Translate

Translate

czwartek, 19 czerwca 2014

~.17.~


Obudziłam się chwilę po godzinie 13. Przeciągnęłam się, po czym mozolnie wstałam. Podeszłam do okien, aby je otworzyć i przewietrzyć troszkę w pokoju. Ściągnęłam gumkę z nadgarstka i spięłam nią włosy w luźnego koka, udając się do łazienki. Po wyszorowaniu zębów, zeszłam na dół, gdzie Grace siedziała z tatą przed telewizorem, a mamę czesała jej fryzjerka. Kate przygotowywała mi śniadanie.
- Cześć - mruknęłam do rodziny, siadając przy stole sama.
- Rose, gdzie wczoraj byłaś? - zapytał tata, nie odrywając się od ekranu.
- Mówiłam, że u Maggie - skłamałam, patrząc w talerz.
- Na pewno?
- Tak. Wychodzę dziś wieczorem z Annie do kina - skłamałam po raz kolejny.

Nie czekając na ich odpowiedź, odniosłam pusty talerz i wróciłam do swojego pokoju. Postanowiłam zająć się rysunkiem. Puściłam playlistę Green Day, po czym zabrałam się do pracy. Wykonywałam delikatne kreski, tworząc obrazek.

Od momentu, gdy poznałam Zayna moje życie zmieniło się diametralnie. On sprawia, że się uśmiecham. Każde jego dotknięcie mnie, pocałunek czy też to, co wydarzyło się w Paryżu przyprawia mnie o ciarki. Znamy się krótko, ale przyciągamy się i podniecamy.
Wciąż pamiętam, co Zayn powiedział mi w samochodzie przed naszą kolacją. Pamiętam też, że idiotka Rose zrobiła się czerwona, jak burak.
Rysowałam nasz pierwszy raz, gdy jego palce wplotły się w moje włosy. Usta muskały moje czoło, a dłonie złączyły się w ciasnym uścisku. Leżeliśmy wygodnie, przykryci kołdrą. Jego ciepły dotyk sprawił, że miałam ochotę pozostać tak do końca życia. A właściwie w wieczności. My się dopełniamy, potrzebujemy siebie. Między nami jest szczególna więź, której nie czułam z Dylanem.

*Zayn*

Od 3 godzin gram z chłopakami w piłkę, robiąc sobie przerwę podszedłem po wodę do torby i spojrzałem na zegarek. Musiałem wracać, bo za 4 godziny koncert. Pożegnałem się z przyjaciółmi, po czym udałem się na parking. Przy samochodzie zobaczyłem znajomą mi twarz. Dylan.
- Czego chcesz? - powiedziałem nieprzyjemnie, otwierając auto.
- Pogadać - odparł wesoło, idąc za mną.
- O czym? - warknąłem, byle by szybko odjechać.
- O Rose - powiedział, przełykając ślinę.
- Co z nią? - spytałem niecierpliwie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ona nie wie, prawda?
- Czego?
- No pomyśl, księciulku - zaśmiał się, a ja czułem, jakby ktoś przejechał po mnie czołgiem.
- Skąd to wiesz? - warknąłem zdenerwowany, podchodząc bliżej niego.
- Od razu wiedziałem, że jest z tobą coś nie tak. Wystarczyło wpisać imię i nazwisko, aby wyskoczył członek rodziny królewskiej - oznajmił z dumą, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni.
- Ani mi się waż jej mówić - zagroziłem, zaciskając ręce w piąstki.
- Ja nie powiem - odparł, podpalając kiepa. - Ale ktoś inny zrobi to w niesamowity sposób.
Dylan wypuścił dym prosto w moją twarz, mrugnął i odszedł z dumą, zostawiając mnie zdezorientowanego i wściekłego. Byłem taki głupi, lekkomyślny. Co ja sobie myślałem, przyjeżdżając tu? Że nikt mnie nie rozpozna? Wystarczy wpisać moje nazwisko, aby dowiedzieć się wszystkiego. Dylan to zrobił i może mnie zniszczyć, może zepsuć wszystko, co zbudowałem.
Wkurwiony wsiadłem do samochodu, trzaskając drzwiami. Odjechałem z piskiem opon.


