Translate

Translate

sobota, 29 marca 2014

~.10.~

*Zayn*

Martwię się o Rose po wczorajszym. Mam ochotę wpieprzyć temu Dylanowi najmocniej, jak potrafię. Dlatego dziś idę do niego. Nie dam za wygraną.
Wstałem szybko, sięgnąłem po ubrania i pognałem do łazienki. Umyłem zęby, ubrałem się w jeansy, biały tshirt z nadrukiem, koszulę w kratkę, którą pozostawiłem rozpiętą i czarne buty.
Ujrzałem nowe tatuaże. Faktycznie przybyło ich trochę. Mam już cały rękaw, napis na obojczyku, imię mojego dziadka. 
Zaczesałem włosy, psiknąłem się moimi ulubionymi perfumami, które podobają się również Rose. Następnie udałem się do kuchni.
- Zayn nie długo matura, a ty się w ogóle nie uczyłeś! - napadła na mnie Wal.
- Spokojnie, zdążę. Jak twoje testy gimnazjalne? - odparłem, siadając przy stole.
- A to inna sprawa - zmieszała się.
Zabrałem się za jedzenie.
- A jak z tą Rose? - zapytała z wielkim bananem na twarzy.
- Nie szczerz się tak maluchu - rzekłem speszony.
- Hahahha gadaj! - zaśmiała się.
- Nie twój interes - uśmiechnąłem się szyderczo.
Oddałem Ratishowi talerz, zarzuciłem plecak na ramię i zbiegłem na dół, po drodze ubierając ciemno szarą katanę. Wszedłem do auta, po czym natychmiast ruszyłem.Wciąż boli mnie ręka po ostatniej dziarze, ale wytrzymam.
Zaparkowałem na szkolnym parkingu, poszedłem w stronę wejścia. Zobaczyłem Rose w czerwonej koszuli w kratkę (my naprawdę musimy mieć zawsze coś podobnego na sobie) czarnych, skórzanych spodniach, które seksownie opinały jej tyłek i białe converse, tak trudno jest mi ją okłamywać. Nie powiem jej przecież, że jestem, a raczej byłem przyszłym następcą tronu.
- Hej Rose - krzyknąłem, by zwrócić jej uwagę.
Udała, że mnie nie widzi i szybszym tempem poszła do szkoły. Zdziwiło mnie to zachowanie, dlatego ruszyłem za nią. Złapałem za jej nadgarstek i przyciągnąłem do siebie.
- Puść mnie - warknęła, wyrywając się.
- Rose, co się stało? - pytałem. - Chodzi o niego?
Jeszcze jej takiej nie widziałem, wyglądała jakby miała dość wszystkich facetów. Ona? Przecież ona się niczego nie boi, a z opowiadań wiem, że zawsze była odważna i nie dała sobą pomiatać.
- To ja. Jego tu nie ma. Nic ci przecież nie zrobię - wyszeptałem, ujmując jej twarz dłońmi.
- Nie o to chodzi - wymamrotała, patrząc mi głęboko w oczy.
- W takim razie, o co? - zapytałem ciekawy.
- Za 3 dni mój ojciec wraca z Japonii i on wciąż myśli, że zmyśliłam tę sytuację z Japończykiem. Pewnie wróci zły, bo nie dostanie tej propozycji. Boję się, że może mi coś zrobić. Dlatego jestem jakaś poddenerwowana - mówiła przejęta.
- Nie przejmuj się tym. Może wszystko się tam wyjaśni - próbowałem ją pocieszyć.
- Ohh ty zawsze działasz na mnie pozytywnie -przytuliła mnie.
- Bo ja cię kocham - uśmiechnąłem się, po czym musnąłem zachłannie jej wargi.
- Ja ciebie też - pocałowała mnie w policzek.
- Zauważyłam, że masz nowe tatuaże na ręce.
- Tak, dodawałem je stopniowo - rzekłem, patrząc na swoje dziary.
- Ja też chcę jeden - odparła wesoło.
- A rodzice ci pozwolili? - upewniłem się.
- Chyba nie mają nic przeciwko - powiedziała leciutko zmieszana.
- Na pewno? - postanowiłem zapytać, bo jej odpowiedź nie była przekonująca.
