownie, miał na sobie białą koszulę, której 3 pierwsze guziki były rozpięte. Do tego czarne spodnie, jego ręce były pokryte tatuażami, odsłonięte zostały przez rękawy koszuli podwinięte do łokcia. Moje serce biło coraz mocniej, to było on. Mój Zayn.
" Halo, Rose "
" Widzę go "
Wciąż patrzyłam tylko na niego, wtedy przypomniało mi się o moim tatuażu, który robiłam z Zaynem. Był przy mnie. Teraz dzieliło nas jakieś 15/20 metrów, a ja miałam kłopot, aby chociaż spojrzał w moim kierunku. Jego ojciec zaczął coś mówić, ale nic nie rozumiałam. On ze smutnym spojrzeniem siedział na krześle za podium mówcy. Nie wiedziałam co robić, gdy nagle król wypowiedział imię swojego syna, który wstał i rozglądnął się. Wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Najwidoczniej nie mógł uwierzyć, że tam stoję. Jego ojciec niezręcznie mruknął coś do Zayna, lecz on zamiast go posłuchać zaczął iść w moją stronę. Tłum rozsuwał się, a straż biegła za nim. Usłyszałam krzyki w telefonie, wciąż go nie wyłączyłam. Zeszłam na płaski grunt, gdzie zobaczyłam Malika. Ten przyciągnął mnie do siebie, położył ręce na mojej tali i namiętnie pocałował. Oplotłam swoimi dłońmi jego szyję. Nagle w moim brzuchu pojawiło się dziwne uczucie, nie te walnięte motyle, o których mówią w filmach. To było coś głębszego. Oderwaliśmy się od siebie, po czym Zayn spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. Odgarnął kilka kosmyków moich włosów.
- Jesteś tutaj - wyszeptał przejeżdżając dłonią po moim policzku.
- Jestem - przytuliłam go, tak bardzo tęskniłam.
- Chodź - odparł ciągnąc mnie za rękę.
Biegliśmy w stronę jego rodziców i sióstr. Już czułam, że nie będę mile widziana, ale kocham Zayna. Nikt, ani nic tego nie zmieni.
Wszyscy weszli do środka, zdziwieni wpatrywali się na nas.
- Porozmawiamy o tym w pałacu - warknął ojciec Zayna, po czym skierował się do czarnego mercedesa. Otworzył go kierowca, a ochrona towarzyszyła królowi cały czas.
- Pojedziemy do pałacu - zakomunikował Zayn, ciągnąc mnie w stronę drugiego auta.
Zajęłam miejsce obok Malika, a po chwili do środka weszła szczupła nastolatka - siostra Zayna.
- A więc ty jesteś Rose - rzekła z uśmiechem - Waliyha.
- To ja, miło cię poznać - podałam jej dłoń, którą uścisnęła.
- Faktycznie jesteś taka ładna, jak opowiadał - stwierdziła przyglądając mi się.
- Dziękuje, o tobie nic Zayn mi nie mówił, ale widzę same pozytywy - powiedziałam spoglądając to na nią to na Malika, który niespodziewanie splótł nasze dłonie.
- Ogólnie szykujcie się na długą rozmowę - odparła Waliyha poprawiając fryzurę.
Moją uwagę przykuł ogromny zamek.
- Ty tu mieszkasz? - zapytałam oniemiała.
-  Tak, skarbie - przejechał kciukiem po wierzchu mojej dłoni.
- O ja pierdole - zaklęłam, po czym tego żałowałam - To znaczy duży jest.
- Spokojnie przy nas możesz, tylko broń Boże przy rodzicach - ostrzegła Wal.
Wjechaliśmy przez ogromną bramę, oglądałam wszystko przez okno. Nie docierało do mnie, że obok siedzi Zayn i właśnie jadę do jego pałacu.
- Czytałaś list? - zapytał całując mnie w policzek.
- Tak - oparłam głowę o jego ramię.
- Hazza się spisał, Rose proszę wybacz mi - szepnął ściskając mocniej moją dłoń.
- Wybaczyłam już dawno - wyszeptałam, po czym pocałowałam go.
Zatrzymaliśmy się na ganku, niewielka fontanna na środku i pełno kwiatów. Wysiadłam z auta, a Zayn złapał mnie za rękę idąc w kierunku wejścia. Wielkie drzwi otworzone zostały przez straż, ogromny hol od razu mi się spodobał. Cały ten przepych był dla mnie obcy, ale miałam przy sobie Zayna i nie myślałam o tym. Weszliśmy po schodach, po czym Malik zaprowadził nas do pokoju, w którym znajdowały się duża kanapa, dwa fotele i stolik. Wszystko urządzone w indyjskim stylu.
- Zayn? - usłyszałam głos kobiety.
- Szykuje się opierdol - szepnął Zayn, na co cicho się zaśmiałam.
- Śmieszy cię coś młoda damo? - szczupła brunetka stanęła 5 metrów przed nami ze srogą miną i założonymi rękoma pod biustem.
- Nie - wymamrotałam przestraszona, chowając się za Zaynem.
- Zayn, czyś ty oszalał? Ojciec prawie zawału dostał widząc, jak biegniesz do niej - mówiła, przez co poczułam się cholernie głupio.
- Kocham Rose - przyciągnął mnie do siebie, lecz mój wzrok utkwiony był w podłodze.
- Uważasz, że pozwolimy, żebyś sobie z jakimiś laleczkami biegał? Pożegnaj ją i więcej z nią kontaktu nie masz - wrzasnęła machając rękoma. Czułam, jak miękną mi nogi.
- Jeśli ona ma odejść to ja z nią. Kocham Rose i nie ma szans, że stracę ją po raz kolejny - odparł odważnie Zayn.
- Zayn - gromki, męski głos dobiegał z korytarza, a po chwili wysoka postać stanęła w drzwiach. - Zdecydowałem, co z tym wszystkim zrobić.
_______________________________________________________________________________
Witajcie :3 O to i rozdział 24. No i się spotkali :) Widzieliście, że to nastąpi prawda? Jak myślicie, co zdecydował tata Zayna? Poza tym zbliżamy się do końca 1 części <3
-Komentarze karmią wenę.
-Miley <3