- Zayn, chodź tu - zawołała Wal, gdy ściągałem buty.
- Co jest? - zapytałem, siadając obok siostry.
- Wychodzi panicz dziś na koncert, prawda? - odparł Ratish, siedzący w kuchni.
- Tak - uśmiechnąłem się, zajmując miejsce przy stole.
- Panienka Waliyha ma jutro bal - rzekł, wyciągając nóż z szafki.
- Musimy porozmawiać - przerwała poważnym tonem moja siostra.
Skinąłem głową, udając się za nią. Weszliśmy razem do mojego pokoju, a następnie usiedliśmy na łóżku.
- Boję się, że ktoś nas odkryje - zaczęła Wal, patrząc na mnie.
- Kto niby? - zapytałem, ściągając brudną koszulkę.
- O rany Zayn, ile ty masz tatuaży? Kiedy ty je zrobiłeś? - przeraziła się Walyhia, przykładając ręce do twarzy.
- To źle? - mruknąłem, patrząc na swoje ciało.
- Tak! Jeśli wrócimy, to tata cię zabije! - wrzasnęła, machając rękoma.
- Nie wrócimy do Indii - rzekłem pewny swojego zdania.
- Dobra, szykuj się. Rose na ciebie czeka - przewróciła oczami, wstając.
- Nie lubisz jej?
- Nawet jej nie znam, nie mogę jej nie lubić - odparła jakby to było oczywiste, a następnie wyszła z pokoju.
Uśmiechnąłem się pod nosem, zdając sobie sprawę, że siostra zasugerowała mi, abym je ze sobą poznał. Postanowiłem, że kiedyś do tego doprowadzę.
Wszedłem do łazienki, żeby wziąć odświeżający prysznic. Ułożyłem włosy, a następnie dostałem sms od Rose.

" Co robisz, wyślesz mi zdjęcie? :* "

"*zdjęcie bez koszulki *"

" O cholera "

" Ha! Widzimy się później, skarbie "

" Pa, kochanie "

Odłożyłem telefon, ubrałem się w czarne rurki, biały tshirt z nadrukiem i czarne buty. Psi
knąłem się perfumami, które lubi Rosalie. Wrzuciłem dokumenty, pieniądze oraz komórkę do kieszeni. Pożegnałem się z Ratishem oraz siostrą, po czym udałem się na metro, gdzie umówiłem się z chłopakami.
Droga nie była długa. Harry przywitał się ze mną pierwszy, bo akurat też szedł już na stację. Louis oraz Niall czekali na peronie.
- Idziemy się zabawić! - wrzasnęliśmy wesoło.