- Tak! - podniosła wesoło ton.
- No to idziemy po szkole? Ja stawiam - zaproponowałem, patrząc na nią.
- Zgoda, ale sama zapłacę - rzekła stanowczo.
- Nie! I koniec gadania - zaprotestowałem, całując ją w policzek.
Szliśmy razem w stronę sali od fizyki. Trzymałem ją mocno za rękę i rozmyślałem. Wciąż jestem na siebie zły za to, co robię. Ona nie jest niczemu winna, a ja ją tak ranię.
Dzwonek przerwał moje użalanie się nad sobą i Rose. Po otworzeniu klasy przez nauczyciela zająłem swoje miejsce obok Nialla.
****
Po szkole miałem iść do tego złamasa, ale jak umówiłem się z moją dziewczyną idziemy do salonu tatuażu.
- Ej Zayn, może pójdziesz z nami wieczorem na piwo? - zapytał Harry, gdy wychodziliśmy ze szkoły.
- Dobra, o której? - odparłem, patrząc na przyjaciela.
- 9:40 pm w MoS - oznajmił Niall.
Po krótkiej rozmowie udałem się z Rose do tatuażysty. Szliśmy spacerkiem za rękę przez miasto. Opowiadałem jej trochę o sobie, a ona uważnie słuchała. Gdy już znaleźliśmy się pod drzwiami słynnego salonu Boba Done'a miałem wątpliwości, czy dobrze robię pozwalając jej na to, chociaż pewnie zrobiłaby to bez mojej zgody.
- Witajcie, cześć Zayn. Co dzisiaj robimy? - odparł dobrze mi znany Bob.
- Nie mi, jej - oznajmiłem, obejmując Rose.
- To miło poznać. To co takiego śliczna pani sobie życzy? - powiedział, patrząc na moją dziewczynę.
- Napis w tym miejscu - pokazywała na swoje przed ramię, mówiąc.
- A jaki to ma być napis? - zapytał Bob, przygotowując ją wszystko.
- Ten, taką czcionką - podała mu jakąś kartkę.
- Dobra, to siadaj - rzekł patrząc na wzór.
Usiadłem na krześle obok niej i obserwowałem.
- Nie cykasz się? - zapytałem wesoło.
- Nie! - zaprotestowała, ale z jej oczu wyczytałem mały strach.
****
Po 30 minutach pierwsze zdanie było napisane, a to zdanie to " Never give up, because you may regret it later. (Nigdy się nie poddawaj, bo potem możesz tego żałować) " żartowaliśmy, żeby Rose nie myślała o bólu. Dla mnie to już nic, ale ona jest pierwszy raz.
- A ty Zayn nie chcesz nic nowego? - zapytał Bob, zaczynając następne zdanie.
- Może, a daj katalog - wymamrotałem, biorąc segregator.
W sumie to chcę zafundować sobie nową dziarę, a nic nie stoi na przekór. Natomiast tatuaż Rose powstawał już w tym miejscu., jakie sobie zażyczyła. 
 Wybrałem w końcu coś dla siebie, gdy napis Ro był prawie gotowy. "Never give up, because you may regret it later. See who you trust - Live life to the fullest, because you can die at any moment. Always go forward. Use night." Podoba mi się on, tak samo jak jej.
- Ale zajebisty - powiedziała, patrząc na niego.
- Dziękuje - uśmiechnął się Bob.
- Śliczny - stwierdziłem, robiąc jej zdjęcie.
Rose podarowała mi za niego buziaka.
- Dobra,misiek idź proszę na chwilkę na dwór - poprosiłem, szukając portfela w kieszeni.
Na początku sprzeczała się, ale w końcu udała się przed studio.
- Ile to będzie? - zapytałem wyciągając portfel.
- 80 funtów dla ciebie-oznajmił.
Podałem mu odpowiednią kwotę, poklepałem go po ramieniu i poprosiłem Ro, aby wróciła.
- Moja kolej - odparłem ściągając koszulkę, by Bob mógł zrobić mi tatuaż na obojczyku.

