Translate

Translate

niedziela, 27 kwietnia 2014

~.13.~

- Wstawaj debilu! - Maggie rzuciła we mnie poduszką.
Fakt, dziś to ja należę do śpiochów.
- Spóźnisz się na śniadanie, zostało 8 minut - odparła spokojnie, przeglądając się w lustrze.
Wstałam z łóżka, jak postrzelona piorunem, podbiegłam do szafy i sięgnęłam po byle jakie ubrania. Wtargnęłam do łazienki, po czym umyłam zęby i załatwiłam potrzebę. Rozczesałam włosy, ubrałam się w te same spodnie, co wczoraj, szary obszerny sweter i czarne botki do kostki.
Mój umysł wciąż pamiętał wczorajszy alkohol, więc nie czułam się dobrze. Wzięłam telefon, a następnie popędziłam na dół. Maggie w pokoju nie było, co znaczy, że o mnie zapomniała.
W stołówce wszyscy siedzieli przy stole i zajadali tosty. Zajęłam miejsce obok Zayna.

Po śniadaniu udaliśmy się na stację tramwaju, by dojechać do centrum. Na szczęście podróż ma trwać 35 minut i myślałam, że dam radę odespać. Jednak siedząc z Malikiem nie dasz rady nawet na chwilę zamknąć oczy. Wyrywaliśmy sobie lizaka, jak małe dzieci, robiliśmy zdjęcia i nawet przymierzałam okulary chłopaka. 
Uwielbiam jego styl, jest podobny do mojego tylko w męskiej wersji.
Nagle usłyszałam nawoływanie nauczycielki - wysiadamy. Udaliśmy się do wyjścia, gdy nagle poczułam czyjeś łapska na swoich biodrach, odwróciłam się, a za mną stał jakiś Francuz z parszywym uśmiechem.
- Chodź, zabawimy się laleczko - wyszeptał mi do ucha.
Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem na co ten skrzywił się. Przyciągnęłam Zayna do siebie, by słyszał o czym mówi mój nowy kumpel.
- No chodź ze mną, nie bój się-nakłaniał, patrząc na mnie jednoznacznie.
- Gdzie ona ma z tobą iść? - warknął Malik, zaciskając ręce w piąstki.
- Nie z tobą rozmawiam - odrzekł natręt, patrząc na chłopaka z wyższością.
- Gdzie mam z tobą iść? - zapytałam, krzyżując ręce pod biustem.
- Pokażę ci Paryż, widzę, że jesteś tu pierwszy raz - mrugnął, łapiąc mnie za rękę, którą szybko wyrwałam.
- Tak się składa, że to moja dziewczyna, a ty facet pierdol się - przygadał mu wściekły Zayn.
Wybiegliśmy szybko z tramwaju i stanęliśmy przy klasie. Znajdowaliśmy się pod łukiem triumfalnym, a przewodniczka opowiadała jego historię. Poczułam szarpnięcie za nadgarstek.
-Chodź zrobimy sobie wszyscy zdjęcie-zaproponował znudzony Niall.
Tak się stało - już po chwili pozowaliśmy nie słuchając gadania tej zgorzkniałej baby. 
Na szczęście ona zgodziła się, by Louis z nami zwiedzał, więc Annie jest w siódmym niebie.
- Co wy robicie? - wrzasnęła pani G. widząc, jak olewamy monotonne opowiastki przewodniczki.
Tak o to zostaliśmy jakby opieprzeni za robienie zdjęcia, a niesłuchanie przynudzania.

Obecnie jesteśmy w La Vallée Village. Tak właściwie to An nas tu zatargała, więc od razu rzuciła się w wir sklepów. Louis patrzył na ceny i przewracał oczami, a ja z Magg's udawałyśmy bogaczki ubierając najdroższe sukienki wiedząc, że ich nie kupimy.
- A to? - zapytałam ubrana w najnowszą kreację Gucciego.
- Ślicznie, musisz kupić - wyszczerzył się Harry, który razem z Zaynem siedział na wygodnej kanapie.
- Będziesz płacił? - zachichotał Malik.
- Ty będziesz - mrugnął rozbawiony Styles.
- No właśnie - odparłam roześmiana, patrząc na nim.
Wróciłam do przebieralni, przejrzałam się dokładnie w lustrze i zrobiłam sobie zdjęcie. Gucci. W sumie to kiedyś zakładałam spódnice mamy z takim firm, ale to co innego. Wtedy nie mogłam sie przyznać, że mam ubrania z tej firmy. 
Czułam się taka dorosła, odpowiedzialna. W końcu Gucci to elegancka marka. Niestety czar prysł, bo musiałam przebrać się.
Mając 4 godziny wolnego nie nudziliśmy się ani chwili. Robiliśmy zdjęcia w fotofixie, jedliśmy hamburgery z budki i jeździliśmy autobusami. Jednak niepokoiło mnie to, że czasem ludzie spoglądali na nas takim żmijiowatym wzrokiem.