*Rose*

Podeszłam do szafy, żeby wybrać strój na koncert. Trochę mi to zajęło, ale ostatecznie zdecydowałam się na szorty, białą koszulę i botki.
Zbiegłam na dół i zamykając uprzednio drzwi, opuściłam dom. Pogoda była naprawdę piękna, słoneczna, wymarzona na koncert w plenerze. Miałam spotkać się ze wszystkimi na stacji Hyde Park Corner. Zajęłam miejsce w metrze, wyjmując telefon.
Po 10 minutach drogi zauważyłam, że kobieta siedząca obok perfidnie spoglądała w mój telefon. Zastanawiałam się, o co mogło jej chodzić. Tapetę, na której siedzę na nagim Zaynie? Przecież widać tylko tors.
Wszystko zrobiło się jeszcze dziwniejsze, gdy kobieta powiedziała coś po hindusku  mężczyzny obok niej, a jedyne, co zrozumiałam to "Zayn". Byłam trochę przerażona, ale potem stwierdziłam, że może to być jego babcia lub ciocia. Niestety, chwilę później wysiadła, więc nie mogłam jej o to zapytać.
Ja opuściłam metro na swojej stacji, gdzie czekała już Maggie.
- Hej - przytuliłam ją na przywitanie.
- Cześć. Maya jest w toalecie, a Annie jeszcze nie ma - poinformowała mnie, poprawiając włosy.
- Dobrze, chodźmy tam.
Udałyśmy się pod wyznaczone miejsce i czekałyśmy na Mayę. Wystukałam szybko sms do Annie, gdzie jesteśmy. Po chwili Maya wyszła, więc przywitałam się z nią, dowiadując się, że chłopaki stali już przy wejściu do Hyde Parku.
Na szczęście Annie wyłoniła się zaraz po May'i i wszystkie pognałyśmy na koncert.
Spotkałyśmy chłopaków, po czym udaliśmy się pod scenę. Staliśmy w miarę blisko, co bardzo mnie cieszyło.
Nagle usłyszałam muzykę, a na scenie pojawili się Jared, Shanon i Tomo z 30 Seconds To Mars. Zaczęłam krzyczeć, a Zayn wziął mnie "na barana". Skakaliśmy, śpiewaliśmy, a piwo rozlewało się dosłownie wszędzie. Zaprzyjaźniliśmy się z taką parą, która poznała się na ich innym koncercie. Zdążyłam wypić już 4 piwa, tak samo jak pozostali. Czułam, jak silne dłonie Malika trzymają mocno moje łydki, abym nie spadła.
Przejechałam lekko ręką po włosach chłopaka, dotknęłam jego policzka, więc złapał za mój nadgarstek i popatrzył na mnie z uśmiechem.
Po chwili Zayn ściągnął mnie, przyciągnął do siebie i pocałował, łapiąc w talii, następnie odgarnął niesforny kosmyk moich włosów. Czułam się tak wspaniale, będąc z nim. Jego dotyk działał na mnie.
- Tylko się tu zaraz nie rozbierzcie - zaśmiał się Louis, na co Annie uderzyła go w ramię.
- Spadaj - prychnęłam po nosem, po czym wróciłam do całowania Zayna.
Nagle brunet znowu wziął mnie na swoje plecy, umożliwiając lepsze widzenie koncertu. Na dworze było całkowicie ciemno i gdyby nie światła ze sceny nie wiem, czy byłoby cokolwiek widać. Koncert zakończył się, a my ruszyliśmy w stronę najbliższego sklepu.
Wciąż tkwiłam na plecach Zayna, a właściwie to żadna z dziewczyn nie szła po ziemi. Minęło około 30 minut za nim udało nam się wyjść z tłumu. Szliśmy, śmiejąc się i gadając.
Weszliśmy do sklepu, a zaspana kasjerka spojrzała na nas, jak na kosmitów.
 - Poprosimy jedną wódkę 0,7 - odparł Niall, wyciągając portfel.
- Dobrze, dowód proszę  - rzekła grubiańsko. - Od wszystkich.
Podaliśmy jej dany dokument, wzięliśmy zakup i wyszliśmy. Po kolei wypiliśmy zawartość flaszki idąc do klubu.
Gdy wreszcie się tam znaleźliśmy, Louis poszedł z Annie po drinki, a my zajęliśmy stolik. Byłam troszkę zmęczona, ale to wyjście z Zaynem i nie chciałam wracać do domu. Wzięłam kieliszek do ręki, upijając łyka.Moje wszystkie cząsteczki zostały pobudzone jeszcze bardziej. Pociągnęłam za sobą Zayna i poszliśmy na parkiet. Akurat DJ puścił piosenkę T-paina oraz B.O.B "Up down". Przyciągnęłam chłopaka do siebie za pomocą szarpnięcia jego koszulki. Ten objął mnie w tali, zaczęliśmy kręcić się w rytm muzyki.
- Tak się bawisz? - odparł zadziornie, po czy zjechał w dół na wysokość moich kolan.
Złapał mnie za pupę, podnosił się przejeżdżając ustami po moim ciele. Ja natomiast zabawiłam się jego włosami. Szczerze mówiąc, podobała mi się ta sytuacja nie tylko dlatego, że mogłam go podniecić, ale również dlatego, iż czułam się taka seksowna. On sprawiał, że czułam się pewniejsza siebie, niż byłam, gdy umawiałam się z Dylanem. On mnie niszczył, traktował, jak szmatę.
Zayn jest jedyną osobą, z którą potrafię czuć się, jakiej nigdy wcześniej nie czułam. Jego każdy kawałek jest cholernie wspaniały i zatracam się w nim codziennie. Gdy tylko rozmawiamy, gdy mówimy, jak bardzo się kochamy, jak dotyka mnie, gdy wysyła mi swoje zdjęcie bez koszulki, gdy siedzę na jego plecach czy też podczas tego tańca, który podnieca i pobudza nasze zmysły. On sprawia, że chcę oddawać mu wszystko, co mam.
Następnym naszym ruchem był obrót i położenie rąk na moich biodrach. Kręciłam nimi, nie zważając już na to, co się dzieje wokół nas. Czułam oddech Malika na swojej szyi, jego perfumy, które ubóstwiam zmieszały się z zapachem papierosów. Byłam już zmęczona, ale coś kazało mi tańczyć dalej.
- Niegrzeczna jesteś - wyszeptał, przygryzając płatek mojego ucha.
- A widziałeś kiedyś, żebym była grzeczna? - uśmiechnęłam się, wzdychając.
Muzyka zmieniła się na coś bardzo szybkiego, a my odkleiliśmy nasze ciała od siebie. Spojrzałam mu w oczy, widziałam jak bardzo mnie pragnął w tamtej chwili. Ja jego też. Nie wytrzymałam i pociągnęłam go za sobą do toalety. Weszliśmy do środka, całując się namiętnie.