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

~.23.~

W nocy przewracałam się z boku na bok. Sen nie był mi pisany, bo koszmary mnie dręczyły i budziłam się, co kilkanaście minut. W jednym z nich widziałam, jak ktoś wymierza broń w moim kierunku, oddaje strzał.
Postanowiłam wstać po 8 a.m., a uwierzcie mi to kiedyś była dla mnie noc. I czasem płakałam, że muszę wstawać o 6:45 a.m. do szkoły.
Umyłam zęby, przeczesałam włosy palcami i narzuciłam na siebie za duże, szare spodnie dresowe oraz wymiętą, czarną koszulkę z napisami. Zeszłam na dół, do kuchni. Wyjęłam mleko, płatki, łyżkę i miskę. Usiadłam przy stole powolnie jedząc śniadanie. Telefon w mojej kieszeni zawibrował.
" Przeczytałaś wreszcie ten list? - Annie "
Wypuściłam powietrze ze świstem odkładając urządzenie na stół. Dokończyłam płatki, odstawiłam brudne naczynie do zlewu, po czym wzięłam komórkę i poszłam na górę. Otuliłam się kocem, usiadłam na parapecie. Te wakacje są wyjątkowo zimne. Kiedyś było nawet 29 stopni. Siedziałam w ciszy 2 godziny, aż usłyszałam, jak Grace trzasnęła drzwiami. Po chwili znalazła się w moim pokoju.
- Cześć - mruknęłam opierając podbródek na kolanach.
- Rose proszę cię, nie zadręczaj się tak. Nie poznaje cię już - odparła kładąc rękę na moim ramieniu.
- Dużo się zmieniło - wymamrotałam, odsuwając się.
Grace wyszła zaraz po moich słowach, a do oczu napłynęły mi łzy. Zaraz koniec lipca, a ja siedzę w domu. Annie z Louisem urządzają przeprowadzkę i szykują się na studia, ona na pierwszy rok, on na trzeci. Maggie i Harry byli nad jeziorem u babci dziewczyny, a Maya i Niall w sierpniu zamieszkają razem, wszyscy wybrali już studia, tylko czekają na odpowiedzi. Z tego, co wiem to Annie idzie na dziennikarstwo. Louis kontynuuje prawo. Styles wybrał ekonomię, Maya turystykę i rekreację. Maggie myślała o pedagogice, a Niall informatyce.
Nagle usłyszałam, jak drzwi się otwierają, a w nich stała moja siostra z parującymi kubkami w rękach.
- Trzymaj - posłała mi uśmiech, który lekko odwzajemniłam.
Napiłam się gorącego napoju, jakim była herbata i spojrzałam na biurko, na którym leżał przeklęty list. Nie wytrzymałam, wzięłam go do ręki, po czym usiadłam w fotelu. Rozerwałam kopertę, lecz za nim go przeczytałam postanowiłam dokładnie to przemyśleć. Wystarczyło kilka sekund, bym utwierdziła się w tym, że cholernie ciekawi mnie, co Zayn postanowił mi napisać. Napiłam się herbaty i zaczęłam czytać.
 Droga Rose!
        Wiele razy próbowałem jakoś sensownie zacząć ten list, lecz nie potrafiłem. Wiem, że na pewno nie spotkamy się już przed moim wyjazdem, ale przynajmniej tak wyjaśnię Ci wszystko.
        Rozstaliśmy się przez mój błąd, którego jestem świadom i cholernie żałuję. Pewnie nie chcesz kolejny raz słyszeć, że chciałem Ci o wszystkim powiedzieć. Jednak było tak, wiedziałem, że zareagujesz na to negatywnie. Ja po prostu zakochałem się w Tobie i bałem się, że Cię stracę. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego, jak czuję do Ciebie. Skradłaś moje hinduskie serce, musisz to wiedzieć. Zrobiłbym dosłownie wszystko, aby cofnąć czas. Nie chcę żyć bez Ciebie, bo wtedy moje życie nie ma sensu. Jestem idiotą, który poświęciłby dla małej Rosie wszystko. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
        Rano przyjadą moi rodzice i wracam do Indii razem z siostrą Waliyhą, której niestety nie poznałaś oraz Ratishem - moim przyjacielem zatrudnionym, jako służący. Mam jedną prośbę, jeśli znajdziesz kogoś innego, z kim będziesz szczęśliwa napisz mi sms. Liczę chociaż na to, że ułożysz sobie życie beze mnie. 
                                                                                                        Kocham Cię <3
                                                                                                                            Zayn 
Oniemiała upuściłam kartkę na podłogę, nie mogłam w to uwierzyć. Szybko napisałam sms do dziewczyn, aby przyjechały. Ten list zmienił wszystko, bo nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. Zayn mnie kocha i żałuje kłamstw, to jak plątania uczuć. Naprawdę czułam, że zostałam wywrócona na drugą stronę.