Schodząc na kolację już wiedziałam, że na noc pójdę do Zayna, a Magg's ma mnie kryć. Dziś wieczorem mamy jakieś durne zajęcia z francuskiego. I na szczęście jest podział: dziewczyny osobno oraz chłopcy osobno, dlatego nie będzie podejrzeń.
Usiadłam przy stoliku z musli w misce.
- Gdzie zatrzymał się Louis ? - zapytał Niall, nalewając sobie herbatę.
- W motelu nie daleko - oznajmiła Ann wcinając swoją kromkę chleba.
- Jutro Sainte Chapelle i Cmentarz Père-Lachaise, czyli dzień nudy - wymamrotał Harry ze znudzoną miną.
- Przestań - odrzekła Maggie, pukając loczka w ramię.
- Nogi mnie bolą - jęczała już po raz 12 Maya.
- Pomasuje ci dzisiaj -w yszeptał Niall zmęczony narzekaniem swojej dziewczyny.
- Okey - ucieszyła się Mitchel.
Jak zwykle byliśmy najgłośniejsi w całym pomieszczeniu. Szkoda mi Lily, która obserwowała nas z żalem w oczach. Zabrałam jej dwóch chłopaków, ale nie robiłam tego specjalnie. Z tym pierwszym związałam się za nim ona go pokochała, a z Zaynem...samo między nami zaiskrzyło.
Wzięłam talerz odniosłam go do "okienka" i razem z Maggie, Mayą oraz Annie udałyśmy się do pokoju. Wiedziałam, że tej nocy może dojść do mojego pierwszego razu, więc stresowałam się jak nigdy. Łyknęłam tabletki i opadłam na łóżko. Usłyszałam dźwięk telefon. Grace
- Cześć
- Hej,j ak tam?
- Dobrze, super się bawię. A jak u ciebie?
- Nudno bez ciebie. Nie mam kogo wkurzać.
- Tęsknisz?
- NIE!!
- Hahahah, a właśnie,że tak!
- Rose zamknij się.
- Ok, ok. Są rodzice w domu?
- Nie. Tata w pracy, a mama ze znajomymi w teatrze na jakiejś gali.
- Tak myślałam...A co robisz?
- Gram na kompie.
- Muszę kończyć, zadzwonię jutro. Paa
- Paa.
No i przyszedł czas iść.
- Dobra, powodzenia - uśmiechnęła się Maggie.
Wyszłam zatrzaskując drzwi i ruszyłam w stronę pokoju Malika. Z tego, co wiem to Harry robi niespodziankę Magg, ale jaką to nie mam pojęcia.
Zapukałam, ale  przez chwilę nie było odpowiedzi. Co raz bardziej poddenerwowana chciałam powtórzyć czynność, jednak w tym właśnie momencie otworzył mi Zayn.
Musnął moje usta i pociągnął do środka. Opadliśmy na łóżko, co zwiększyło strach we mnie. Zajęta myśleniem nie zorientowałam się, że leżałam obok niego w samej bieliźnie.
- Wiesz, że jeśli nie chcesz nie musimy -wyszeptał patrząc mi głęboko w oczy.
- Chcę, ale mogę ci coś powiedzieć? - odparłam, gdy on uniósł się nade mną.
- Jasne - odrzekł bez zastanowienia.
- To będzie mój pierwszy raz - powiedziałam speszona.