Byłam kompletnie pijana, ledwo szłam na nogach. Otworzyłam niezdarnie drzwi, zdjęłam buty. Zamknęłam dom, wdrapałam się na górę. Rozpięłam koszulę, rzucając ją na podłogę. Opadłam zmęczona na łóżko. Śmierdziałam alkoholem i potem. Byłam kompletnie wyczerpana po całym dniu oraz sytuacji w toalecie. Do tego po wszystkim tańczyłam z dziewczynami 4 utwory, więc zasnęłam szybko.

____________________________________________________________

sobota, 7 czerwca 2014

~.16.~

- Ja cię kocham i nie żałuję, ale to nie takie łatwe, bo pamiętaj, że nie powiedziałeś mi o sobie wielu rzeczy - odparła z szczerym spojrzeniem.
- Obiecuję, że to zrobię, ale dziś cieszmy się sobą - powiedziałem odgarniając kosmyki włosów z jej czoła.
- No dobrze, cieszę się, że już wakacje. Jedziesz gdzieś? - wymamrotała widocznie niezadowolona.
- Mam plany - uśmiechnąłem się.
Owszem mam plany, chcę zabrać Rose do Hiszpanii. Może i nam się uda, ale muszę oszczędzać kasę. To, co zostawiła nam babcia kiedyś się skończy.
A no właśnie w mieszkaniu po babci znaleźliśmy list i 230 tysięcy funtów. Kupiłem auto, telefony, książki, laptopy. Trochę kasy już poszło, a musimy zawsze mieć jakieś oszczędności, by uciekać dalej. Sam nie wiem co będzie, jeśli coś takiego się wydarzy i będę musiał zostawić Rose. Chyba, że powiem jej prawdę, a wtedy wyjedzie ze mną.
- Jakie? - zapytała pijąc seksownie wino.
- Nie powiem - odrzekłem z szatańskim uśmieszkiem.
- Czemu? - zdziwiła się z lekko oburzoną miną.
- Bo to tajemnica, zmieńmy temat - wymamrotałem, biorąc łyk napoju.

- Ok, chyba czas iść - powiedziała patrząc na mnie.
Wstaliśmy od stolika, ja zapłaciłem dosyć sporą sumę, ale cena się nie liczy.
 Niestety, jak zwykle padało, więc schowaliśmy się pod parasolką. Otworzyłem Rose drzwi, po czym zająłem miejsce kierowcy.
- Dzięki za miło spędzony czas - wyszeptała uroczo.
- Dla ciebie wszystko - popatrzyłem na nią z uśmiechem na twarzy - Idę jutro zrobić kolejny tatuaż. Chcesz ze mną?

*Rose*
Rano obudziła mnie mama, o dziwo nie była w pracy mimo, iż jest wtorek.
- Wstawaj, wstawaj - szturchała mnie w ramię.
- Co jest? - zapytałam ospale, podciągając się.
- Maya wydzwania - podała mi telefon, po czym wyszła.
Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i odebrałam.
- Hej, musimy pogadać.
- Jasne, masz taki ton, jakbyś kurde w ciąży była.
- Nie jestem idiotko, ale mogłybyśmy się spotkać.
- Chodź pobiegać do parku w Kensington.
-  Ok, to za 45 minut.
- Pa.
Wygramoliłam się z łóżka, wyjęłam z szafy zestaw do biegania i ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, po czym spojrzałam na swoje biało czarne paznokcie, spryskałam ciało dezodorantem. Następnie ubrałam się w czarne spodnie dresowe ze ściągaczami, szary top oraz czarną bluzę i czapkę w kolorze fuksji.
 Zegarek wskazywał 8:25 am, więc nawet dobra pora na bieganie.
Wzięłam telefon, oyesterkę i kilka drobnych. Zeszłam na dół, gdzie zastałam naszą gosposię i mamę.
- Już podaję panience śniadanie - odparła Kate spokojnym tonem.
- Nie trzeba, wezmę sobie - powiedziałam, biorąc od niej talerz z kanapkami.
- George jest w pracy, a ja mam wolne, więc może pójdę do spa z Sadie Mcburry. Kate zostaniesz z dziewczynkami - odezwała się mama nie odrywając oczu od telefonu.
- Oczywiście - wyszeptała szybko kobieta.
- Ja wychodzę - mruknęłam beznamiętnie, jedząc swoje śniadanie.
- Gdzie? Jak to? Z kim? Bez mojej zgody? - oburzyła się, patrząc na mnie piorunującym wzrokiem.
- Pobiegać do Kensington z Mayą - wymamrotałam odkładając talerz.
Napiłam się łyk soku, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Na dworze nie było ani za gorąco, ani za zimno. Ruszyłam na przystanek, czekałam 7 minut. Zajęłam miejsce i wyjęłam telefon.
Wysiadłam nie daleko stacji metra, na którą musiałam się udać. Wsiadając do środka zauważyłam Dylana po drugiej stronie torów. Wszystkie wspomnienia wróciły. Jego każda chwila ze mną, one były wspaniałe, ale nie aż tak jak te z Zaynem. Jednak widok jego z torbą narkotyków i jakąś lalą przy boku dobił mnie doszczętnie.

