Zastanawiacie się pewnie, dlaczego tak szybko wyjechałam. Przecież mogłam poczekać jeszcze kilka dni, a właśnie nie mogłam. Im dłużej zostałabym w Indiach, tym trudniej było by mi wyjechać. Dlatego będąc w samolocie płakałam. Siedziałam przy oknie z głową opartą o ściankę, aby widzieć Indie ten ostatni raz. Nogi podkurczyłam, zakrywając się kocem. Słuchałam muzyki, a łzy spływały po moich policzkach. Ludzie patrzyli się na mnie, robili mi zdjęcia. Większość po kryjomu, ale facet za mną wystawił mi aparat przed twarzą. Moje serce pękało w szwach, ale nie mogłam się już tak męczyć. To mnie wyniszczało, nie rozwijałam się.
Teraz wrócę do Londynu i pójdę na moją wymarzoną uczelnię, która i tak już mnie przyjęła. Spełnię swoje marzenie, będę uczyć się na prestiżowej uczelni artystycznej. Długo walczyłam o miejsce w tej szkole, przechodziłam kwalifikacje i nie zrezygnuję z tego.
Wylądowaliśmy, a czas jakby stał w miejscu. Gdy wsiadałam do samolotu w Indiach była noc, jestem w Londynie i też jest noc. Zmiany czasu są głupie. Idąc "rękawem" usłyszałam dźwięk aparatów. Dyskretnie spojrzałam za siebie, a jakaś kobieta robiła mi zdjęcia. Przewróciłam oczami, po czym udałam się w stronę wyjścia. Przekierowano nas do sprawdzania paszportów, stojąc w kolejce usłyszałam rozmowę dwóch ochroniarzy z lotniska.
" Pewnie nas zaraz też wezwą "
" Raczej tak, paparazzi są okropni. Ciekawe, co za gwiazdka przyleciała "
" Tu stoją vipy, więc któreś z nich "
" A to nie jest Rose Bufford? Ta Brytyjka, która z tym Księciem się cackała? "
" To ona! Tylko, czemu jest tu? "
" Patrz, Ron wysłał film z paparazzi. O matko...Jak ta kruszynka wyjdzie? "
" Pomożemy jej? "
" Zadzwonię do szefa"
Po usłyszeniu tej rozmowy byłam pewna, że już jutro moje zdjęcia zobaczy cały świat. I tak o to ubrana w szary dres i białe Air Force, obładowana walizami zawitam na okładkach gazet.
Podeszłam do okienka, podałam swój bilet oraz paszport.
- Witamy z powrotem w Anglii - uśmiechnął się mężczyzna podając mi moje dokumenty.

Paparazzi. Było ich, tak dużo. Kamery, błysk lamp, krzyki.
Przede mną jechał, jakiś biznesmen. Warknął coś do nich, że mają się odsunąć. Spuściłam głowę w dół, aby włosy zasłoniły moją twarz. To była istna masakra. Próbowałam przejść, ale oni mnie zaczepiali. Szli obok i robili zdjęcia. Pytali o wszystko, lecz tak jak mnie nauczono - nie odpowiedziałam. W pewnym momencie otoczyli mnie, nie mogłam przejść. Chciałam napisać sms do Nialla, ale bałam się wyciągnąć telefon. W tym momencie przybiegła ochrona i policja. Zaczęli odpychać natrętnych fotografów, kobieta złapała mnie za rękę mówiąc " Zabierzemy cię stąd ". Czułam się okropnie, aż do momentu, gdy zobaczyłam moich przyjaciół. Wszyscy tu byli, oprócz rodziny. Prosiłam ich, by zostali w domu. Wiedziałam, że pojawi się jakiś wścibski fotograf i nie chciałam narażać rodziców i siostry. Annie przyciągnęła mnie do siebie.
- Nareszcie jesteś - wyszeptała przytulając mnie.
- Chodźmy stąd - usłyszałam głos Nialla.
Przyjaciele zrobili barierę, aby paparazzi mieli mniejszy dostęp. Chłopcy ich też odpychali, Annie i Maggie trzymały mnie za ręce, a Maya wiozła moją walizkę. Było ciemno na dworze, ale na szczęście wracaliśmy wanem ojca Nialla. Zapakowałam się z trudem do środka. Byłam wściekła, nie spodziewałam się ich tylu. To był koszmar przejść choćby krok. Karima oznajmiła mi, że w związku z wyjazdem będę miała trudno. Ludzie będą robić mi miliony zdjęć, pytać o życie prywatne, stosunki z Zaynem. Wtedy myślałam, że to będzie łatwe, ale się pomyliłam.