*Maggie*

Gdy Rose poszła do Zayna ja zmuszona byłam zejść na zajęcia. Wiedziałam, że muszę kryć przyjaciółkę.
- Witajcie dziewczyny, dzisiejsze spotkanie...aa..gdzie jest Rose Bufford?-mówiła nauczycielka z uśmiechem na twarzy. 
- Ona źle się czuje i leży w łóżku - skłamałam, lekko się denerwując. 
- Pójdziemy to sprawdzić - odparła do reszty opiekunów.
SZLAK! Co teraz? Przecież w pokoju nikogo nie ma. Biegłam za nimi na górę tłumacząc, że lepiej jej nie przeszkadzać.
- Otwórz drzwi - nakazał nauczyciel francuskiego.
- Rose boli głowa, lepiej naprawdę zostawić ją w spokoju - nalegałam tarasując drzwi.
Pani G. wyrwała mi klucz i odepchnęła mnie. Czułam,że wpadniemy, dostaniemy opierdziel... A tu nagle: Ktoś leży skulony pod kołdrą.
- Rose widzę, że nie czujesz się za dobrze - odrzekł zatroskany nauczyciel.
- Mhmm - wymamrotał ktoś, ale to nie była Rose. Nie rozumiałam tej sytuacji. 
- Dobrze, odpoczywaj. Ty Maggie zostań z nią jakby było gorzej  -powiedziała G, po czym opuściła pokój.
Stałam wciąż zszokowana tym,co się właśnie stało, ale odwróciłam wzrok na postać w łóżku.
- Tadam!!! - wrzasnął Harry odkrywając pościel.
Śmiałam się w niebo głosy, że nie zauważyłam jak loczek przyciąga mnie do siebie.

*Rose*
- Wiesz, że cię kocham prawda? - pytał spokojnie Zayn, gdy leżałam na jego nagiej klatce piersiowej.
- Oczywiście, że wiem - uśmiechnęłam się, na samą myśl, że przed chwilą straciłam z nim dziewictwo.
- Rose jesteś jedyną osobą, której mogę ufać - mówił, na co moje serce biło coraz mocniej.
Leżałam na jego nagim torsie i myślałam, o tym co mnie spotkało przed chwilą.

- Pamiętaj, że nigdy nie przestanę cię kochać i nawet, jeśli zrobię coś złego w stosunku do ciebie to będę tego żałował przez całe życie - wyszeptał, całując mnie w czoło.
- Co masz na myśli? - zdziwiły mnie jego słowa.
- Tak mówię - zmieszał się, więc spojrzałam mu w oczy.
- Cieszę się, że to z tobą...wiesz - odrzekłam cała czerwona.
Nie odpowiedział nic tylko musnął moje rozgrzane wargi.

Teraz wiem, jak to jest i czuję, że Zayn to ten jedyny, chociaż zdziwiły mnie jego słowa...

środa, 16 kwietnia 2014

~.12.~

Rano pobudka przerwała mój cudowny sen. Wygramoliłam się z łóżka i spojrzałam na śpiącą Maggie.
- Wstawaj - odparłam sennie, rzucając w nią poduszką.
- Zabieraj to kurwa - warknęła nie otwierając oczu, po czym zwróciła mi poduchę.
- Nie tak ostro - zaśmiałam się, odkładając część pościeli z powrotem na łóżko.
Weszłam do łazienki, umyłam zęby, załatwiłan potrzebę i zrobiłam lekki makijaż. Następnie wróciłam do pokoju, podeszłam do szafy, wyjęłam ubrania.
- Maggie nie zdążysz - poganiałam ją, widząc jak sie guzdra.
- Dobra -vwymamrotała niezadowolona.
Nałożyłam na siebie wybrane wcześniej ciuchy, czyli dziurawe, lekko workowate jeansy, białą bokserkę, czarny trochę prześwitujący sweter. Do tego dobrałam czarne, ciężkie buty i kilka bransoletek. Spryskałam ciało perfumami Rihanny "Rebelle" i schowałam telefon do kieszeni spodni. Czekałam na Magg's, ale ze względu, że ona dość późno wstała muszę uzbroić się w cierpliwość. 
Nagle do pokoju weszła wesoła Maya w bordowych spodniach, jasno różowej bluzce z tygrysem i czarnych converse.
- Co tam? - rzekła radośnie, siadając na łóżku naszego zaspańca.
- Dobrze, a jak po imprezie? -uśmiechnęłam się, malując usta. 
- Niemożliwie wspaniale, zero kaca - prychnęła rozglądając się.
Wreszcie Maggie  w beżowych spodniach i brzoskwiniowej bluzce wyszła z łazienki, a my udałyśmy się na śniadanie. Nie było tam luksusów, a małe pomieszczenie. Kilka zniszczonych stołów, szwecki bufet. Duże okna, pare obrazów.