Po chwili pojawiły się moje przyjaciółki z kawą i ciastkami, pragnące usłyszeć co mam im do powiedzenia. Natomiast ja dałam im list czekając, aż go przeczytają.
- O ja pierdole - wydukała zszokowana Annie.
- To takie urocze - uśmiechnęła się Maya, robiąc maślane oczy w stronę kartki.
- Jedź do niego! - rzekła Annie po przełknięciu kawałka ciastka.
- Właśnie, przecież nie możesz tego tak zostawić - dodała Maggie, popijając kawę z nerwów.
- Zamknij oczy i zapytaj serce, czy go kochasz - Maya odparła spokojnie, siadając na krześle.
Wykonałam jej polecenie. To było łatwe, oczywiście że kocham Zayna. Bolało mnie jego kłamstwo, ale nie przestałam go kochać. Moje serce zostało złamane, lecz w tych dwóch połówkach wciąż tkwiła miłość do Zayna. Poza tym to fajna sprawa być dziewczyną Księcia.
- No czyli znamy odpowiedź, gdzie masz walizkę? - Annie klasnęła dłoni, za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
- Aaa, jest na podłodze w szafie - zaśmiałam się nie do końca rozumiejąc, że ona serio chce mnie wysłać do Mumbai'u.
- Spakuje jej kosmetyki - zdeklarowała się Maya, biorąc moją kosmetyczkę.
- Maggie spakuj ją, ja zadzwonię do fryzjera i makijażysty, z którym współpracowałam na sesji. On poleciał na całe wakacje do Indii - rzekła Annie, wyciągając swój telefon z torebki.
Stałam tak, jak kołek nie ogarniając co się właśnie dzieje. Moje przyjaciółki zdecydowały, że polecę do Indii. Nawet nie wiem za co, bo mam w portfelu jedynie 20 funtów.
- Dziewczyny, ale ja nie mam pieniędzy - próbowałam ochłodzić ich zapęd.
- My mamy - odpowiedziały zgodnie. 
- Kochanie Richard przyjedzie do ciebie, jak do niego zadzwonisz. Wsadzę ci jego numer do torebki - poinformowała Annie.
Ja zaczęłam pomagać Magg's w pakowaniu mnie, na co ona powiedziała, że nie pójdę do niego w spodniach z gigantycznymi dziurami, które chciałam włożyć do walizki i kazała mi zająć się torebką.
Wrzuciłam do niej portfel, słuchawki, telefon, gumy do żucia, paszport, książkę, ipoda nano, ipada, gumki do włosów, małą kosmetyczkę. W końcu, gdy byłam spakowana zbiegłyśmy na dół. Włożyłam do torebki M&M's, jabłko i gruszkę. Dziewczyny pobiegły władować walizkę do auta, a ja już zmierzałam do wyjścia, gdy przypomniało mi się, że nikomu o tym nie powiedziałam. I wtedy zobaczyłam dziadka na kanapie w salonie.
- Lecisz do niego? - zapytał nie odrywając wzroku z gazety.
- Tak, zostawił mi list i...
- Spokojnie, baw się dobrze Rose. Nie przejmuj się rodzicami, pogadam z nimi - posłał mi zadowolony uśmiech.
Podbiegłam do niego i ucałowałam go w policzek. Uśmiechnęłam się, po czym wybiegłam z domu. Zajęłam miejsce pasażera, obok kierującej Annie. 
- Wyślij nam pocztówkę - zaśmiała się Maya.
- Pozdrów Księcia - mrugnęła Maggie.
Zachichotałam, po czym wysiadłam. Byłyśmy już na lotnisku Heathrow, Terminal 4. Wytargałyśmy moją walizkę biegnąc wręcz do kobiety w obsłudze. 
- Dzień dobry, kiedy jest najbliższy lot do Mumbai'u? - zapytała Annie.
- Za 45 minut, a następny za 4 godziny - odparła kobieta po sprawdzeniu w komputerze.
- Poprosimy jeden bilet dla niej - rzekła Maggie.
Wyjęłam swój paszport, aby kobieta mogła spisać moje dane.
- Proszę, tu jest bilet. 376 funtów poproszę - podała mi bilet oraz dokument.
Dziewczyny zaczęły wyjmować pieniądze, a mi było cholernie głupio. Płaciły za mój lot, a ja nie miałam jak się im odwdzięczyć.
- Przepraszam, że musicie...
- Spokojnie, leć do niego. Kochamy cię - przytuliły mnie.
- Dziękuje, napisze jak przylecę - uśmiechnęłam się, po czym pobiegłam zdać bagaż.
Naprawdę musiałam szybko poruszać się po lotnisku i cudem udało mi się zdążyć na samolot. Jestem szalona, że to robię, ale kocham Zayna. Siedząc już w samolocie zrobiłam sobie zdjęcie i wysłałam je dziewczynom, ale zaraz potem wyłączyłam wszystkie urządzenia, bo startujemy. Czeka mnie długi lot, ale czego się nie robi dla miłości, prawda? 
___________________________________________________________________________
Witajcie :3 No i Rose leci do Indii!! Cieszę się, a wy ?
Chciałabym was zapytać, czy w drugiej części chcecie, aby zmienić bohaterki na sławne osoby?
-Komentarze karmią wenę.
~. Miley <3

