Kochani!
Wiem, że czekacie na Royal, ale trochę z nim teraz kiepsko xD Blog nie jest skończony, nie ma wielu potrzebnych rzeczy. Nie mam kogo prosić o zwiastun, jeśli wy znacie osobę, która go wykona to piszcie w kom. Royal nie posiada też nagłówka, ponieważ dziewczyna nie chce mi go wysłać. Przewiduję, że wstawię link do Royal już w całej okazałości nie wcześniej niż w święta. Przepraszam ;c Niestety to nie zależy tylko ode mnie, ale myślę że warto będzie czekać :) See ya ;*
sobota, 22 listopada 2014
niedziela, 16 listopada 2014
Epilog
20 września 2014, Bombai
Droga Rose!
Pewnie nie będziesz chciała otworzyć tego listu, ale jeśli jednak się zdecydujesz to proszę przeczytaj go do końca. Wiem, że po powrocie do Londynu spotkała Cię przykra sytuacja na lotnisku. Przepraszam za to, ale niestety przez jakiś czas tak będzie.
Rose, strasznie za Tobą tęsknię. Brakuje mi Twojego pięknego uśmiechu, błyszczących oczu, ciepłego dotyku. Jesteś dla mnie wszystkim, zawsze będziesz. Wiem, że nie wytrzymałaś tego gówna, w którym żyję. Dla wszystkich jest ciężko, ale nic z tym nie zrobię. Co prawda, gdy wyjechałaś myślałem o zrzeknięciu się tronu dla Ciebie, lecz było za późno. Musisz wiedzieć, że zostawiłaś dwa rysunki, ale proszę pozwól mi je zatrzymać. Jeden jest ze mną, taki piękny. Narysowałaś mnie...Poświęciłaś tyle czasu, by to zrobić. Nigdy nie pokazywałaś nikomu swoich dzieł, ale teraz widzę, jak fantastyczne one są. A drugi przedstawia nas, całujemy się pod wieżą Eiffla. Myślę, że to też jest nawiązanie do naszego, pierwszego razu. Cieszę się, że mogłem być tym jedynym. Przynajmniej ta cząstka mnie zostanie przy Tobie.
Mam nadzieję, że dobrze ułożysz sobie życie. I znajdziesz kogoś, kto Cię uszczęśliwi. Jeśli będzie taka osoba, proszę napisz mi to. Chcę wiedzieć, ile czasu Ci to zajęło. Bo mi zajmie wieczność.
Kocham Cię
Zayn
2 listopada 2014, Londyn
Drogi Zaynie!
Trochę zajęło zanim otworzyłam kopertę, ale w końcu przemogłam się i przeczytałam Twój list. Z resztą długo też szedł do mnie patrząc na to, że napisałeś 20 września, a dostałam go 30 października. Jeśli chodzi o sytuację na lotnisku, to nie musisz przepraszać - nie Twoja wina. Owszem nie mogę ruszyć się z domu bez rzeszy błyskających fleszy, ale kiedyś to się skończy.
Też za Tobą tęsknię, ale nie ma innej opcji. Nie poradziłabym sobie w wielkim świecie królestwa. To mnie przerosło, nie jestem księżniczką tylko zwykłą dziewczyną z problemami. W królestwie muszę być idealna, a mam wiele wad. Wszystko wyniszczało mnie psychicznie, nie mogłam zostać dla własnego dobra. Ciebie nie było całymi dniami, a ja uczyłam się tych procedur oraz podstaw, a to i tak było za mało dla Twojej rodziny. Kochałam Cię całym sercem, ale nie mogłam pozwolić na swój własny koniec. Możesz zatrzymać rysunki, bo specjalnie je zostawiłam. Chcę, abyś pamiętał, jak zależało mi na Tobie. Owszem ten drugi nawiązuje do naszego, pierwszego razu. Nie żałuję tego, a wręcz przeciwnie. Jestem dumna, że oddałam się właśnie Tobie. Nie dlatego, że zna Cię cały świat. A dlatego, że jesteś wspaniałym człowiekiem. Zmieniłeś mnie, dzięki Tobie poprawiły się moje kontakty z rodzicami i siostrą. A ja uwierzyłam w siebie.