- Rose, nie wierzę, że wróciłaś - odparła Maya przytulając mnie.
- Gdy zadzwoniłaś byłam w szoku - dodała Annie.
- Co z Zaynem? - zapytał Harry, na co Maggie uderzyła go pięścią w ramię.
Gdy przyjechałam do domu moja mama nie mogła przestać mnie przytulać. Tata pytał, jak się czuję. Grace trzymała mnie za rękę, a dziadek przyglądał się nic nie mówiąc. W końcu usiedliśmy wszyscy na kanapie i miałam opowiadać.
- Nie mogłam się już męczyć, więc wróciłam - rzekłam krótko, byłam strasznie zmęczona.
- Dobra skarbie, idź się połóż. Jutro porozmawiamy - uśmiechnął się tata.
Pognałam na górę, ale wcale nie chciałam iść spać. Musiałam się upić, ale nie w domu. Wyjęłam telefon i napisałam do wszystkich. Za 45 minut widzimy się w klubie.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w krótkie spodenki z ćwiekami koloru ombre jeans-biały, do tego top z flagą USA i biało-szara bejsbolówka. Na głowę założyłam full capa koturnoadidasy Spakowałam torebkę, pomalowałam się. Nagle do mojego pokoju wszedł tata.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał oschle.
- Tak, idę z przyjaciółmi - wyszeptałam beznamiętnie.
- Rosie wiem, że nie radzisz sobie. Jednak upijanie się ci nie pomoże - tata położył dłoń na moim ramieniu.
- Ja już nie mogę, muszę się rozluźnić. To jest cholernie trudne. Proszę pozwól mi iść - mówiłam błagalnym tonem.
- No idź, ale wróć do domu żywa - powiedział całując mnie w czoło.
- Mam ich dosyć, a nawet mnie nie śledzą - warknęła Maya.
- Ja też, są psychiczni - dodał rozgoryczony Louis.
Staliśmy za klubem, bo paparazzi robili zdjęcia. Znaleźli mnie nawet tutaj, miałam tego dosyć. Zdążyłam wypić jednego drinka, a oni już przyjechali. Założyłam ręce pod biustem, a moje długie włosy zwisały wzdłuż pleców. Widziałam, jak aparaty błyskały, a wścibscy reporterzy wspinali się nawet na drzewa, by zrobić mi zdjęcie.
- To mnie już denerwuje - mruknęłam patrząc na nich.
- Chodźcie do środka, może będzie spokojniej - zaproponował Louis.
Byłam już nieźle wstawiona, siedziałam na kanapie i płakałam mówiąc znajomym o Zaynie.
- To było kurwa wiesz, on wracał kurwa w nocy i ... Dzień wyglądał tak...że ja to sama byłam...I się tego Hindi uczyłam, a to takie zjebane - bełkotałam popijając.
- Powiedz coś - wymamrotał Harry, który również był pijany.
- Paturiyā.
- A co to znaczy? - zapytała Annie wieszając się na Louisie.
- Kurwa - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać.
*Zayn*
Indie
To było cholernie trudne. Straciłem ją po raz drugi. Przez moją rodzinę, korzenie i całe, królewskie bagno straciłem sens swojego życia. Rose na zawsze będzie tą jedyną, nie znajdę nikogo innego. Moje serce nie pokocha nikogo, tak jak pokochało Rose. A teraz zostało złamane, to boli, a wręcz zajebiście boli. Nie wytrzymam tego. Od dwóch godzin siedzę sam w ogrodzie, w środku nocy i płaczę. Nie zatrzymałem jej, a teraz krwawię wewnętrznie. Nikomu tego nie życzę, nigdy nie poradzę sobie z utratą miłości swojego życia. Mogę nawet wyrzec się tronu dla niej, ale i tak już mnie nie chce. Teraz ona leci do Londynu, a ja ryczę wśród drzew. Nic nie będzie takie samo, bez niej nic nie ma sensu...
Boskie:) Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńOMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam <3 !
Rozdzial jak zwykle genialny *_* mam nadzieje ze niedlugo bedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego bloga Karolina <3
OdpowiedzUsuńaaaa genialny :D !!
OdpowiedzUsuńcudoo <3
szybciutko następny xd
~Aga
Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡
OdpowiedzUsuńJaram się rozdziałem omg!
OdpowiedzUsuńKocham Ciebie i tego bloga ♥
To jeden z lepszych jakie czytam
Rozdział niesamowityczekam na next kochana
@niall_quad
Boskie :* Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuń@Shoniaczek
Świetne♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next!:*