*Rose*

Ręka bolała mnie niezmiernie, ale dziara jest świetna. Zapomniałam o wszystkich swoich kłopotach będąc z Zaynem, jak zwykle na szczęście. W nim jest coś, czego potrzebuje. On mnie dopełnia.
W momencie, gdy zdjął koszulkę, żeby Bob mógł mu wykonać tatuaż zrobiło mi się gorąco. Wszystkie moje cząsteczki eksplodowały. Miałam ochotę przespać się z nim, ale przezwyciężył mój strach. Jako, że jestem dziewicą nie potrafiłabym czegokolwiek zrobić bez jego pomocy. I tak dobrze mi z tym, że jeszcze się kochałam. Wolę zrobić to z kimś na kim mi zależy, a nie byle jakim chłopakiem.
Wracając do zdjęcia koszulki czułam się wtedy, tak jakoś inaczej, a on to na sto procent zauważył, bo zaśmiał się cicho i oblizał usta. A to drugie robi zawsze, gdy mu się coś podoba, ale nie w takim sensie, że jak zobaczy byle jaki t-shirt na wystawie tylko wtedy jak w grę wchodzi dziewczyna. Może to pierwsze teraz nie było dobrym przykładem, ale nieważne, bo chyba wiecie o co chodzi prawda? Ja natomiast miałam takiego farta (?) , że pod koszulą, którą musiałam do połowy ściągnąć znajdowała się czarna podkoszulka. Natomiast ciało Zayna był tak perfekcyjne, umięśnione.
- No więc Rose twój chłopak będzie o jeden tatuaż więcej wzbogacony - odparł radośnie Bob.
- Jak ja to przeżyję? - zaśmiałam się.
Tak minęło 2 godziny. Żarty padały co chwilę i były naprawdę śmieszne. W radiu leciała muzyka, a od czasu do czasu nawet nuciłam kilka piosenek pod nosem. Zauważyłam, że nie daleko czaszki powstałej dziś na ciele Zayna widnieje napis "Friday" oraz coś po arabsku bodajże. 
*Zayn*
Wchodziłem właśnie do klubu, w którym umówiłem się z chłopakami. Wypiję jedno małe piwo i zmywam się, z resztą na razie nie mogę więcej.
- Cześć - odparłem, podchodząc do moich towarzyszy.
- Hej, trzymaj - powiedział Louis, podając mi plastikowy kubek.
- A co ty dziarę zrobiłeś? - zapytał Harry, popijając swoje piwo.
- Tak, byłem z Rose i naszła mnie ochota - oznajmiłem pokazując nowy nabytek.
- Fajna, ja też kilka mam - odparli razem Styles i Tomlinson.
- Chcę oświadczyć się Annie - zakomunikował Lou, pijąc swoje piwo.
- Co? - wrzasnęliśmy wszyscy trzej.
- Tak, dlatego chcę pożyczyć Mayę i Rose, żeby pomogły mi wybrać wszystko - rzekł poważnie.
- A nie uważasz, że jesteście za młodzi? - wtrącił Niall.
- Mam 21 lat, ona 20. Sam nie wiem, ale chyba chcę to zrobić - mówił, przeczesując włosy.
- Nie długo lecimy do Paryża. Tam się jej oświadcz, tylko zorganizuj coś romantycznego-zaproponowałem, biorąc łyk napoju.
- To dobry pomysł - odezwał się Horan.
- Dzięki - uśmiechnął się.
- Dobra, ja lecę. Cześć - rzekł Styles zmierzając do wyjścia.
Fajnie, że Tommo chce oświadczyć się Annie. Ona na pewno je przyjmie, bo Ro opowiadała mi, że An bardzo chce zostać jego żoną.
Nagle w tłumie zobaczyłem Dylana idącego w stronę baru. Pognałem w jego stronę.
- Ty szmaciarzu! - wrzasnąłem ciągnąc go za koszulkę.
- A to ty! Jak moja dupcia? Już ją przeleciałeś? - szydził ze mnie.
Przywaliłem mu w ten parchaty ryj najmocniej, jak umiałem. Aż nim zabujało.
- Auć - uśmiechnął się szyderczo.
- Czego ty od niej chcesz? - zapytałem, łapiąc go za koszulkę.
- Ona jest moja. Ty znikniesz z jej życia w zamian za 200 tysięcy - odparł, przybliżając się do mnie.
Zaśmiałem się.