środa, 13 sierpnia 2014

~.22.~

Muzyka - Selena Gomez "Love Will Remember"  , Rihanna "Lost In Paradise" i Christina Perri "Jar Of Hearts"

Minął tydzień odkąd dowiedziałam się o kłamstwie Zayna. Dni wyglądały tak samo, siedziałam na parapecie i wpatrywałam się w krople deszczu spadające monotonie po szybie. Dziewczyny przychodziły prawie codziennie, ale nic nie dało rady wyciągnąć mnie z domu. Jestem im wdzięczna za wsparcie, są wspaniałe. Nie potrafiłam sobie poradzić z tym, co mi wyrządzono. Po prostu nie umiem trafić na chłopaka, który by nie kłamał. Najpierw mocno przeżyłam rozstanie z Dylanem, teraz Zayn. Naprawdę go kochałam, był dla mnie wszystkim. I chociaż staram się udawać, że jest dobrze to sypie się z dnia na dzień. Moja psychika powoli słabnie, bo nie mam sił znosić bólu, jaki sprawił mi Zayn.
- Puk, puk - usłyszałam znajomy głos za sobą.
- Cześć Niall - odparłam widząc przyjaciela w drzwiach.
- Jak się czujesz? - zapytał podchodząc do mnie.
- Tak, jak wyglądam - mruknęłam wstając.
- Moja Rose - przytulił mnie całując wierzch mojej głowy. - Sam nie mogę w to uwierzyć.
Łzy polały się z moich oczu, czułam się jak dno.
- Wiesz, że tu jestem. I mam żarcie - uśmiechnął się pokazując torbę z Nando's.
Usiedliśmy na moim łóżku, wzięłam swój zestaw i zaczęłam jeść.
- Może chcesz polecieć gdzieś odpocząć? Hiszpania albo Włochy - odparł wciągając frytki.
- Nie, sama nie wyjadę, a wy macie teraz inne wydatki - rzekłam wypuszczając głośno powietrze.
- To racja, wybacz, ale studia i te sprawy...Ale są rodzice prawda?
- Ahh nie chcę z nimi jechać. To nie wypali, Niall - wymamrotałam podpierając się na łokciach.
- Chciałbym ci codziennie pomagać, ale zaczynam przeprowadzkę i nie mogę tego przełożyć. Przepraszam miśku - uśmiechnął się przejeżdżając dłonią po moim ramieniu.
- Spokojnie, z resztą słyszałam, że twoja rodzina przylatuje z Irlandii - powiedziałam pakując do ust frytkę.
- Tak, Maya ci mówiła? Przylatują za tydzień i ona się strasznie stresuje, lata po mieszkaniu, jak szalona. Sprawdza czy do ich przyjazdu wszystko będzie dobrze - opowiadał.
- Mówiła mi - zdobyłam się na malutki uśmiech.
- Rose, zauważyłem to, gdy cię zobaczyłem - zaczął poważnie - Schudłaś i to sporo, jesteś bledsza.
Mój wzrok powędrował na kolana, zapadła krępująca cisza. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- Nie możesz się tym tak zadręczać, Rosie - mówił, tak dla mnie sprawa była naprawdę poważna. - Wiem, że on cię skrzywdził, ale wyglądasz strasznie.
- Dzięki - mruknęłam opierając głowę o ścianę przy łóżku.
 - Chodzi mi o to, że zmizerniałaś skarbie. Troszczę się o ciebie, jak brat, którego nie masz. Wiem, jak się czujesz. Musisz starać się o nim zapomnieć, bo jesteś młoda i nie powinnaś siedzieć zamknięta w pokoju. Wiem też, jak bardzo boli cię to co on zrobił. Uwierz mi jestem tutaj, dziewczyny są i Harry z Louisem też. Wszyscy są z tobą, by ci pomagać księżniczko - złapał mnie za dłoń patrząc prosto w moje oczy.
Przytuliłam go mocno, łza pociekła po moim policzku. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi od samochodu, z tego, co wiem rodzice o 14:00 mieli gdzieś jechać i Niall musiał zostać przynajmniej do ich powrotu.
- Dziękuje, że jesteś - odparłam z wdzięcznym uśmiechem.
Nagle zobaczyłam mamę w drzwiach, była wesoła.
- Kochanie masz gościa - rzekła cofając się.
Zobaczyłam niewysoką postać. Siwe włosy, wąs i granatowy sweter opinający się na brzuchu. Tak to był mój ukochany dziadek, który mieszka w Glasgow.
- Cześć królewno - uśmiechnął się wchodząc do pokoju, natychmiast rzuciłam mu się na szyję.
- Dzień Dobry, to ja już pójdę. Pa Rose, do widzenia - rzekł Niall wychodząc.
Staliśmy w uścisku dobrą chwilę, aż głos mamy przykuł naszą uwagę.
- Zostawię was, tato zaniosę twoją walizkę do pokoju - wyszeptała zamykając drzwi.
Usiedliśmy na łóżku, tak cieszyłam się z przyjazdu dziadka.
- Co tu robisz? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Przyleciałem do ciebie szkrabie - rzekł dotykając palcem mój nos.