*Zayn*
Obecnie jesteśmy w Louvrze. Przewodniczka opowiada o historii, a ja tylko patrzę na moją Rose. Pewnie myślicie, że jestem debilem za to, co jej robię, ale zadajcie sobie pytanie, czy w powiedzielibyście prawdę.
Wciąż załatwiam sprawy legalnego pobytu w Londynie, ale boję się,że ktoś może mnie rozpoznać. I tak zauważyłem już spojrzenia ludzi.
- No to teraz macie 20 minut wolnego -wrzasnęła nauczycielka, a wszyscy ruszyli w swoją stronę.
Spojrzałem jednoznacznie na Harrego i podbiegłem do Rose. Wziąłem ją na ręce, kręciłem się w kółko, co zrobili też moi przyjaciele.
Roześmianą An zaskoczył jakiś Francuz, który wziął ją na ręce. 
Zacząłem skakać, podrzucać i całować Ro, kręcić się . Aż w końcu upadłem do wody. Wszyscy zaczęliśmy się taplać i chlapać, jak małe dzieci. Byłem cały mokry, ale nie obchodziło mnie to. Nawet brzuch rozbolał mnie od śmiechu.
Excusez-moi, pourriez-vous nous faire une photo? - Rose zaczepiła jakiego pana, aby ten zrobił nam zdjęcie. 
Bien sûr - uśmiechnął się i wziął ode mnie aparat.
Zapozowaliśmy, po czym Ro podziękowała Francuzowi, odebrała nasz aparat i pobiegliśmy do zbierającej się już klasy.
- Czemu jesteście tacy mokrzy? Co to ma znaczyć? - krzyczała rozzłoszczona nauczycielka. - Ehh, usiądźcie z tyłu.
Zrobiliśmy tak, jak nam kazała, ale po drodze widziałem wściekłą minę Lily. Lubię ją, jednak moje serce należy do Rose. Jechaliśmy autokarem do Katedry, lecz my zajęliśmy się robieniem kolejnych zdjęć. Głównie nie były to normalne fotki.

*Annie*
Właśnie wchodzimy do pokoju po kolacji, którą za bardzo się nie najadłam. 
Opadłam zmęczona na łóżko, zamknęłam oczy i oczekiwałam ciszy. Maya poszła do Nialla, więc mam czas dla siebie.

Aż nagle wbiegła Maya, Rose oraz Maggie.
- Mamy mało czasu - wrzasnęła dziewczyna Horana, otwierając moją szafę.
Wszystkie podbiegły energicznie do mojej szafy i przetrzepały ją całkowicie. Zdziwiłam się, ale postanowiłam obserwować ich ruchy. Wkońcu zaciągnęły mnie do łazienki, kazały się umyć, po czym zawołać je.
Zrobiłam tak, jak mi kazały, weszłam pod prysznic. Gorąca woda spływała szybko po moim ciele. 
Wytarłam się ręcznikiem, a następnie zawołałam dziewczyny. Te weszły, a Maya zajęła sie rozczesywaniem włosów. Rose zaczęła robić mi makijaż, a Magg's skupiła się na dobieraniu biżuterii do stroju.
- Gdzie my właściwie idziemy? - zapytałam zdezorientowana.
- Na Gujanę francuską, wiesz? - zaśmiała się Ro, malując moje oczy.
- Ej, no mów! - wrzasnęłam przez śmiech.
- Zobaczysz - odparła Maya, nakładając piankę na moje włosy.
W końcu, po 30 minutach starania moja fryzura była gotowa. Delikatne upięcia po lewej stronie. 
Rose zrobiła mi czarne kreski, wymalowała rzęsy czarnym tuszem, podkreśliła kości policzkowe, a usta pomalowała na jasny róż. Ubrałam wybrany przez Mayę zestaw, szara sukienka z kołnierzykiem, buty w kolorze fuksji. Złoty pierścionek z serduszkiem, różowe kolczyki, a od siebie dodałam duży, różowy naszyjnik i beżowo złotą torebkę, którą kupiłam za swoją pierwszą sesję.
- No to idziemy - rzekła Ro, ciągnąc mnie za rękę.
Wybiegłyśmy z pokoju, a ona zaprowadziła mnie przed jakiś budynek, niedaleko naszego hotelu.
- Teraz do środka ,patrz na znaki - mrugnęła, po czym uciekła.
O co tu chodzi? Zdezorientowana weszłam do klatki schodowej kamienicy, na ścianie przy schodach zobaczyłam kartkę z napisem "Wyżej". Więc wbiegłam na następne piętro gdzie zobaczyłam kolejną wskazówkę " 25". Zgaduję, że chodzi o drzwi z tym numerem. Po chwili poszukiwania otworzyłam "25", gdzie ukazała mi się przystrojona balonami drabina. Doczłapałam się do góry.
Dach, a na nim stolik, krzesła, zastawa, a przede wszystkim mój Louis.
Nie mogłam uwierzyć, a jednak. On stał tam na tle wieży Eiffla w białej koszuli, czarnych rurkach, swoich ulubionych butach i marynarce.
- Annie, powiem od razu - złapał mnie za ręce. - Jesteś całym moim światem,zrobię dla ciebie dosłownie wszystko. Gdyby nie ty nie było by mnie, bo moja kochana, twoja miłość mnie tworzy. Były między nami wzloty i upadki, ale kocham cię. Słyszysz? Kocham cię na zabój!
Śmiałam się, chociaż chciało mi się płakać ze szczęścia.
- Dlatego proszę - odparł klękając, a moje serce momentalnie przyspieszyło -Annie Beth Richard, wyjdziesz za mnie?
Moje serce waliło, jak oszalałe, a mózg analizował wszystko, co się dzieje.
- Tak!! Oczywiście, że tak!! - rzuciłam mu się na szyję, a na te słowa wybuchły fajerwerki.
Louis włożył mi na palec śliczny pierścionek, a następnie pocałowaliśmy się namiętnie i długo. 
- Kocham cię - ujęłam jego twarz dłońmi.
- Ja ciebie bardziej - musnął swoimi ustami mój policzek.
Usiedliśmy przy stoliku, napiłam się wina. Tak bardzo cieszę się z tych zaręczyn, to spełnienie moich marzeń.
- Lou, pytałeś moich rodziców? - odparłam na wszelki wypadek.
- Tak kochanie - wyszczerzył się, rozsiadając się wygodnie.
Z ulgą wzięłam sztućce i nałożyłam sobie na talerz trochę sera na kanapkę. Rozkoszowałam się smakiem.
- Ale się cieszę!! - uśmiechnął się Tommo.
- Ja też, nie mogę uwierzyć - rzekłam patrząc na pierścionek.
- A ślub? - zapytał nieśmiało.
- Za dwa lata - wyszeptałam, stukając się z nim kieliszkiem wina.
- A dzieci? - dopytywał, biorąc łyk czerwonego napoju.
- Nie zapędzaj się - opanowałam jego dociekliwość.

