Translate

Translate

niedziela, 2 listopada 2014

~.29.~


Zastanawiacie się pewnie, dlaczego tak szybko wyjechałam. Przecież mogłam poczekać jeszcze kilka dni, a właśnie nie mogłam. Im dłużej zostałabym w Indiach, tym trudniej było by mi wyjechać. Dlatego będąc w samolocie płakałam. Siedziałam przy oknie z głową opartą o ściankę, aby widzieć Indie ten ostatni raz. Nogi podkurczyłam, zakrywając się kocem. Słuchałam muzyki, a łzy spływały po moich policzkach. Ludzie patrzyli się na mnie, robili mi zdjęcia. Większość po kryjomu, ale facet za mną wystawił mi aparat przed twarzą. Moje serce pękało w szwach, ale nie mogłam się już tak męczyć. To mnie wyniszczało, nie rozwijałam się.
Teraz wrócę do Londynu i pójdę na moją wymarzoną uczelnię, która i tak już mnie przyjęła. Spełnię swoje marzenie, będę uczyć się na prestiżowej uczelni artystycznej. Długo walczyłam o miejsce w tej szkole, przechodziłam kwalifikacje i nie zrezygnuję z tego.
Wylądowaliśmy, a czas jakby stał w miejscu. Gdy wsiadałam do samolotu w Indiach była noc, jestem w Londynie i też jest noc. Zmiany czasu są głupie. Idąc "rękawem" usłyszałam dźwięk aparatów. Dyskretnie spojrzałam za siebie, a jakaś kobieta robiła mi zdjęcia. Przewróciłam oczami, po czym udałam się w stronę wyjścia. Przekierowano nas do sprawdzania paszportów, stojąc w kolejce usłyszałam rozmowę dwóch ochroniarzy z lotniska.
" Pewnie nas zaraz też wezwą "
" Raczej tak, paparazzi są okropni. Ciekawe, co za gwiazdka przyleciała "
" Tu stoją vipy, więc któreś z nich "
" A to nie jest Rose Bufford? Ta Brytyjka, która z tym Księciem się cackała? "
" To ona! Tylko, czemu jest tu? "
" Patrz, Ron wysłał film z paparazzi. O matko...Jak ta kruszynka wyjdzie? "
" Pomożemy jej? "
" Zadzwonię do szefa"
Po usłyszeniu tej rozmowy byłam pewna, że już jutro moje zdjęcia zobaczy cały świat. I tak o to ubrana w szary dres i białe Air Force, obładowana walizami zawitam na okładkach gazet.
Podeszłam do okienka, podałam swój bilet oraz paszport.
- Witamy z powrotem w Anglii - uśmiechnął się mężczyzna podając mi moje dokumenty.
Poszłam po swoje bagaże, chwilę na nie czekałam. Po odebraniu ich, mogłam udać się do wyjścia, weszłam na schody ruchome i załamałam się.
Paparazzi. Było ich, tak dużo. Kamery, błysk lamp, krzyki.
Przede mną jechał, jakiś biznesmen. Warknął coś do nich, że mają się odsunąć. Spuściłam głowę w dół, aby włosy zasłoniły moją twarz. To była istna masakra. Próbowałam przejść, ale oni mnie zaczepiali. Szli obok i robili zdjęcia. Pytali o wszystko, lecz tak jak mnie nauczono - nie odpowiedziałam. W pewnym momencie otoczyli mnie, nie mogłam przejść. Chciałam napisać sms do Nialla, ale bałam się wyciągnąć telefon. W tym momencie przybiegła ochrona i policja. Zaczęli odpychać natrętnych fotografów, kobieta złapała mnie za rękę mówiąc " Zabierzemy cię stąd ". Czułam się okropnie, aż do momentu, gdy zobaczyłam moich przyjaciół. Wszyscy tu byli, oprócz rodziny. Prosiłam ich, by zostali w domu. Wiedziałam, że pojawi się jakiś wścibski fotograf i nie chciałam narażać rodziców i siostry. Annie przyciągnęła mnie do siebie.
- Nareszcie jesteś - wyszeptała przytulając mnie.
- Chodźmy stąd - usłyszałam głos Nialla.
Przyjaciele zrobili barierę, aby paparazzi mieli mniejszy dostęp. Chłopcy ich też odpychali, Annie i Maggie trzymały mnie za ręce, a Maya wiozła moją walizkę. Było ciemno na dworze, ale na szczęście wracaliśmy wanem ojca Nialla. Zapakowałam się z trudem do środka. Byłam wściekła, nie spodziewałam się ich tylu. To był koszmar przejść choćby krok. Karima oznajmiła mi, że w związku z wyjazdem będę miała trudno. Ludzie będą robić mi miliony zdjęć, pytać o życie prywatne, stosunki z Zaynem. Wtedy myślałam, że to będzie łatwe, ale się pomyliłam.
- Rose, nie wierzę, że wróciłaś - odparła Maya przytulając mnie.
- Gdy zadzwoniłaś byłam w szoku - dodała Annie.
- Co z Zaynem? - zapytał Harry, na co Maggie uderzyła go pięścią w ramię.