- To świetnie, tęskniłam za tobą, ale wiem, że jest inny powód twoich odwiedzin - powiedziałam posmutniając.
- Wiem co wydarzyło się w twoim życiu malutka. Widzę, że schudłaś i zbledłaś - usłyszałam to dziś już po raz drugi.
Przygryzłam wargę, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Może i wyglądałam, tak jak mówią wszyscy, ale nie mam ochoty jeść i nie wychodzę z domu. Nie wiem, czy gdyby oni byli w mojej sytuacji potrafiliby cieszyć się życiem. Co prawda po śmierci mojej babci dziadek przeżył wiele, było mu ciężko, ale teraz normalnie funkcjonuje i to sam.
Rozmawiałam z dziadkiem o tym, co się stało. Niedosłownie, ale powiedziałam mu, że Zayn był moim pierwszym. Mówiłam, jak bardzo go kochałam i ile dla mnie znaczył. Ten uważnie słuchał. To w nim uwielbiam, on potrafi słuchać i wnioskować. Zawsze mi pomagał, to dziadek wyciągnął mnie z kłopotów. Zaczęło się od tego, gdy miałam 10 lat i ukradłam żelki ze sklepu. On nie powiedział rodzicom tylko zapłacił, ale miałam z nim niezłą pogadankę. Potem w wieku 14 lat byłam zagrożona z 5 przedmiotów, dziadek przyleciał na 3 tygodnie i potajemnie uczył mnie, żebym zdała. I 3 lata temu, gdy paliłam papierosy pomógł mi rzucić.
- Zostaję tydzień, może pójdziemy razem na zakupy. Pomożesz mi wybrać coś, co mnie trochę odmłodzi - zaśmiał się wstając. Poklepał mnie po kolanie - Idę się rozpakować.
Położyłam się na całej długości łóżka, wzięłam telefon do ręki. Na tapecie wciąż miałam zdjęcie z Zaynem z Paryża. Rzuciłam go na podłogę, po raz kolejny dziś łza poleciała po moim policzku.
Jak na złość telefon zaczął dzwonić. Wstałam i podniosłam go odbierając.
" Rose, możemy do ciebie przyjechać z Harrym?"
" To coś ważnego?"
" Bardzo ważnego"
" Dobrze"
Nie wiem, co może być na tyle ważne, ale zgodziłam się na ich odwiedziny. Czekałam 10 minut i jako pierwsza zjawiła się Annie. Kupiła mi kawę w Starbucksie, wypiłam z nią, to trochę odsunęło zmęczenie. Później przyszła reszta.
- Jak się czujesz? - zapytał Harry siadając na krześle przy biurku.
- Żadnej zmiany, jak widzisz - mruknęłam odgarniając niesforne kosmyki włosów.
- Widzieliśmy twojego dziadka - odparła Maggie.
- Tak, przyjechał dziś - oznajmiłam.
- Niall mi mówił - rzekła Maya siadając na pufie.
- Przejdźmy do rzeczy, co jest takiego ważnego? - powiedziałam niecierpliwiąc się.
Wszyscy spojrzeli na siebie porozumiewawczo, zaczął Harry.
- Zayn był u mnie wieczorem, po tym jak wszystko się wydało.
- Mów dalej - rzuciła Annie widząc, że Styles zawahał się.
- Rozmawialiśmy za nim wyjechał...
- Wyjechał? - podniosłam ton.
- Tak, dzień później. Jego rodzice przylecieli go zabrać - zakomunikowała smutna Maggie.
- Wyjaśnił mi wszystko, dał mi ten list dla ciebie - rzekł wyciągając kopertę z torebki swojej dziewczyny.
- Nie chcę go - skrzyżowałam ręce na piersi odwracając wzrok.
- Prosił, żebyś go wzięła - nalegał.
Wyrwałam mu list z ręki i położyłam go na szafkę.
- Nie przeczytasz? - zapytała Maya.
- Po co? Co mi niby tam napisał? Pewnie to samo, co mówił - prychnęłam, przewracając oczami.
- Nie mówił, co tam jest. Jednak zależało mu, żebyś to przeczytała - odparł Harry spokojnym tonem.
Wszyscy zostali jeszcze 3 godziny, oglądaliśmy razem komedię, lecz ja nie miałam ochoty śmiać się. Intrygował mnie ten list, nie chciałam go czytać, ale coś mnie do tego ciągnęło. Gdy zostałam sama długo głowiłam się, co może być napisane w nim.
Zjadłam kolację sama w pokoju, była to kromka chleba z masłem i kakao. Usiadłam na podłodze opierając się o łóżko, opisałam wszystko w pamiętniku. Tak bardzo chciałam, by to się skończyło. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię i zniknęła...
_______________________________________________________________________
Witajcie :) O to i dość smutny rozdział 22 rozdział. Powoli zmierzamy do końca części pierwszej opowiadania "Żyj Marzeniem", zostało jeszcze około 10-15 rozdziałów. Wiem, że to dużo, ale już was informuje, żeby nikt nie odszedł. Druga część będzie nazywała się "Royal". Zobaczycie, że naprawdę dużo zmieni się w życiu Rose i Zayna :)
-Komentarze karmią wenę.
~.Miley <3


