Translate

Translate

niedziela, 2 lutego 2014

~.5.~

Dziś obudziła mnie piosenka Miley Cyrus "When i look at you ". Wyłączyłam ją i wygramoliłam się z łóżka. Podeszłam do szafy, wyjęłam ubrania.
Przypomniała mi się wczorajsza noc, taniec z Zaynem. Wiem, że znamy się dopiero dwa dni, ale lubię go, jak dobrego kumpla. Ale nic więcej! Nie myśl sobie!
Wzięłam wszystko, co mi potrzebne i ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, zrobiłam lekki makijaż. Następnie ubrałam się w czarne rurki, bluzkę z sercem o tym samym kolorze, conversy i czapkę. Do tego dobrałam kolczyki - krzyże, bransoletkę z kolcami i zegarek.
Nagle dostałam sms od Annie.
" Kiedy będziesz z szkole?? "
" 15 minut "
'' Czekamy xx. "
Zawsze Annie przychodzi na ostatnią chwilę ,a teraz jest szybciej ode mnie? Coś tu nie gra!
Psiknęłam się perfumami Rihanny "Nude" i pobiegłam do pokoju po torbę. Wzięłam ją, zbiegłam na dół i usiadłam przy stole.
- Gdzie wczoraj byłaś? - zapytała oschle mama.
- Ze mną, jak obiecała - wtrąciła Grace, biorąc łyk soku.
- Właśnie - skłamałam bez żadnych skrupułów.
- Dobrze, jedz i idź do szkoły - rzekł zaczytany w papierach tata.
- Co to ma być przesłuchanie? Myślałam, że mi ufacie - powiedziałam biorąc kanapkę i wstając.
Wyszłam z domu, zobaczyłam Zayna w jakimś białym bmw. Dziwne, wczoraj nie miał nawet byle jakiego rzęcha.
- Co ty tu robisz? - zapytałam, wsiadając do środka.
- Przyjechałem po Ciebie - uśmiechnął się.
-Moje rodzice nie mogą nas zobaczyć,jedź-powiedziałam wsiadając.
Zayn jak zwykle ubrany był w stylu szanującego się bad boya. Biały t-shit, na to jeansowa kamizelka. Czarne chinosy i identyczna czapka, jak moja. Lubię to...
- Spoko, a Rose... - dukał nerwowo.
- Tak? - odparłam, patrząc na niego.
- Nie długo matura i...na jakie studia idziesz? - rzekł dosyć nieśmiało.
- Nie wiem jeszcze, muszę szybko podjąć decyzję. Najprawdopodobniej na prawo, tak jak chcą moi rodzice  - powiedziałam obojętnie.
Tak w ciszy dojechaliśmy do szkoły. Wysiadłam ostrożnie i podbiegłam do wystrojonej Annie.
- Wasz taniec!!! Cała szkoła gada - podekscytowana złapała mnie za ramiona.
- I ty masz 20 lat...No i co? - zaśmiałam się.
 - Rose!! - krzyknęła Lily, biegnąc z moją stronę.
Lily to rudowłosa 19 latka z mojej klasy. Jest zabawna i interesuje się piercingiem.
- Co jest? - zapytałam, gdy stanęła tuż przy mnie.
- Możemy pogadać? - rzekła trochę ciszej, jakby przejęta.
- Jasne - odparłam zdziwiona.
- Powiedz mi, ale szczerze. Łączy Cię coś z Zaynem? - wyszeptała z nadzieją w oczach.
- Jesteśmy przyjaciółmi, ale na razie też go za bardzo nie znam - oznajmiłam.
 - Mogę do niego zagadać, czy się wkurzysz? - zapytała nieśmiało.
- Idź! Ja nie ma nic przeciwko - uśmiechnęłam się, pchając ją w stronę Mulata.
"Ruda" poleciała do Malika, a ja oparłam się o murek.
- Serio Rose? Nie jesteś zazdrosna? - spytała zdziwiona Maya.
- Nie mam o co, Zayn to mój kolega - zaprzeczyłam.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy pobiegli pod salę. Przyszedł nauczyciel od fizyki, weszliśmy do klasy. Lily usiadła z Zaynem! Ja jak zwykle z Maggie. Podczas lekcji pisałam z nią na kartce. Wszyscy ciągle pytają o ten taniec...męczy mnie to, ale pociesza, że widział to Dylan.