Co do mojego obecnego życia. Zaczęłam właśnie studia na akademii artystycznej, jednej z najlepszych na świecie. Mieszkam w akademiku z dosyć dziwną dziewczyną, ale mam dobry kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Nie szukam na razie nikogo nowego. Myślę nad nowym tatuażem. Nie wiem, co jeszcze mogłabym Ci napisać.
Zawsze pozostaniesz w moim życiu, teraz na dwóch różnych końcach planety. Pozdrów wszystkich ode mnie. Ja również mam nadzieję, że znajdziesz szczęście u kogoś lepszego ode mnie. Proszę zapomnij o mnie.
Co do mojego obecnego życia. Zaczęłam właśnie studia na akademii artystycznej, jednej z najlepszych na świecie. Mieszkam w akademiku z dosyć dziwną dziewczyną, ale mam dobry kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Nie szukam na razie nikogo nowego. Myślę nad nowym tatuażem. Nie wiem, co jeszcze mogłabym Ci napisać.
Zawsze pozostaniesz w moim życiu, teraz na dwóch różnych końcach planety. Pozdrów wszystkich ode mnie. Ja również mam nadzieję, że znajdziesz szczęście u kogoś lepszego ode mnie. Proszę zapomnij o mnie.
Rose
____________________________________________________________
O to i epilog Żyj Marzeniem...Trudno mi uwierzyć, że to koniec. Dziękuje wam za wsparcie i chęć czytania. Jesteście wspaniali, kocham was. Widzimy się na Royal, a tam zobaczycie, co wydarzy się w życiu Rose i Zayna po kilku latach. Dziękuje jeszcze raz, że ze mną byliście. Notkę o Royal dodam za chwilkę :)
piątek, 14 listopada 2014
~.30.~
Z trudem wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Dziś musiałam obudzić się dosyć wcześnie, bo są urodziny mojej siostry. 3 września jest dniem dla rodziny, a imprezę Grace robi w piątek. Muszę pomóc mamie wszystko przygotować i szybko posprzątać pokój. Ubrałam ciepłe kapcie, po czym udałam się do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy. Zbiegłam na dół, gdzie rodzice zajadali śniadanie.
- Tak, zjedz i idziemy ją obudzić - uśmiechnęła się mama.
Zobaczyłam, że tata patrzy na coś w tablecie, jakby chciał, żeby nikt inny nie wiedział co to.
- Tato, co robisz? - zapytałam jedząc płatki i dyskretnie próbując zobaczyć w ekran.
- Nnniiccc - wybełkotał zajęty, aby mnie zbyć.
Wyrwałam mu tablet i zobaczyłam, coś co przypomniało mi Zayna. Był to artykuł o moim wyjeździe oraz krótki wywiad z księciem.
Królewskie życie księcia stanęło pod znakiem zapytania!!
Książę Zayn Javadd Malik przeżył dość trudną drogę, by znów wrócić na szczyt. Po ucieczce do Londynu ciągle pojawiał się na okładkach gazet. Gdy wrócił do Indii praktycznie nie pokazywał się publicznie. A już tydzień później na paradzie, która czciła jego powrót była dziewczyna, dla której książę stracił głowę. Rose Ann Bufford to zagadka dla każdego reportera. Zamieszkała w zamku z ukochanym, lecz ciągłe spotkania, bankiety i sprawy królestwa ją przerosły. Na końcu sierpnia wróciła do Londynu, gdzie widziano ją skąpo ubraną przed nocnym klubem. Ktoś z klubowiczów nagrał film, jak dziewczyna ledwo stoi na nogach wijąc się na parkiecie. W internecie huczy od jej zdjęć po powrocie. A Zayn podczas tego tygodnia pojawił się publicznie tylko 3 razy. Podczas jednego wyjścia zaczepiony przez paparazzi powiedział: "Zostawcie ją w spokoju, nie zasługuje na tyle przykrości!" To jedyna wypowiedź księcia na temat Rose.
Łzy lały się po moich policzkach strumieniami. Nigdy nie uda mi się zapomnieć o Zaynie...
- Kochanie, zostaw to - mama zabrała mi tablet, po czym mocno przytuliła.
- Wiem, że jest ci trudno...
- Nie! Proszę nie rozmawiajmy o tym - przerwałam ocierając łzy.
Zabrałam się za swoje jedzenie, ale ta sprawa wciąż ciążyła na moim sercu. Trudno zapomnieć, lecz wolę żyć szczęśliwie niż się męczyć. Tak już jest, że czasem trzeba odpuścić dla siebie samego.