czwartek, 7 sierpnia 2014

Liebster Awards

Witajcie kochani, nareszcie mam czas zaktualizować wszystkie fakty. Zostałam nominowana do Liebster Awards, aż dwa razy!! Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Dziękuje bardzo za to, że jesteście <3

Pierwsza nominacja jest od: Pauliny Malik (hej! ja tu jestem Malik ;) )

Pytania: 
1. Gdzie byś chciał/a pojechać ?
Odp. Jest naprawdę dużo miejsc, więc chyba nie wymienię xD
2. Ulubione danie ?
Odp. Spaghetti :D
3. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka ? 
Odp. Piosenkarz: Zayn Malik, Harry Styles, Louis Tomlinson, Liam Payne, Niall Horan, Ed Sheeran, Justin Bieber i Dawid Kwiatkowski (uwaga leci hejt) Piosenkarki: Rihanna, Ariana Grande, Selena Gomez, Katy Perry, Demi Lovato.
4. Ulubiona piosenka ?
Odp. Kurde też mam ich zbyt wiele :/
5. Jak masz na imię ?
Odp. Claudia wnioskując po nazwie :P
6. Ile masz lat ?
Odp. Chcę być w miarę anonimowa, więc niech pozostanie tylko imię :)
7. Co daje ci siłę do pisania kolejnych rozdziałów ?
Odp. Przede wszystkim komentarze czytelników <3
8. Jaki powinien być twój/ twoja idealny/a chłopak/dziewczyna ?
Odp. Powinien być szczery, kochający i musi umieć o mnie dbać oraz mnie strzec.
9. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
Odp. Owszem.
10. Co byś chciała robić w przyszłości ?
Odp. Myślałam o przyszłości związanej z tańcem lub śpiewem.
11. Co najbardziej lubisz w sobie ?
Odp. Szczerze to nic, nie podobam się sobie.

Druga nominacja od Nathalie Malik (Ej no same Maliki ;-; )

Pytania:1. Jak masz na imię / twój pseudonim?
Odp. Claudia, ale mówią na mnie Cladis, Clauduśka i Duśka.
 2. Do jakich fandomów należysz? 
Odp. Directioner, Navy, Lovatic, Sheerio, Arianator, Kwiatonator, KatyCat, Belieber, Little Monster, PLLFamily, Selenator,
3. Jakie blogi lubisz czytać? 
Odp. Z 1D xD 
4. Co / kto jest Twoją inspiracją? 
Odp. Moją inspiracją jest wszystko, potrafię znaleźć ją wszędzie.
5. Czytasz mojego bloga? 
Odp. Nie :( ale na pewno zacznę!! :)
6. Jakie miejsce chciałabyś odwiedzić? 
Odp. Jest ich za dużo.
7. Twoje największe marzenie? 
Odp. Nie powiem, bo się nie spełni :)
8. Twoje motto życiowe? 
Odp. "Never a failure, always a lesson".
9. Ulubiona piosenka / płyta?
Odp. Jest ich za wiele.
0. Co chciałabyś w sobie zmienić? 
Odp. Dosłownie wszystko.
11. Jakie jest Twoje ulubione zwierze?
Odp. Psy, koty i papugi <3

Nominowani: 


Pytania:
1. Gdzie chciałabyś mieszkać?
2. Kim chcesz zostać w przyszłości?
3. Lubisz Ed Sheerana?
4. Co skłoniło cię do napisania bloga?
5. Ulubione picie?
6. Jaki masz telefon?
7. Skąd taka nazwa bloga?
8. Słyszałaś kiedyś o moim blogu?
9. Ulubiony kolor?
10. Co sądzisz o rasizmie?
11. Ulubiony film?