- Słuchaj ćpunie! Rose jest dla mnie jak księżniczka, a dla ciebie była tylko lalką na posyłki. Nie odejdę od niej, bo ją kocham. A ty możesz popatrzeć - krzyczałem mu w twarz.
- Tak? Bo to sobie pooglądam - rzekł odchodząc.
Wróciłem do stolika chłopaków.
- To był Dylan? - zapytał Louis.
- Mhm - odpowiedziałem dopijając piwo.
- Trzeba było wołać, pomoglibyśmy - rzekł Niall.
- Nie, wolałem to zrobić sam. Uciekam, pa - powiedziałem wstając.
Wyszedłem z hucznego klubu. Szedłem w kierunku swojej kamienicy paląc papierosa, wciąż miałem przed oczami jego zachlaną gębę. To kretyn i tyle.
Gdy doszedłem do mieszkania wszyscy już spali. Rzuciłem klucze na półkę, pognałem do łazienki. Tam umyłem zęby, wziąłem szybki prysznic, a następnie położyłem się do łóżka. Wziąłem swojego iphone'a i napisałem do Rose.


_____________________________________________________
Hej :D Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Nie długo wygląd bloga zmieni się, ale na razie musimy czekaćI błagam was uszanujcie moją pracę oceniając ją w komentarzu xx.

piątek, 21 marca 2014

~.9.~

*Rose*

Przedzierające się przez rolety promienie słońca obudziły mnie w tym samym czasie, co budzik z piosenką 30 seconds to mars.
Wygramoliłam swoje zmęczone ciało z łóżka i podeszłam do szafy. Nagle do pokoju wparowała mama.
- Nie w pracy? - zapytałam obojętnie, wybierając ubrania.
- Rose, wiem, że ten Japończyk kłamał - mówiła chaotycznie, po czym przytuliła mnie.
Moja matka okazuje jakąkolwiek miłość do mojej osoby? niemożliwe...
- Przepraszam. Jak ty się czujesz? Zrobił ci coś? - rzekła z przejęciem.
- Nie, nie zrobił mi nic - wyszeptałam, nie reagując na jej czułości.
- Leć się ubierać, bo do szkoły się spóźnisz - pocałowała mnie w czubek głowy.
Jej zachowanie jakoś w magiczny sposób zmieniło się diametralnie. Nigdy wcześniej wykazała mi takiej miłości i współczucia, jak dziś.
Wchodząc do łazienki zobaczyłam Grace, akurat wędrowała do swojego "królestwa".
Stanęłam przed lustrem, moje zmęczone oczy błagalnie patrzyły, by tylko dać mi trochę więcej snu. Umyłam zęby, rozczesałam i spięłam włosy w koka. Nałożyłam trochę korektora pod oczy, zrobiłam kreski eyelinerem. Usta przejechałam cielistą pomadką. Następnie ubrałam się w czarne rurki, białą bokserkę i jeansową kurtkę, której rękawy obszyte były skórą. Do tego moja ulubiona bransoletka z kolcami, czarne converse i naszyjnik. Spryskałam ciało zapachem Rihanny Reb'l Fleur.
Wróciłam do swojego pokoju, wzięłam torbę oraz kurtkę Zayna i zbiegłam na dół. Matki już nie było, a Grace siedziała przy stole. Jadła śniadanie przygotowane przez Kate.