*Rose*
Widziałam zaręczyny An i Louisa!!  To było takie urocze. Do tego mój Zayn puszczał fajerwerki i cały czas to robi. Ja siedzę na ziemi na placu niedaleko bloku, gdzie są zaręczeni. Pije piwo, obserwuje.
Nagle Malik podszedł do mnie, usiadł i musnął moje wargi. Położyliśmy się.
- Zapamiętam ten wyjazd do końca życia - odparłam spokojnie, patrząc na gwiazdy na niebie.
- Ja też, bo jestem tu z tobą - wyszeptał, łapiąc mnie za rękę.
Ja wzięłam kolejny łyk piwa.


Leżeliśmy tak do 11 pm, po czym wróciliśmy do hotelu. 
Weszłam do łazienki, rozebrałam się i wzięłam szybki, odświeżający prysznic. Następnie wytarłam ciało, ubrałam piżamę. Umyłam zęby, poczłapałam do łóżka.
Położyłam się wygodnie pod kołdrą,  Maggie już grzecznie spała, więc kolej na mnie. Jutro wstanę wcześniej i wszystko opiszę.
Dobranoc.

________________________________________________________________________________
Witam moje skarbeczki :) Wiem, że rozdział ma dużo błędów i jest niestaranny, ale nie miałam czasu pisać, chociaż musiałam go dziś dodać. Spokojnie wyrażajcie opinię, a ja zniosę wszystko ;)
A i sprawdźcie bohaterów, bo zaszły małe zmiany :).
Pozdrawiam Clauduśka xx.

piątek, 4 kwietnia 2014

~.11.~

Dziś wylatujemy do Paryża, matura poszła w miarę dobrze i mama wyraziła zgodę na tatuaż. Wszystko tak pięknie się układa.
Rano około 9:00 obudziła mnie mama mówiąc, że czas na śniadanie.
Wygramoliłam się z łóżka, ubrałam ciepłe kapcie, po czym wzięłam ubrania przygotowane na podróż. Udałam się do łazienki, wyszorowałam zęby i spięłam włosy w kitkę. Zrobiłam lekki makijaż, który nadał mojej twarzy uroku. Ubrałam się w czarne rurki, czarny top z białym napisem "Doom" oraz converse. Spakowałam do końca kosmetyczkę, a następnie zbiegłam na dół. Mama pierwszy raz robiła śniadanie! tata jak zwykle w papierach, a Grace nie było. Usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie naleśników.
- Uważaj tam na siebie! - wymamrotał ojciec, nie odwracając uwagi od papierów.
- Jasne - nie przejęłam się jego udawaną troską.
- To co? Greg znieś walizki Rose i jedziemy na lotnisko - odparła mama, patrząc na nas.
Posprzątałam po sobie, wbiegłam razem z ojcem do swojego pokoju i sprawdziłam, czy wszystko jest zapakowane. Na szczęście niczego nie brakuje, więc możemy jechać. Schodząc po schodach myślałam tylko o tym, żeby znaleźć się z samolocie obok Zayna.