Jeszcze raz dziękuje <3

~.21.~

Muzyka- KLIK KLIK KLIK

- Kim ty kurwa jesteś? - to jedyne, co potrafiłam z siebie wydusić. Czułam, jakby moje ciało się paraliżowało.
- Mój ociec Yaser rządzi Indiami, jako jego syn jestem księciem - wymamrotał patrząc uważnie na moją reakcję.
- Żartujesz? - zapytałam dla pewności, krzyżując ręce na piersi.
- Nie, sprawdź sobie nazwisko Malik - odparł szczerze, a ja osłabłam. Moje wnętrzności wywinęły się na drugą stronę, a mózg wariował.
- Okłamałeś mnie? Dlaczego Zayn? - krzyczałam głosem drżącym od płaczu.
- Ja uciekłem z Indii, byłem zmuszany do małżeństwa. Nie mogłem nikomu powiedzieć, bo gdyby sprawa wyszła na jaw musiałbym wrócić - tłumaczył, ale słony płyn coraz bardziej napływał mi do oczu.
- Nie wierzę, że to zrobiłeś. Przecież nie powiedziałabym nikomu idioto, a może raczej zasrany jaśnie panie - wrzeszczałam, mój głos wciąż drżał, ale serce już pękło.
- Rose tyle razy miałem ci powiedzieć, ale bałem się twojej reakcji - mówił rozpaczliwym tonem w głosie.
- Mojej reakcji powiadasz? To ją właśnie kurwa masz - rzekłam, po czym pobiegłam, coraz bardziej płacząc, w stronę metra. Przechodnie spoglądali na mnie kątem oka, lecz nie zwracałam na to uwagi.
Liczyło się to, że Zayn mnie okłamał. Nie powiedział, że jest jakiś księciem! Moje serce rozpadło się na tysiąc kawałków po usłyszeniu prawdy, która mnie zabiła. Nie chodzi o to, że faktycznie jest Księciem, ale że nie powiedział mi tego. Owszem na początku mógł mi nie ufać, jednak później zbliżyliśmy się do siebie. Ja mu się oddałam, a on wtedy nawet nie potrafił wyznać kim jest. Brzydzę się tego, brzydzę się go. Nie ma gorszego zła, od pięknych słów, które kłamią. Zayn nie zrozumiał, że być wolnym nie znaczy kłamać. Jego gry przejęły mnie całą, to stało się szybko, lecz było głębokie. A rozwaliło się za pomocą kilku słów. Moje serce pierwszy raz tak bardzo pokochało inną osobę, skoro pokochało to trudno je zranić, lecz Zayn'owi się udało. Bo czułam kompletną pustkę, załamanie, żal. Chciałabym zapaść się pod ziemię, żeby każdy o mnie zapomniał.
Siedząc w metrze i łkając w rękaw kurtki, który przyciskałam do oczu opierając rękę. Jakaś kobieta pytała, co się stało, lecz nic nie odpowiedziałam podkurczając tylko nogi i nasilając płacz. Gdy wysiadłam od razu zaczęłam biec do domu, aby sobie to ułatwić zdjęłam szpilki. Deszcz przemoczył mnie całą, jednak to się nie liczyło. Otworzyłam drzwi z hukiem zwracając na siebie uwagę domowników. Wszyscy zajadali potrawy przy stole, zamarli po zobaczeniu mnie.
- Rose - mama wstała i zaniepokojona zaczęła się zbliżać. - Co się stało?
- Nic, zostawcie mnie - krzyknęłam wbiegając na górę.
Zatrzasnęłam się w pokoju, opadłam na łóżko płacząc najsilniej, jak umiałam. Moje łóżko przemakało przez wodę, która ze mnie ciekła. Makijaż już dawno się rozpłynął, a na twarzy zostały brzydkie ślady. Włosy wyglądały jak cienkie, mokre liny, a ciuchy przypominały ścierki. Usłyszałam pukanie do drzwi i nawoływanie rodziców. Krzyknęłam, że wszystko w porządku i mają się nie martwić, co oczywiście było okrutnym kłamstwem. Wiem, iż takowe boli, ale nie mogłam inaczej. Jednak musiałam wyjść, aby się umyć i ubrać. Wzięłam, więc suche ubrania, po czym odczekałam chwilę. Gdy rodziców nie było pod moimi drzwiami, szybko wybiegłam z niego do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania, powiesiłam je na suszarce. Weszłam pod prysznic, włosy umyłam szamponem o zapachu tropikalnym. Osuszyłam ciało ręcznikiem, ubrałam szare spodnie dresowe, bieliznę, luźną bluzkę z napisami oraz ciepłe skarpetki. Wysuszyłam włosy suszarką, po czym spięłam je w niedbałego koka. Wróciłam do pokoju, gdzie wyjęłam pamiętnik i zaczęłam wszystko opisywać. Jeden cytat " Nienawidzę każdej, głupiej sekundy spędzonej obsesyjnie nad nim"
