Translate

Translate

sobota, 7 czerwca 2014

~.16.~

- Ja cię kocham i nie żałuję, ale to nie takie łatwe, bo pamiętaj, że nie powiedziałeś mi o sobie wielu rzeczy - odparła z szczerym spojrzeniem.
- Obiecuję, że to zrobię, ale dziś cieszmy się sobą - powiedziałem odgarniając kosmyki włosów z jej czoła.
- No dobrze, cieszę się, że już wakacje. Jedziesz gdzieś? - wymamrotała widocznie niezadowolona.
- Mam plany - uśmiechnąłem się.
Owszem mam plany, chcę zabrać Rose do Hiszpanii. Może i nam się uda, ale muszę oszczędzać kasę. To, co zostawiła nam babcia kiedyś się skończy.
A no właśnie w mieszkaniu po babci znaleźliśmy list i 230 tysięcy funtów. Kupiłem auto, telefony, książki, laptopy. Trochę kasy już poszło, a musimy zawsze mieć jakieś oszczędności, by uciekać dalej. Sam nie wiem co będzie, jeśli coś takiego się wydarzy i będę musiał zostawić Rose. Chyba, że powiem jej prawdę, a wtedy wyjedzie ze mną.
- Jakie? - zapytała pijąc seksownie wino.
- Nie powiem - odrzekłem z szatańskim uśmieszkiem.
- Czemu? - zdziwiła się z lekko oburzoną miną.
- Bo to tajemnica, zmieńmy temat - wymamrotałem, biorąc łyk napoju.

- Ok, chyba czas iść - powiedziała patrząc na mnie.
Wstaliśmy od stolika, ja zapłaciłem dosyć sporą sumę, ale cena się nie liczy.
 Niestety, jak zwykle padało, więc schowaliśmy się pod parasolką. Otworzyłem Rose drzwi, po czym zająłem miejsce kierowcy.
- Dzięki za miło spędzony czas - wyszeptała uroczo.
- Dla ciebie wszystko - popatrzyłem na nią z uśmiechem na twarzy - Idę jutro zrobić kolejny tatuaż. Chcesz ze mną?

*Rose*
Rano obudziła mnie mama, o dziwo nie była w pracy mimo, iż jest wtorek.
- Wstawaj, wstawaj - szturchała mnie w ramię.
- Co jest? - zapytałam ospale, podciągając się.
- Maya wydzwania - podała mi telefon, po czym wyszła.
Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i odebrałam.
- Hej, musimy pogadać.
- Jasne, masz taki ton, jakbyś kurde w ciąży była.
- Nie jestem idiotko, ale mogłybyśmy się spotkać.
- Chodź pobiegać do parku w Kensington.
-  Ok, to za 45 minut.
- Pa.
Wygramoliłam się z łóżka, wyjęłam z szafy zestaw do biegania i ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, po czym spojrzałam na swoje biało czarne paznokcie, spryskałam ciało dezodorantem. Następnie ubrałam się w czarne spodnie dresowe ze ściągaczami, szary top oraz czarną bluzę i czapkę w kolorze fuksji.
 Zegarek wskazywał 8:25 am, więc nawet dobra pora na bieganie.
Wzięłam telefon, oyesterkę i kilka drobnych. Zeszłam na dół, gdzie zastałam naszą gosposię i mamę.
- Już podaję panience śniadanie - odparła Kate spokojnym tonem.
- Nie trzeba, wezmę sobie - powiedziałam, biorąc od niej talerz z kanapkami.
- George jest w pracy, a ja mam wolne, więc może pójdę do spa z Sadie Mcburry. Kate zostaniesz z dziewczynkami - odezwała się mama nie odrywając oczu od telefonu.
- Oczywiście - wyszeptała szybko kobieta.
- Ja wychodzę - mruknęłam beznamiętnie, jedząc swoje śniadanie.
- Gdzie? Jak to? Z kim? Bez mojej zgody? - oburzyła się, patrząc na mnie piorunującym wzrokiem.
- Pobiegać do Kensington z Mayą - wymamrotałam odkładając talerz.
Napiłam się łyk soku, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Na dworze nie było ani za gorąco, ani za zimno. Ruszyłam na przystanek, czekałam 7 minut. Zajęłam miejsce i wyjęłam telefon.
Wysiadłam nie daleko stacji metra, na którą musiałam się udać. Wsiadając do środka zauważyłam Dylana po drugiej stronie torów. Wszystkie wspomnienia wróciły. Jego każda chwila ze mną, one były wspaniałe, ale nie aż tak jak te z Zaynem. Jednak widok jego z torbą narkotyków i jakąś lalą przy boku dobił mnie doszczętnie.