Gdy przyjechałam do domu moja mama nie mogła przestać mnie przytulać. Tata pytał, jak się czuję. Grace trzymała mnie za rękę, a dziadek przyglądał się nic nie mówiąc. W końcu usiedliśmy wszyscy na kanapie i miałam opowiadać.
- Nie mogłam się już męczyć, więc wróciłam - rzekłam krótko, byłam strasznie zmęczona.
- Dobra skarbie, idź się połóż. Jutro porozmawiamy - uśmiechnął się tata.
Pognałam na górę, ale wcale nie chciałam iść spać. Musiałam się upić, ale nie w domu. Wyjęłam telefon i napisałam do wszystkich. Za 45 minut widzimy się w klubie.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w krótkie spodenki z ćwiekami koloru ombre jeans-biały, do tego top z flagą USA i biało-szara bejsbolówka. Na głowę założyłam full capa koturnoadidasy Spakowałam torebkę, pomalowałam się. Nagle do mojego pokoju wszedł tata.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał oschle.
- Tak, idę z przyjaciółmi - wyszeptałam beznamiętnie.
- Rosie wiem, że nie radzisz sobie. Jednak upijanie się ci nie pomoże - tata położył dłoń na moim ramieniu.
- Ja już nie mogę, muszę się rozluźnić. To jest cholernie trudne. Proszę pozwól mi iść - mówiłam błagalnym tonem.
- No idź, ale wróć do domu żywa - powiedział całując mnie w czoło.

- Mam ich dosyć, a nawet mnie nie śledzą - warknęła Maya.
- Ja też, są psychiczni - dodał rozgoryczony Louis.
Staliśmy za klubem, bo paparazzi robili zdjęcia. Znaleźli mnie nawet tutaj, miałam tego dosyć. Zdążyłam wypić jednego drinka, a oni już przyjechali. Założyłam ręce pod biustem, a moje długie włosy zwisały wzdłuż pleców. Widziałam, jak aparaty błyskały, a wścibscy reporterzy wspinali się nawet na drzewa, by zrobić mi zdjęcie.
- To mnie już denerwuje - mruknęłam patrząc na nich.
- Chodźcie do środka, może będzie spokojniej - zaproponował Louis.

Byłam już nieźle wstawiona, siedziałam na kanapie i płakałam mówiąc znajomym o Zaynie.
- To było kurwa wiesz, on wracał kurwa w nocy i ... Dzień wyglądał tak...że ja to sama byłam...I się tego Hindi uczyłam, a to takie zjebane - bełkotałam popijając.
- Powiedz coś - wymamrotał Harry, który również był pijany.
- Paturiyā.
- A co to znaczy? - zapytała Annie wieszając się na Louisie.
- Kurwa - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać.


*Zayn*
Indie


To było cholernie trudne. Straciłem ją po raz drugi. Przez moją rodzinę, korzenie i całe, królewskie bagno straciłem sens swojego życia. Rose na zawsze będzie tą jedyną, nie znajdę nikogo innego. Moje serce nie pokocha nikogo, tak jak pokochało Rose. A teraz zostało złamane, to boli, a wręcz zajebiście boli. Nie wytrzymam tego. Od dwóch godzin siedzę sam w ogrodzie, w środku nocy i płaczę. Nie zatrzymałem jej, a teraz krwawię wewnętrznie. Nikomu tego nie życzę, nigdy nie poradzę sobie z utratą miłości swojego życia. Mogę nawet wyrzec się tronu dla niej, ale i tak już mnie nie chce. Teraz ona leci do Londynu, a ja ryczę wśród drzew. Nic nie będzie takie samo, bez niej nic nie ma sensu...



8 komentarzy:

  1. Boskie:) Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga Karolina <3

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa genialny :D !!
    cudoo <3
    szybciutko następny xd
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaram się rozdziałem omg!
    Kocham Ciebie i tego bloga ♥
    To jeden z lepszych jakie czytam
    Rozdział niesamowityczekam na next kochana
    @niall_quad

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie :* Czekam na next! :D
    @Shoniaczek

    OdpowiedzUsuń