Stawiłam się na umówione miejsce, Maya już tam była.
- Hej, to co od razu biegniemy - odparła radośnie, klaszcząc w dłonie.
- Jasne, więc o czym chciałaś pogadać? - powiedziałam ciekawa.
- Po powrocie z Paryża byliśmy z Niallem u mnie i on poprosił mnie, żebym z nim zamieszkała. Ja nie wiem co robić - rzekła powoli, gdy przemierzałyśmy trasę.
- Jak to co? Zgódź się.
- Ale wiesz, boje się.
- Czego niby? kochasz go, a on ciebie. Będzie wam łatwiej -tłumaczyłam spokojnie.
- Boję się, że jeśli codziennie widzieć się to zmęczymy się sobą.
- Oboje wychodzicie na zajęcia, więc spokojnie - pocieszyłam ją.
- Racja. Chyba się zgodzę, a jak twój tatuaż? - powiedziała.

*Zayn*
Dziś przychodzi do nas Arash z swoim chłopakiem, więc Ratish od rana siedzi w kuchni. Ja nie mogę przestać myśleć o tym, jak mam się zachować. Poza tym po głowie chodzi mi również sprawa z Rose. Ona dalej nie wie, a nalega bym jej o sobie opowiedział. Nie jestem gotowy wyznać jej kim jestem, to dla niej duży szok. W końcu niedoszły król Indii to niezła fucha.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc ruszyłem je otworzyć. Stała w nich Arash w błękitnej sukience do połowy uda i wysokich szpilkach. Obok niej chłopak z brązową czupryną zaczesaną lekko do góry, mały zarost oraz tatuaże dodawały mu tajemniczości.
- Hej, miło cię widzieć. To jest Liam, a to Zayn - zaczęła przyjaźnie szatynka.
- Cześć, Liam Payne - odparł niepewnie podając mi rękę.
- Zayn..Malik - wydukałem, ściskając jego dłoń - Wejdźcie.
- ARASH!!!! - Waliyha rzuciła się jej na szyję.
Pozwoliłem im się zapoznać, po czym wszyscy ruszyliśmy do stołu.
- Więc, co u ciebie? - zapytałem z ciekawości.
- Mieszkam, jak wiesz u kuzynki mojej przyrodniej ciotki. Wybieram się na studia pedagogiczne, Liama poznałam w liceum - opowiadała spoglądając to na mnie to na Liama.
- To świetnie, a ty Liam na jakie studia idziesz? - odrzekłem, patrząc na chłopaka.
- Medycyna, a ty? - powiedział z uśmiechem.
- Zarządzanie profesjonalne - odpowiedziałem. - Eee Arash możesz mi pokazać, jak obsługuje się taki dziwny ekspres do kawy? Bo Ratish nie mógł go włączyć i nie zrobił jej - kłamałem, by tylko porozmawiać z Arash na osobności.
- Jasne - zdziwiła się, ale wstała.
Oboje schowaliśmy się w kuchni, abym mógł z nią porozmawiać sam na sam.
- Liam wie? - zapytałem od razu.
- Wie, ale spokojnie nikomu nie powie - odparła, a ja odpuściłem.
- Dobra, to tyle. Wracajmy.
Usiadłem na swoje miejsce nie do końca przekonany o tym, że Liam wie o nas. Ale za to on już rozbawiał Wal, więc chyba taki zły nie jest.
- Liam byłeś kiedyś w Indiach? - zapytałem podchwytliwie.
- Nie, ale to podobno ładny kraj - speszył się. Najwidoczniej nie wiedział, czy ma poruszać ten temat.
- Kraj fajny, ale władcę mają do dupy - zaśmiałem się. - Spokojnie możesz mówić o naszych królewskich korzeniach, już wiem, że ty wiesz o nas.
- Uff stresowałem się. Miło poznać waszą wysokość - zażartował, pocierając ręce.
- Bez takich - zagroziłem pół żartem pół serio.
- Smakuje wam? - zapytał po chwili Ratish.
- Tak, wyśmienite - odparli razem Liam i Arash, po czym się zaśmiali.
- Zayn, a ty masz kogoś? - zapytała brunetka, co zainteresowało Wal.
- Tak - odpowiedziałem krótko.
- Czemu jej tu nie ma? - zdziwiła się.
- Ahh nie wiem.
- A jak ma na imię? - wtrąciła moja siostra.
- Rose - rzekłem zgodnie z prawdą.