***

Na przerwie obiadowej na dworze usiadłam z Maggie, Harrym, Niallem, Annie i Mayą. Oczywiście podali nam coś, co wyglądało jakby było przeżute, ale to inna sprawa.
- A więc Rose, co dziś robisz? - zapytała Maggie, przeżuwając swoją porcję.
- Pewnie nic, może będę się przygotowywać do matury - odparłam, szperając w swoim telefonie.
- Ok, a pójdziesz z nami jutro, czyli w piątek do klubu? - spytał nagle Niall.
- Spoko, o ile rodzice wiesz... - rzekłam, przewracając oczami.
Po obiedzie przyszedł czas iść do domu. Poprosiłam Maggie i Harrego, żeby mnie podwieźli.
Nie rozmawiałam z nimi podczas jazdy, szybko wysiadłam i pobiegłam do domu.

Weszłam do swojego pokoju, włączyłam komputer. Wystukałam w youtube "Rihanna Right Now", puściłam muzykę i wyjęłam z szafki zeszyt .Nikt nie wie, że lubię rysować. Dlatego trzymam to w tajemnicy, a przybory ukrywam w miejscach specjalnie ukrytych.
Wzięłam ołówek - zaczęłam.
Uwielbiam rysować Rihannę. Może za bardzo tym żyję, ale lubię ją szkicować, a potem dopracowywać. Mam wiele prac, ale nikt ich nie widział. Nawet Magg's.
Chcę iść na studia artystyczne, ale rodzice mi nie pozwolą. Według nich powinnam być prawnikiem, lekarzem lub kimś, kto będzie dużo zarabiał i przyniesie dumę dla nich.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Schowałam obrazek z Rih, włączyłam Facebooka i udawałam, że to robiłam przez około 4 godziny.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 6:55 pm.
- Dziewczynki zejdźcie na dół! - krzyknął tata.
Jak mi nakazano zbiegłam do salonu.
- Wychodzimy za 15 minut na kolację z nowym klientem taty, ubierzcie się ładnie - odparła mama.
- Ja nie idę! - zaprotestowałam.
- Idziesz, do tego ja już kupiłam Ci ubrania. Ty masz same okropne - powiedziała stanowczo mama.
Zatargała mnie na górę, a za nią szła jakaś kobieta. Kazała mi się przebrać. Gdy zobaczyłam to ohydne coś myślałam, że padnę trupem. Biała sukienka z kolorowymi paskami, pasek z różyczkami i malutkie obcasiki.
Zestaw nie jest okropny, ale totalnie nie w moim stylu. Niestety nie miałam wyboru.
Ubrałam się, usiadłam na krześle, a ta kobieta, która szła za nami szybko mnie uczesała. Wyglądałam, jak urwana z innej epoki, ale ja tak tego nie zostawię.
Zepsuję to spotkanie, będę pyskować i wybrzydzać. Oni nie pozwolili mi iść na imprezę do Annie (uciekłam, ale to nieważne ) , nie mają dla mnie czasu, co już za bardzo mnie nie obchodzi.
Do torebki wrzuciłam telefon, ipoda, portfel, słuchawki, gumy, perfumy Beyonce "Heat" - tylko te się w niej zmieściły. Zbiegłam na dół i zobaczyłam Grace. Nie wyglądała lepiej ode mnie. Miała na sobie różową sukienkę do kolan, biały sweter, czarne balerinki i spinki z kucykami we włosach.
- Na co nam ten obleśny strój? - burknęłam niezadowolona.
- Po pierwsze nie jest obleśny, a po drugie macie wyglądać dobrze na tym spotkaniu, a nie jak z wiochy - powiedziała mama, malująca usta czerwoną jak krew szminką.
Zapakowaliśmy się wszyscy do auta. Wyciągnęłam ipoda, weszłam na vibera. Grace napisała:

G: Czuję się, jak pusta lalka -.-

R: Nie ty jedna xD

G: Musimy zrobić rozróbę na tej kolacji :D

R: Mam już pomysły ;)

G: Oo jakie? ;D

R: Gdy wejdziemy burknij do tego starca. Potem będę Ci wszystko pisać, trzymaj ipoda w ręce.

G: Ok :) A z kim to wgl. spotkanie jest?

R: Jakimś klientem taty z Japonii, on będzie z rodziną, więc my też musimy tam być :(
O to właśnie chodziło, by udawać szczęśliwą i kochającą się rodzinkę, bez żadnych problemów czy też innych złych nawyków, rzeczy.
- Dziewczynki wysiadamy - oznajmiła mama, otwierając drzwi.
Ona zawsze musi wyglądać, jak milion funtów, sukienka i torebka od drogich projektantów. Biżuteria z szlachetnymi kamieniami, czerwone usta. Fryzura jak gwiazdy np. na Grammy, pazury długie i pomalowane na taki sam kolor, jak jej buty z najdroższych sklepów. OHYDA!!
Zatrzymaliśmy się pod "Umu" - jedną z najdroższych restauracji japońskich na świecie.
Wysiadłam, razem z rodzicami i Grace weszliśmy do środka. Podeszliśmy do stolika, przy którym siedział człowiek wyglądający na bogacza.
- Witaj, witaj - powiedział dość dobrą brytyjszczyzną.
- Witaj Kashiro, a to pewnie Twoja żona i dzieci - odparł tata, ściskając rękę towarzysza.
- Tak, to Akiri moja żona, Narhee córka oraz syn Sahiroto - przedstawiał po kolei.
Miałam ochotę parsknąć śmiechem. To najgłupsze imiona na świecie, a żonka i dzieci brzydkie jak potwory.
- Moja żona Christine, córki Grace i Rose - rzekł tata ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
Mrugnęłam do siostry na znak, że czas zacząć wszystko psuć.
- Siemka, jestem Grace, a Ty ten japoniec prawda? - powiedziała chamsko Grace.
- Grace! - szturchnęła ją mama.
- Przepraszam za nią - wyszeptał zawstydzony tata.
Usiedliśmy przy stole, mnie oczywiście posadzono obok syna tego klienta. O Zgrozo!!!
- Rose, ty nie długo maturę piszesz prawda? - zapytał wesoły Kashiro.
- To moja sprawa, a nie pana - burknęłam patrząc na mojego ipoda, którego trzymałam pod stołem.
- Rose! - skarcił mnie tata.
- A masz już sukienkę na studniówkę? - zapytała Narhee.
- Co cię to obchodzi? Zajmij się swoją kiecką - wymamrotałam, przewracając oczami.
- Rose! Jak ty się zachowujesz? - oburzyła się matka. - Przepraszam bardzo.
- Ona ma racje, co ich obchodzi to jaką Rose ubierze sukienkę? - wtrąciła Grace, dokładnie jak jej pisałam.
Ciągle pisałyśmy co robić, by ich wszystkich zdenerwować.
- Grace, nie zaczynaj! - nakazał tata.
Nagle zobaczyłam coś strasznego! Zayn siedział przy stoliku nie daleko naszego z jakąś nastolatką, mężczyzną i kobietą. Pewnie jego rodzicami i siostrą.
On nie może mnie tak zobaczyć!
- Pójdę do toalety - uśmiechnęłam się sztucznie.
Czym prędzej pobiegłam tam, gdzie oznajmiłam im wszystkim. Wyjęłam telefon i napisałam do Grace.

R: Widzisz takiego chłopaka z czarnymi włosami, siedzi przy stoliku z nastolatką, kobietą i mężczyzną?