Właśnie idę razem z klasą w kierunku odprawy. Po pożegnaniu z rodziną od razu pognałam do przyjaciół, a teraz zostało przejść przez wszystkie kontrole.
- Rose - wybełkotał speszony Zayn.
- Tak? - zapytałam, patrząc na niego.
- Mogę? - powiedział, obejmując mnie w tali. Jego dłoń przyprawiła mnie o dreszcze, gdy dotknęła mojego nagiego ciała.
- Jasne, czemu pytasz? - zdziwiłam się, poprawiając włosy.
- Bo jesteś dla mnie ważna i wolę pytać cię o zdanie - zmieszał się.
Nie wydaje mi się, żeby o to właśnie mu chodziło, ale nie wnikam już.
Gdy przyszedł czas na wejście do samolotu poczułam strach, zawsze mam taką głupią traumę przed lataniem, ale w końcu to i tak ustaje. Całą klasą weszliśmy na pokład, po czym zajęliśmy swoje miejsca. Zayn wrzucił moją torbę do tego schowka nad siedzeniami, a ja wyjęłam gumę z kieszeni. Zawsze zatykają mi się uszy, co jest strasznie uciążliwe. Po chwili poczułam, jak samolot rusza, wznosi się, a moje wnętrzności wywracają się na drugą stronę. Złapałam Malika za rękę, oparłam głowę o fotel i czekałam, aż będziemy mogli odpiąć pasy. Cieszę się, że będę mogła być w mieście zakochanych z Zaynem, bez ukrywania się. Jedyne co stoi nam na drodze to to, że jesteśmy na wycieczce ze szkoły, a Lily ma na mnie oko. Wiem, że podoba jej się mój chłopak, ale on mnie oczarował. Na początku uważałam go za przygłupa, ale okazał się romantyczny, opiekuńczy, zabawny...
- Ej Rose, trzymaj - odparła Maggie, podając mi jakąś kartkę.
" Louis prosi nas, żebyśmy pomogły mu w czymś... "
" Okey :/ zapytaj go w czym "
" Mówi, że to sprawa nie na karteczki "
" Ale ma problemy no! "
Włożyłam w uszy słuchawki, puściłam piosenkę The Pretty Reckless "Heaven knows"
Na szczęście lot trwa tylko 1h, więc rozsiadać się nie będziemy.
- Rose podaj - usłyszałam głośny krzyk, po czym piłka plażowa znalazła się na moich kolanach.
Wzięłam ją do ręki i podałam Jasonowi.
Zayn był odwrócony do Harrego, Maggie czytała książkę, Annie jakiś magazyn, a Maya tak jak ja słuchała muzyki. Postanowiłam iść do łazienki.
Wstałam, odnalazłam wzrokiem kabinę, po czym udałam się tam. Załatwiłam potrzebę, umyłam ręce i otworzyłam drzwi, przede mną stała Lily.
- Słuchaj, jeśli wydaje ci się, że tak łatwo zdobędziesz Zayna to się mylisz - rzekła groźnie, tarasując mi przejście.
- Lily, ja nie wzięłam go sobie od tak. Kocham go, a on mnie - odparłam spokojnie, patrząc w jej oczy.
- Wcale nie. Ty każdego usidlisz! - wrzasnęła, uderzając pięścią o ścianę.
- Mylisz się - powiedziałam odchodząc od niej.
- Pożałujesz tego - chwyciła mnie mocno za rękę.
- Czy ty mnie próbujesz nastraszyć? - zapytałam, mrużąc oczy.
- Tak! Ciągle nie mogę znaleźć chłopaka, bo ty mi go odbierasz. Tak było z Dylanem i jest z Zaynem - tak bardzo zabolało mnie, gdy wypowiedziała to pierwsze imię.
Wyszarpnęłam się, wróciłam na miejsce. Łza poleciała mi po policzku. Kochałam tego śmiecia, tak bardzo, a on pieprzył panienki z burdeli i ćpał.
Poczułam ciepłą dłoń na udzie.
- Coś się stało? - zapytał troskliwie Malik.
- Nie, dobrze, że jesteś - przytuliłam go mocno.