*Rose*

Wróciłam do domu około 1 am. Pognałam do łazienki, wzięłam gorącą kąpiel i ubrałam się w jeansowe, krótkie spodenki, czarną bokserkę i koszulę moro. Do tego botki z ćwiekami oraz raybany. Włosy opuściłam na ramiona, wrzuciłam telefon, oyesterkę, drobniaki do kieszeni. Zbiegłam na dół, na szczęście mamy nie było. Wyszłam z domu, aby ruszyć na przystanek autobusowy. Jadąc myślałam o tatuażach Zayna. Ma ich na prawdę dużo. Na ręce i na prawym boku. oraz tę czaszkę, którą robił ze mną. Trochę przesadza, ale to jego ciało. Ja nie mam nic do tego.
Idąc do salonu napisałam, że się spóźnię. Pogoda była wspaniała, słońce świeciło. Jednak po 10 minutach chodzenia na pieszo otworzyłam drzwi do środka.
- Cześć - przywitałam się.
- Hej kochanie - powiedział Malik z uśmiechem na twarzy.
- Witaj - pomachał mi tatuażysta.
- Co robisz? - zapytałam patrząc na wzór na kartce.
- Tygrys na lewym ramieniu - odpowiedział, przygryzając wargę.
Dałam mu buziaka, po czym usiadłam na krześle obok.
- Jak twój? - wtrącił tatuażysta.
- Dobrze, wszystko ok - uśmiechnęłam się -Mogę pooglądać?
- Jasne.
- Rose skarbie - zawołał mnie Zayn.
- Tak?
- Kocham cię - wyszczerzył się.
- Ja ciebie też - posłałam mu szczery uśmiech.


Siedziałam tam 3 godziny, rozmawiałam z nimi i robiłam zdjęcia. Poszłam do Starbucksa po kawę, potem czas szybko zleciał. Mój chłopak ma śliczny tatuaż.
 Pojechaliśmy jeszcze po małe zakupy do domu Zayna i niestety, musiałam wrócić do siebie.
Weszłam do środka, mama siedziała w kuchni, a tata przed telewizorem.
- Gdzie byłaś? - spytał srogo ojciec.
- U Maggie - skłamałam, krzyżując ręce pod biustem.
- Na pewno? - podniósł ton, patrząc na mnie.
- Tak - po raz kolejny dziś skłamałam.
- Idź spać - nakazała wrednie matka.
Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic.
Położyłam się do łóżka, sięgnęłam po pamiętnik i opisałam dzisiejszy dzień. Następnie włączyłam laptopa, pierwsze co wyskoczyło to wiadomość od Zayna, że tęskni. Odpisałam mu to samo szczerząc się w ekran.
Popisaliśmy jeszcze chwilę i poszłam spać. Tak bardzo cieszę się, że spotkałam Zayna. On mnie dopełnia, uszczęśliwia, kocha. Mogę spędzić z nim całe życie...

_______________________________________
Witajcie :) mam nadzieję, że rozdział taki kiepski nie jest xD dodałam Liama do zakładki "inni bohaterowie". Jest on ważny w opowiadaniu.
Błagam komentujcie, jakkolwiek. Nawet kropką, byle bym wiedziała, czy jesteście.
-.Komentarze karmią wenę.
~.Miley.