Stawiłam się na umówione miejsce, Maya już tam była.
- Hej, to co od razu biegniemy - odparła radośnie, klaszcząc w dłonie.
- Jasne, więc o czym chciałaś pogadać? - powiedziałam ciekawa.
- Po powrocie z Paryża byliśmy z Niallem u mnie i on poprosił mnie, żebym z nim zamieszkała. Ja nie wiem co robić - rzekła powoli, gdy przemierzałyśmy trasę.
- Jak to co? Zgódź się.
- Ale wiesz, boje się.
- Czego niby? kochasz go, a on ciebie. Będzie wam łatwiej -tłumaczyłam spokojnie.
- Boję się, że jeśli codziennie widzieć się to zmęczymy się sobą.
- Oboje wychodzicie na zajęcia, więc spokojnie - pocieszyłam ją.
- Racja. Chyba się zgodzę, a jak twój tatuaż? - powiedziała.

*Zayn*
Dziś przychodzi do nas Arash z swoim chłopakiem, więc Ratish od rana siedzi w kuchni. Ja nie mogę przestać myśleć o tym, jak mam się zachować. Poza tym po głowie chodzi mi również sprawa z Rose. Ona dalej nie wie, a nalega bym jej o sobie opowiedział. Nie jestem gotowy wyznać jej kim jestem, to dla niej duży szok. W końcu niedoszły król Indii to niezła fucha.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc ruszyłem je otworzyć. Stała w nich Arash w błękitnej sukience do połowy uda i wysokich szpilkach. Obok niej chłopak z brązową czupryną zaczesaną lekko do góry, mały zarost oraz tatuaże dodawały mu tajemniczości.
- Hej, miło cię widzieć. To jest Liam, a to Zayn - zaczęła przyjaźnie szatynka.
- Cześć, Liam Payne - odparł niepewnie podając mi rękę.
- Zayn..Malik - wydukałem, ściskając jego dłoń - Wejdźcie.
- ARASH!!!! - Waliyha rzuciła się jej na szyję.
Pozwoliłem im się zapoznać, po czym wszyscy ruszyliśmy do stołu.
- Więc, co u ciebie? - zapytałem z ciekawości.
- Mieszkam, jak wiesz u kuzynki mojej przyrodniej ciotki. Wybieram się na studia pedagogiczne, Liama poznałam w liceum - opowiadała spoglądając to na mnie to na Liama.
- To świetnie, a ty Liam na jakie studia idziesz? - odrzekłem, patrząc na chłopaka.
- Medycyna, a ty? - powiedział z uśmiechem.
- Zarządzanie profesjonalne - odpowiedziałem. - Eee Arash możesz mi pokazać, jak obsługuje się taki dziwny ekspres do kawy? Bo Ratish nie mógł go włączyć i nie zrobił jej - kłamałem, by tylko porozmawiać z Arash na osobności.
- Jasne - zdziwiła się, ale wstała.
Oboje schowaliśmy się w kuchni, abym mógł z nią porozmawiać sam na sam.
- Liam wie? - zapytałem od razu.
- Wie, ale spokojnie nikomu nie powie - odparła, a ja odpuściłem.
- Dobra, to tyle. Wracajmy.
Usiadłem na swoje miejsce nie do końca przekonany o tym, że Liam wie o nas. Ale za to on już rozbawiał Wal, więc chyba taki zły nie jest.
- Liam byłeś kiedyś w Indiach? - zapytałem podchwytliwie.
- Nie, ale to podobno ładny kraj - speszył się. Najwidoczniej nie wiedział, czy ma poruszać ten temat.
- Kraj fajny, ale władcę mają do dupy - zaśmiałem się. - Spokojnie możesz mówić o naszych królewskich korzeniach, już wiem, że ty wiesz o nas.
- Uff stresowałem się. Miło poznać waszą wysokość - zażartował, pocierając ręce.
- Bez takich - zagroziłem pół żartem pół serio.
- Smakuje wam? - zapytał po chwili Ratish.
- Tak, wyśmienite - odparli razem Liam i Arash, po czym się zaśmiali.
- Zayn, a ty masz kogoś? - zapytała brunetka, co zainteresowało Wal.
- Tak - odpowiedziałem krótko.
- Czemu jej tu nie ma? - zdziwiła się.
- Ahh nie wiem.
- A jak ma na imię? - wtrąciła moja siostra.
- Rose - rzekłem zgodnie z prawdą.