Powoli lądowaliśmy, ale wieżę Eiffla było widać z okien od kilku minut.
- Dzieci za chwilę wysiadamy. Na lotnisku kierujecie się za mną - oznajmiła nauczycielka.
Nie cierpię, gdy ona tak na nas mówi. Jesteśmy już pełnoletni, więc chyba poradzimy sobie.

" Wycieczka szkolna z Londynu proszona przed lotnisko do autobusu "
Powtarzali to chyba z 10 razy, aż wszyscy przyszli. Wciąż nie wierzę, że tu jestem.
- Rose idziemy na zakupy! - wrzasnęła Annie.
- Na żadne zakupy! Jedziemy do Bazyliki -odezwała się nauczycielka.
Po chwili przewodniczka rozdała nam plany.
Dziś:

  1. Bazylika
  2. Invalides
  3. Zakwaterowanie.
  4. Czas wolny na terenie ośrodka.
Jutro:

  1. Wieża Eiffla.
  2. Louvre.
  3. Katedra Notre Dame.
  4. Czas wolny w mieście.
  5. Powrót do ośrodka.
  6. Kolacja.
Pojutrze:

  1. Łuk Triumfalny.
  2. Champs-Élysées
  3. Czas wolny w mieście.
  4. Powrót do ośrodka.
  5. Kolacja.
4 dzień:

  1. Cmentarz Père-Lachaise.
  2. Sainte-Chapelle
  3. Czas wolny w mieście.
  4. Powrót do ośrodka.
  5. Kolacja.
5 dzień:

  1. Pakowanie.
  2. Krótka przejażdżka po Paryżu.
  3. Powrót do Londynu.
  • Śniadanie codziennie 9:00.
  • Obiady w mieście.
  • Kolacje 18:30.


Autokar zaparkował nie daleko bazyliki, a klasa wysiadła. Przewodniczka opowiadała o historii tego miejsca, a w tym czasie Zayn robił mi zdjęcie z Mayą. Sama również pstrykałam czym tylko się da: telefonem, tabletem i aparatem.


Właśnie przyjechaliśmy do hotelu, w którym mamy mieszkać. Nie jest to luksus, bo zwykła kamienica. Przydzielono mi pokój z Maggie, jest to jakby apartament, bo są w nim drzwi do Annie oraz May'i i wspólna łazienka.
Otworzyłam walizkę, wyciągnęłam z niej ubrania, po czym poukładałam je do szafy. Magg's zrobiła to samo, a następnie pobiegła do łazienki. Od Invalides jęczy, że musi skorzystać.
Poszłam do Annie i May'i, które również wypakowywały swoje rzeczy.
- I jak wam się podoba? - zapytałam, rozglądając się.
- Luksus to nie jest, ale trudno - wymamrotała An, siadając na łóżku.
- Ja myślę, że to będzie najlepsza wycieczka w naszym życiu - uśmiechnęłam się.
- Może i tak - odparła Maya, otwierając wszystkie możliwe szafki.
Wróciłam do siebie, po czym wyjęłam telefon i zadzwoniłam drugi już raz dziś do mamy.
" Dobrze mieszkamy, nie martw się już"
" Ah tęsknimy za tobą "
" Ja też, ale nie chcę wam nabijać kasy. Pa "
Rzuciłam telefon na łóżko, aż nagle do pokoju weszli chłopcy i Maya.
- Wymykamy się do klubu - odparł wesoło Niall, siadając na łóżku.
- Co? Jak? - rzekłam zdziwiona.
- 9:30 pm zaczyna się cisza nocna. Wtedy wyjdziemy - oznajmił Harry, pocierając ręce.
- Okey, powiedźcie Maggie i Ann - mruknęła Maya, wychodząc gdzieś.
Położyłam się na swoim łóżku, a chłopcy prócz Zayna zajęli "królestwo Maggie".
Malik położył się koło mnie, musnął mój policzek, po czym zwrócił się do kolegów.
- Co my mamy teraz robić? - zapytał, rozglądając się.
- Rozpakowywać się, a za 15 minut kolacja - oznajmił obojętnie Harry.
- Wiecie, że Louis przyleci tu jutro? - wyszeptał Niall.
- Tak, on chce się oświadczyć Annie - wymamrotałam pod nosem.
- Wiemy, mówił nam - poinformował Styles, przytulając swoją dziewczynę.
- To będzie urocze, ale musimy im pomóc przechytrzyć Bergson - wymamrotał Horan, jedząc orzeszki, które leżały na szafce.
- Hej, słyszałam waszą rozmowę. To świetnie - ucieszyła się Maya, wchodząc do pokoju.
- Ale ani słowa Annie - nakazałam groźnym tonem.