Wszystkie chwile spędzone z nim były kłamstwem. Każdy dzień z mojego życia z ostatnich miesięcy był kłamstwem, każdy pocałunek, dotyk. To nie może tak być.
Nie wiem, jak powiem rodzicom o tym co się stało, ale na razie sama w to nie wierzę. Wzięłam swojego ipada, wystukałam w Google "Zayn Malik" i wyskoczyło mi na prawdę wiele stron w Hindi, ale też kilka po angielsku.
" Książę Malik uciekł z Indii, lecz nikt nie wie gdzie się znajduje" , " Trwają poszukiwania młodego następcy tronu, jego siostry i przyszłej żony" " Arash Kanisghan, Zayn i Walyhia Malik poszukiwani" " Król załamany zniknięciem dzieci" " Tragiczne zaginięcie królewskiej trójki"
Na szczęście nie pojawiły się jeszcze żadne informacje na temat znalezienia Malika w galerii miziającego się z jakąś lalką (wyczuj, o co mi chodzi). Dowiedziałam się też, że jego drugie imię to Javadd. Ma 3 siostry, z jedną uciekł. Ta cała Arash miała zostać jego żoną, ale uciekł właśnie po to, aby się z nią nie żenić.
Włączyłam muzykę The Pretty Reckless, na których koncercie byłam rok temu. Wsłuchałam się dokładnie w słowa. To był najgorszy dzień w moim życiu.
Powoli schodziłam na dół, musiałam się tam kiedyś pojawić. Wszyscy siedzieli przed telewizorem z dość zszokowanymi minami. Wtedy zrozumiałam, co oglądają. Wiadomości o znalezieniu Zayna, mówili o całej sytuacji w galerii i "tajemniczej dziewczynie, z którą prawie się pieprzył". Pokazywali nasze zdjęcia.
- Rose do cholery jasnej, co jest? - wrzasnął tata zauważając mnie.
- To co widzisz - wyszeptałam nieśmiało.
- Ja znam tego Malika, jadłem kolację u nich - wymamrotał sklejając ze sobą fakty.
- Dlaczego nam nie powiedziałaś, skarbie? - zapytała mama podchodząc do mnie i przytulając mnie.
- Bo sama nie wiedziałam, kim jest - szepnęłam, a z moich oczu wydobyły się pierwsze łzy.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie i opowiedziałam im dosłownie o wszystkim. No może nie o pierwszym razie i narkotykach. Rodzice byli w szoku.
- Kochanie przepraszam, że cię tak zaniedbywaliśmy. Nasza praca zrobiła swoje, obiecuję spędzać z wami o wiele więcej czasu - uśmiechnęła się mama.
- Zabije tego królewiczka od siedmiu boleści - gotował się tata.
- Spokojnie mała, ułożysz sobie życie bez niego - pocieszała mnie mama. - Nie długo zaczynasz studia.
- Właśnie...zdecydowałam, na jaki kierunek idę. Studia artystyczne - odparłam poprawiając niesforny kosmyk włosów.
- Jeśli tego chcesz - tata złapał mnie za rękę z zrozumiałym spojrzeniem.
Posłałam im wdzięczne uśmiechy, po czym przyniosłam część ze swoich prac. Siedzieliśmy pijąc kakao i rozmawiając. Nigdy wcześniej nie czułam takiego wsparcia w rodzinie. Jednak mój ból nie przeminął, gdy położyłam się spać płakałam kilka razy i wspominałam wspaniałe chwile z Zaynem. Na razie chcę o nim zapomnieć, zacznę studia. Poszukam pracy i zamieszkam najpierw w akademiku, potem kupię mieszkanie.
Za bardzo mnie skrzywdził, żebym mogła się kiedykolwiek do niego odezwać.

___________________________________________________________________
Witajcie :3 Przepraszam, że tyle musicie czekać na rozdziały, ale prowadzę jeszcze inne blogi, poza tym są wakacje i nie chcę ich przesiedzieć przed kompem. No cóż, jak przeczytaliście Rose zna prawdę. Nie zniechęcajcie się proszę, bo naprawdę wiele się jeszcze wydarzy. Dziękuje za cudowne komentarze i proszę o takie pod tym postem, bo są moją motywacją. Liczę na was skarby <3


-Komentarze karmią wenę.
~. Miley Cyrus <3