*Rose*

Wróciłam do domu około 1 am. Pognałam do łazienki, wzięłam gorącą kąpiel i ubrałam się w jeansowe, krótkie spodenki, czarną bokserkę i koszulę moro. Do tego botki z ćwiekami oraz raybany. Włosy opuściłam na ramiona, wrzuciłam telefon, oyesterkę, drobniaki do kieszeni. Zbiegłam na dół, na szczęście mamy nie było. Wyszłam z domu, aby ruszyć na przystanek autobusowy. Jadąc myślałam o tatuażach Zayna. Ma ich na prawdę dużo. Na ręce i na prawym boku. oraz tę czaszkę, którą robił ze mną. Trochę przesadza, ale to jego ciało. Ja nie mam nic do tego.
Idąc do salonu napisałam, że się spóźnię. Pogoda była wspaniała, słońce świeciło. Jednak po 10 minutach chodzenia na pieszo otworzyłam drzwi do środka.
- Cześć - przywitałam się.
- Hej kochanie - powiedział Malik z uśmiechem na twarzy.
- Witaj - pomachał mi tatuażysta.
- Co robisz? - zapytałam patrząc na wzór na kartce.
- Tygrys na lewym ramieniu - odpowiedział, przygryzając wargę.
Dałam mu buziaka, po czym usiadłam na krześle obok.
- Jak twój? - wtrącił tatuażysta.
- Dobrze, wszystko ok - uśmiechnęłam się -Mogę pooglądać?
- Jasne.
- Rose skarbie - zawołał mnie Zayn.
- Tak?
- Kocham cię - wyszczerzył się.
- Ja ciebie też - posłałam mu szczery uśmiech.


Siedziałam tam 3 godziny, rozmawiałam z nimi i robiłam zdjęcia. Poszłam do Starbucksa po kawę, potem czas szybko zleciał. Mój chłopak ma śliczny tatuaż.
 Pojechaliśmy jeszcze po małe zakupy do domu Zayna i niestety, musiałam wrócić do siebie.
Weszłam do środka, mama siedziała w kuchni, a tata przed telewizorem.
- Gdzie byłaś? - spytał srogo ojciec.
- U Maggie - skłamałam, krzyżując ręce pod biustem.
- Na pewno? - podniósł ton, patrząc na mnie.
- Tak - po raz kolejny dziś skłamałam.
- Idź spać - nakazała wrednie matka.
Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic.
Położyłam się do łóżka, sięgnęłam po pamiętnik i opisałam dzisiejszy dzień. Następnie włączyłam laptopa, pierwsze co wyskoczyło to wiadomość od Zayna, że tęskni. Odpisałam mu to samo szczerząc się w ekran.
Popisaliśmy jeszcze chwilę i poszłam spać. Tak bardzo cieszę się, że spotkałam Zayna. On mnie dopełnia, uszczęśliwia, kocha. Mogę spędzić z nim całe życie...

_______________________________________
Witajcie :) mam nadzieję, że rozdział taki kiepski nie jest xD dodałam Liama do zakładki "inni bohaterowie". Jest on ważny w opowiadaniu.
Błagam komentujcie, jakkolwiek. Nawet kropką, byle bym wiedziała, czy jesteście.
-.Komentarze karmią wenę.
~.Miley.

2 komentarze:

  1. przepraszam że tak późno ale nie miałam internetu a rodziały są świetne <3- Kasia

    OdpowiedzUsuń