Na kolacji usiadłam z "moją grupką", ale nie mogliśmy rozmawiać o niespodziance Louisa.
W końcu przyszedł czas udawać, że idziemy spać, a naprawdę ubierać się na imprezę. Trochę się denerwuje, że coś może się nie udać, ale trudno.
Wzięłam szybki, odświeżający prysznic.Ubrałam się w czarną spódniczkę, zwiewną koszulę tego samego koloru i wysokie botki, ale je zostawiłam na później, po kontroli wychowawcy. Nałożyłam szlafrok, ukrywając nieodpowiedni strój. Położyłam się do łóżka i udawałam, że śpię. Usłyszałam, jak drzwi otwierają się, stanęła w nich Bergson, po czym wyszła. W tym samym czasie wstałyśmy z Maggie. Ubrałam buty, otworzyłam okno i czekałam na chłopaków. Stali na jakiś kartonach, wystawiali ręce, żeby nam pomóc.
- Ty pierwsza - odparła niespokojna Annie.
Odwróciłam się tyłem, spuściłam się kawałek, po czym Zayn pomógł mi zejść. Jego silne dłonie trzymały mnie w tali, abym nie upadła.
Nagle zauważyłam, że Niall patrzy po śmietnikach.
- Horan debilu! Nie znajdziesz tam jedzenia! - zaśmiał się Zayn, wywołując też śmiechy innych.
- Jestem głodny - speszył się, dołączając do nas.
- To nie tutaj - odparł Harry lekko zachrypnięty od śmiechu.
Biegliśmy w stronę tego klubu najszybciej, jak umieliśmy. Malik był tuż przy mnie. W końcu zobaczyłam tłumy ludzi oraz usłyszałam głośną muzykę. Staliśmy kilka minut w kolejce, aż wreszcie weszliśmy do środka.

Piłam już 3 drinka, a Zayn nie poprosił mnie to tańca. Niall wywijał 4 raz z Mayą, Harry od 10 minut bierze Maggie w obroty, a Annie siedzi i pisze z Louisem. Zaczęła się piosenka Rihanny "Te Amo". Nagle Malik podszedł do mnie, wystawił rękę.
- Mogę zatańczyć z piękną panią? - wyszczerzył się, patrząc na mnie szarmancko.
- Tak, ale pod warunkiem, że ja prowadzę - odparłam seksownie wstając.
Nareszcie poszliśmy na parkiet. Przyciągnęłam go do siebie. On złapał mnie w talii. Kręciłam pupą zjeżdżając w dół, co spowodowało zdziwienie na jego twarzy. Rozstawiłam nogi i szybko podniosłam się. Stanęłam do niego tyłem, oparłam rękę o ramię Malika, który położył dłonie na moich biodrach.

Zaczęłam kręcić się w okół niego. Czułam,że robi mi się gorąco, a ciało wariuje. Zayn składał pocałunki na mojej szyi. Byliśmy tak blisko siebie, że dzieliły nas milimetry. Jego perfumy mogłam wyczuć bez trudu, tak samo jak pragnienie.

Niestety, koniec utworu powodował koniec tańca. Oboje ciężko oddychaliśmy, ale to nie powstrzymało nas od pocałunku. Po nim wróciliśmy do stolika, a ja rzuciłam się na picie. Annie siedziała wryta w nas, jak ciele na malowane wrota. Przez cały tamten wieczór robiliśmy sobie zdjęcie albo toczyliśmy "walkę na języki" jeśli wiecie, o co chodzi.

Około 1:00 am (!) wróciliśmy do ośrodka.
Rzuciłam buty w kąt, torebkę położyłam na szafce, po czym udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania, weszłam pod prysznic i szybko się umyłam. Następnie włożyłam piżamę, wyszorowałam zęby, zmyłam makijaż. Następnie położyłam się do łóżka, wzięłam telefon, by nie nudzić się podczas czekania na Magg's.
" Byłaś dziś zajebista kochanie <3 " 
" Oboje byliśmy ;* "
" Mam ochotę na więcej... "
"Nie tylko ty ;) Ale muszę kończyć, bo Maggie się umyła pa mój seksiaku <3 "
Tak bardzo go kocham, mogę zrobić dla niego wszystko.
Ułożyłam się wygodnie, zamknęłam oczy i marzyłam, by znaleźć się w "krainie Morfeusza".


Komentarze karmią wenę <3
-Miley Cyrus