- Witaj, zrobiłam dla ciebie jajecznicę - uśmiechnęła się Katherine, stawiając talerz na stole.
- Dzięki - odwzajemniłam gest.
Usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie. Potem wypiłam szklankę soku, wyszłam z domu. Na dworze nie było za ciepło, ale w Londynie pogody nie przewidzisz. 
Weszłam do autobusu, odbiłam kartę i usiadłam wygodnie. Wyjęłam z torby słuchawki, podłączyłam je do telefonu. Wybrałam utwór Gun's n Roses "Sweet Child O' Mine", zamyśliłam się.
Kochałam Dylana, był dla mnie wszystkim. Za nim się dowiedziałam o tych jego narkotykach słyszałam od wielu ludzi o jego nałogu czy też zdradach. A jak zobaczyłam go ze skrętem w buzi i tanią laską przy boku, mój świat się zawalił. Natomiast z Zaynem o tym wszystkim zapominam. Nie jestem gotowa na poważny związek, ale z nim czuję się cudownie. Zapominam o tym dupku i mogę być sobą.
Zobaczyłam mojego, pięknego kolegę, więc pognałam w jego stronę. Czarne chinosy zajebiście opinały jego idealne nogi. Biały podkoszulek i ciemna skóra dodawały mu pazura. Wyglądał kurewsko seksownie.
- Cześć piękna - objął mnie tali i przyciągnął do siebie.
- Witaj śliczny - odparłam, ujmując jego twarz dłońmi.
- Ładnie pachniesz księżniczko - uśmiechnął się.
- Dziękuje, ty też - rzekłam, patrząc mu w oczy.
- Co mamy pierwsze? - zapytał, wyswobodzając mnie z uścisku.
- Historię - wymamrotałam, poprawiając rączkę torby.
- Siedzisz z Mayą,nie masz źle - powiedział wesoło, łapiąc mnie za rękę. Momentalnie zadrżałam przez jego dotyk.
- No fakt, dobra chodźmy. A twoja kurtka - podałam mu skórę.
Widziałam skupienie wszystkich na nas. Szeptali coś i udawali, że wcale tego nie robią.
Zayn otworzył drzwi, weszliśmy do środka, po czym pobiegliśmy pod salę 38. Idąc korytarzem też nie uniknęliśmy wzroku innych. \
- Nie przejmuj się nimi - wyszeptał mi do ucha.
Przecież ja nie potrafię, tak tego olać.
Gdy doszliśmy na miejscu akurat zadzwonił dzwonek, cudowny (sarkazm) nauczyciel otworzył drzwi. Zajęłam swoje stałe siedzenie, wypakowałam piórnik, bo książek jak zwykle nie miałam i usiadłam wygodnie.
Zdziadziały Williams wpisał mi nie przygotowanie do lekcji.
Pisałam z Mayą na kartce:
Ty jesteś z Zaynem?
Chyba tak
Aww to super :D
Czy ja wiem...Wszyscy się na nas gapią -.-
Tak, bo dziwią się. Nienawidziliście się na początku!
W sumie to racja xD gorzej, że Lily mnie zabije!! pomocy
Zayn to jej typ, a takich jest mało.
Przestań. Wiesz może i jesteśmy parą, ale ja go w sumie nie znam. Nie wiem jeszcze wiele rzeczy na jego temat. Tylko, że przy nim mogę być sobą i tylko on może mnie zrozumieć. Jak do mnie mówi to zapominam o sama wiesz kim...
To urocze <3 poznajcie się bardziej, ale bądźcie w takiej relacji.