G: Tak, a co?

R: To właśnie Zayn, o którym ci mówiłam. On nie może mnie tu zobaczyć!

G: Rozumiem, ale co mam zrobić?

R: Napisz, jak wyjdzie.

G: No tak, ale nie wiemy kiedy wyjdą, a w końcu sie wszyscy skapną, że za długo siedzisz w łazience.

R: Kurde, co robimy?

G: Ej ładny ten Zayn ;)

R: Grace skup się!! Poza tym to tylko mój kolega!

G: Hahah, dobra to powiem, że zadzwoniła do Ciebie koleżanka po lekcje ;)

R: Ok.

Schowałam telefon. Poczułam czyjeś łapska na moich biodrach, odwróciłam się i zobaczyłam tego syna klienta taty!
- Mój ojciec nie podejmie współpracy z firmą Twojego taty po tych waszych wyskokach, ale mogę go namówić - szeptał mi do ucha.
- Co? - zapytałam zdziwiona.
- Szybko, nie skapną się - mówił, łapiąc mnie za biodra.
- Spadaj! - odepchnęłam go.
- Nic złego się nie stanie, a Twój tatuś zarobi miliony od mojego ojca - przekonywał, błądząc rękami po moim ciele.
- Za nic w świecie! Zostaw mnie zboku! - krzyczałam, wyrywając się.
- Zamknij się, chcesz mieć kasę? To rozbieraj się! - powiedział lekko zły.
- Odpierdol się ode mnie!  - szarpałam się z nim.
- Zostaw ją! - usłyszałam znajomy głos.
To był Zayn!
- A to kto? Kelnerek? - zaśmiał się szyderczo.
- Nie! jej chłopak, który zaraz ci przyłoży - rzekł groźnie Malik.
Zdziwiło mnie to, że nazwał się moim chłopakiem, ale podziałało.
- Ty masz nikomu nie mówić co tu się wydarzyło, a ty kochasiu - ja tego tak nie zostawię! - wrzasnął, po czym odszedł.
- Już wszystko ok - zapewnił Zayn, łapiąc mnie za nadgarstki.
- Dziękuje, ten kretyn to syn klienta mojego taty - odparłam, krzywiąc się.
- Twój tata ma kontakty z innymi krajami? - zapytał zdziwiony.
- Tak, wiem, że ma z Japonią, Chinami, Francją, Stanami i Indiami, ale jest tego więcej -powiedziałam, wywołując dziwne spojrzenie Malika.
- Aha, musisz mu powiedzieć co ten dupek zrobił - rzekł, patrząc na mnie.
- Dobra, ale czemu powiedziałeś mu, że jesteś moim chłopakiem? - zapytałam zarumieniona.
- Bo podziałało, zawsze działa. Przynajmniej w filmach - uśmiechnął się.
Jego uśmiech jest taki uwodzicielski...oczy przymrużone patrzą na mnie, jak anielskie. Wargę przygryza po wielu zdaniach takiego typu. Ahh...Nie!!!!
- Muszę już iść - oznajmiłam speszona.
Wyszłam z łazienki i wróciłam do stolika.
- Wychodzę! Ten zboczeniec powiedział, że jak się z nim...ah... to każe ojcu przyjąć Twoją ofertę -odparłam rozwścieczona.
- Rose, jak śmiesz!! Co ty opowiadasz?!? Już dość wszystko zniszczyłaś!! - wrzasnął ojciec.
- Ona kłamie, nie śmiałbym czegoś takiego zrobić - kłamał z premedytacją Sahiroto.
- George dość mam tego, nie podpiszemy umowy. Twoje córki potrzebują lekcji wychowania! dość, dość. Wychodzimy!! - zdenerwował się Kashiro.
Japończycy wyszli z trzaśnięciem drzwiami. Wiedziałam, że będę miała kłopoty. I to ogromne...żegnaj ipodzie, telefonie, tablecie, laptopy i komputerze.  No i wszystko inne, co lubię.
Szybko wybiegliśmy z restauracji i...