Wychodząc z klasy zauważyłam kogoś...To był Dylan! Moje serce nabrało szybszego tępa, coś się we mnie zagotowało. Wzięłam Maggie, Annie i May'ę pod rękę, po czym ruszyłam w przeciwną stronę. Nie miałam ochoty z nim gadać. Niestety, on chciał inaczej.
- Hej Rose,stęskniłaś się za mną? - zaczął hojraczyć, rozkładając ręce z tym swoim uśmieszkiem.
- Ty zasrany kłamco! Bawi cię to, co nie? - złapałam go za ten pogięty t-shirt i popchnęłam na ścianę.
- Hahah , a więc jednak nie zapomniałaś o mnie - zaśmiał się szyderczo. - Całuj
- Wolę wysmarować twoją gębą asfalt - wrzasnęłam, uderzając go w twarz.
Poczułam mocne szarpnięcie. To Zayn.
- Spokojnie, nie warto - mówił, patrząc mi głęboko w oczy.
- To twój nowy kochaś? - zapytał z premedytacją.
Zayn mu coś przygadał i mocno mnie przytulił. Jego ciepły uścisk ściągnął ze mnie wszystkie nerwy. Silna ręką Malika ujęła moją twarz.
- To kretyn, nie przejmuj się nim - wyszeptał, po czym pocałował mnie w czoło.
***
Po lekcjach wracałam sama, wyszłam ze szkoły i od razu zobaczyłam Dylana. Przewróciłam oczami, ruszyłam w przeciwną stronę. Nie chcę się denerwować, a on powoduje tego najwięcej.
Poczułam szarpnięcie.
- Idziesz ze mną! - wrzasnął Dylan, ciągnąc mnie za ręce.
- Zostaw mnie - nakazałam, wyrywając się.
On tylko ciągnął mnie gdzieś i nie zważał na mój krzyk. Nie mogłam się uwolnić, bo jego ścisk był równie silny, co Zayna. Zaprowadził mnie gdzieś daleko szkoły.
- Słuchaj ! Jesteś moja! Może zniknąłem na chwilę, ale już jestem! Masz się mnie słuchać. Pomożesz mi, czy tego chcesz czy nie. Możesz krzyczeć, ale nikt cię tu nie usłyszy! Dostaniesz towar, wrzucisz go do fioletowej walizki Isabel Morgan na Luton.! zrobisz to głupia dziwko!-krzyczał mi do ucha, a ja się wyrywałam.
Bałam się go. Ręce mi się trzęsły, trzymałam je przy twarzy i darłam się najgłośniej, jak umiem.Złapałam się za głowę, łza poleciała mi po policzku.
- Nie krzycz suko! - szarpał mnie.
Pociągnął moją rękę i ruszył przed siebie. Wyrywałam się, wołałam o pomoc, ale nikt nie popatrzył na nas. Tak, jak myślałam zabrał mnie do swojego mieszkania. Popchnął moje przestraszone ciało na ścianę.
- Teraz wreszcie mogę zrobić z tobą to, co mi się podoba - wyszeptał mi do ucha, ściągając ze mnie kurtkę.
Poczułam od niego mocny zapach alkoholu i papierosów. Najprawdopodobniej nie wiedział, co robi. Uderzyłam go w twarz, wybiegłam z tego przeklętego bloku zalana łzami. Pognałam w stronę szkoły, zaciskałam ręce w piąstki. Przygryzłam usta i przebierałam nogami.
To było okropne.
Nagle poczułam czyjąś obecność. Na szczęście to Zayn.
- Rose, co ci się stało? - pytał przerażony, przytulając mnie.
Przez płacz nie byłam w stanie nic powiedzieć. Powoli brakowało mi powietrza, Malik objął mnie i pomógł wejść do auta. Usiadł ze mną z tyłu, przytulił mój wrak.
- Rose, skarbie...
- Dylan krzyczał, zaciągnął...chciał zgwałcić - wyłkałam, ocierając łzy.
- Jak mu tę gębę rozpieprzę to się nie pozbiera! - odparł, uderzając pięścią o szybę.
Po chwili jego ciepłe ręce objęły mnie, usta musnęły rozpaloną głową. Ochłonęłam, usiadłam z przodu i poprosiłam Mulata, by podjechał pod mój dom.
To, co się dziś wydarzyło to chory wymysł narkomana.
Opadłam bezwładnie na łóżko. Głośno westchnęłam, po czym wyjęłam z torby telefon. Wybrałam numer Magg's,opowiedziałam jej o wszystkim. Z początku chciała przyjechać, ale wolę być sama. Dlatego położyłam się pod kołdrą. Zamknęłam oczy, próbowałam się zdrzemnąć.
****
Spojrzałam na zegarek.7:45 pm. Zasnęłam.
Mój organizm odpoczął, zrelaksowałam się.
A właśnie za tydzień we wtorek nasza klasa leci na wycieczkę do Francji! Co prawda wylot jest dzień po maturze, a rodzice zapłacili już. To ma być coś w stylu niespodzianki dla nas.
Wstałam z łóżka, chwyciłam za piżamę i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, wzięłam szybki prysznic. Następnie zbiegłam na dół. Nikogo nie zastałam, więc wyjęłam z szafki chleb. Wsadziłam go do tostera, wyciągnęłam szynkę, którą nałożyłam na upieczoną już grzankę. Całość skonsumowałam popijając herbatą. Posprzątałam po sobie, wróciłam do pokoju i wyjęłam pamiętnik. Opisałam, jak zwykle wszystko, wkleiłam zdjęcie zrobione w aucie. Wzięłam książkę od angielskiego, poczytałam troszkę, po czym zalogowałam się na Facebooka. Nic ciekawego tam nie wyczytałam, więc odłożyłam telefon i położyłam się.
Nagle urządzenie zabrzęczało.
" Jak się czujesz? <3 " 
"Już lepiej, dzięki za pomoc <3"
"Dla ciebie wszystko :*"
Chyba domyślacie się od kogo ;)
________________________________________________________________________________
Hej, na wstępie powiem, że rozdział jest kiepski i mam tego świadomość. Długo go nie dodawałam, bo nauka robi swoje :( obiecuję, że poprawię się : D