- Rose do cholery jasnej!! Co to miało być?!? Jak możesz?? Twój tata ciężko pracuje, a ty niszczysz mu to wszystko! Jesteś okropna, z resztą ty Grace nie lepsza...Zachowujecie się, jak rozwydrzone gwiazdeczki. Od jutra, nie ma telefonu, tabletów, laptopów i innych mechanizmów. Grace szlaban na piłkę, a ty Rose...Od jutra ubierasz się do szkoły tak, jak ja ci powiem. Zero koleżanek, moja asystentka będzie cię woziła do szkoły i do domu. Nigdzie indziej nie wychodzisz - mówiła ostro mama
- Ale... - wymamrotałam.
- Nie ma gadania, do wozu! - rozkazał tata.
Pobiegłam, jak najdalej. Ruszyłam, co sił w nogach, gdy byłam już dość daleko wbiegłam w jakiś zaułek. Przykucnęłam i zaczęłam płakać. Zegarek wskazywał 7:15 pm. A było okropnie ciemno. Głupio zrobiłam, ale inaczej miałabym masakrę w domu. Wyjrzałam, czy oni już pojechali. Na szczęście nie trudno rozpoznać Bentley'a, więc zobaczyłam, że już go tam nie ma.
Wyszłam z tego obrzydliwego kąta, szłam tą samą drogą do restauracji. Stanęłam nie daleko niej, bo dwa sklepy dalej. Czekałam, aż wyjdzie Zayn. Wyjęłam telefon, zaczęłam grać w Subway Surfes. Na szczęście szybko zobaczyłam, jak Malik wraz z chyba rodziną opuszcza "Umu". Powiedział coś do najprawdopodobniej ojca i ruszył w moją stronę.
- Hej, czemu jesteś tu sama? - rzekł zaciekawiony.
- Przejdziemy się? - zapytałam, przygryzając wargę.
- Jasne - uśmiechnął się lekko.
- Powiedziałam tacie o tym, ale uznał, że ściemniam, żeby mu popsuć tę kolację. Do tego ten Japończyk się oburzył i nie zgodził się na pracę z moim ojcem, bo synek nakłamał - opowiadałam rozżalona.
- Cholera, to dupek. Nie martw się, będzie dobrze. Może pójdziemy na jakieś picie czy coś? - zaproponował.
- Nie, zaraz muszę wracać. Poza tym czuję się, jak lalka - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Zauważyłem, że coś tu nie gra - zaśmiał się.
- Każą mi się tak ubierać - wyszeptałam.
- Domyśliłem się, bo zazwyczaj chodzisz w ćwiekach i czerniach - rzekł wesoło.
Spacerowaliśmy, aż do jego auta śmiejąc się od ucha do ucha.
Usiadłam na miejscu pasażera, a on odpalił silnik. Leciała piosenka Rihanny - Stay. Zrobiło się romantycznie, a rozmowa zmieniła tematy. Niestety, wszystko się popsuło, bo stanęliśmy przed bramą do mojej dzielnicy. Pożegnałam się i pobiegłam do domu.
Otworzyłam drzwi, było ciemno. Zdjęłam buty, weszłam na górę do łazienki.
Zdjęłam z siebie te lalkowate ubrania, wrzuciłam je do kosza na pranie. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się i ubrałam w piżamę. Nakremowałam ciało, umyłam zęby.
Po cichutku weszłam do swojego pokoju. Wyjęłam spod podłogi w szafie ( tam jest dziura przykryta panelem) mój pamiętnik i opisałam cały dzisiejszy dzień. Wkleiłam kartkę, na której pisałam z Magg's i wizytówkę "Umu". Po skończeniu dość szybko zasnęłam.

2 kom.=next

1 komentarz:

  1. Zwiastun gotowy znajduję się tu ----->http://www.youtube.com/watch?v=cO2Qzpkkkhc

    OdpowiedzUsuń