Posprzątałam po sobie, po czym poszłam z rodzicami do pokoju Grace. Kupiliśmy jej Xboxa i 5 gier, które chciała. Do tego jakieś bluzki i sukienkę. Mama musiała kupić też kilka naszyjników oraz biżuterii. Dziadek wybrał coś, ale nie miałam pojęcia co.
- Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęliśmy głośno, gdy Grace się obudziła.
- Dziękuje - uśmiechnęła się przytulając każdego z nas.
Grace ściskała nas, po czym odpakowała prezenty. Okazało się, że od dziadka dostała laptopa. Rodzice nie chcieli jej go kiedyś kupić, bo uważali że średnia 5.0 to za mało. Mała skała ze szczęścia i całowała dziadka w policzek chyba z 10 razy. Następnie zbiegła na dół, zjadła śniadanie. Potem cała rodzina przygotowywała się do obiadu. Tata pojechał po ciotkę Lucy do Bracknell, mama po wystrojeniu się nakładała do stołu. Dziadek trochę pomagał, a Grace wyrzucała cała szafę, by znaleźć coś do ubrania. Ja założyłam stylizację wybraną wcześniej. Składała się ona z czarnej sukienki, baletek tego samego koloru małej torebki, naszyjnika kołnierzyka, delikatnej bransoletki. Włosy opadały falami po moich plecach, a makijaż zrobiłam delikatny. Zbiegłam na dół, gdzie siedziała już babcia ze strony tata o imieniu Mirabelle, ciocia Diana z mężem Rickiem i synem Jake'iem.
- Witaj Rosie - uśmiechnął się 5 letni chłopiec podbiegając do mnie. Przytuliłam go.
- Dzień dobry - przywitałam się z resztą, która dawała Grace prezenty.
Babcia pomagała mamie, a ja postanowiłam zadzwonić do Nialla.
- Rose, cholera. Rose pójdź proszę do sklepu po bitą śmietanę, bo za mało mi wyszło, a nie ma czasu by robić - krzyknęła mama szukając po szafkach.
- Mamo, ale wiesz...
- Ja z nią pójdę - zaoferował się Rick wiedząc, że paparazzi nie dadzą mi nawet dojść do tego sklepu.
Wujek ubrał buty i razem wyszliśmy z domu. Nagle wszyscy gnębiciele zebrali się ciasno przed bramą.
- Szykuj się na swoją twarz w gazetach - mrugnęłam idąc do furtki.
"Rose dokąd idziesz?!"
"Rozmawiałaś z Zaynem?"
"Kiedy wrócisz do Indii?"
"Spójrz na prawo!"
"Ładnie wyglądasz"
"Kim jest twój towarzysz?"
"Impreza rodzinna? Możemy wejść?"
"Spójrz na lewo"
"Rose! Rose! Rose!"
"Zayn cię pozdrawia"
"Rose lewo!"
Na szczęście sklep był niedaleko, więc szybko kupiliśmy produkt, a kasjerka musiała prosić ochronę by odpychała natrętnych fotografów. Wujek krzyczał, że są debilami i odsuwał ich ode mnie. Gdy doszliśmy do domu akurat przyjechała ciotka, której strasznie nie lubię. Ma 50 lat i jest bardzo otwarta, nic jej nie pasuje, wcina się w nieswoje sprawy, krytykuje innych. Gdy wysiadała z samochodu, a paparazzi zrobił jej zdjęcie krzyknęła "Odsuń się idioto" popychając go. Ciotka jest gruba i ma wielką siłę, więc facet upadł na ziemię. Tata kazał jej iść do domu, lecz ona powiedziała "Ona nie jest warta waszych kliszy, idźcie do Elżbiety" Przewróciłam oczami, po czym weszłam do środka. Ciotka zdjęła swój wielki płaszcz i rzuciła go mamie, która zawiesiła ubranie na wieszak w przedpokoju. Usiedliśmy wszyscy w salonie, aby zaśpiewać "Sto Lat" mojej siostrze. Następnie pokroiliśmy tort. Zjadłam jeden kawałek, a goście chyba z 3. Atmosfera się rozluźniła, wszyscy żartowali i wspominali dawne czasy.
- Ej Rose, a ty w tych Indiach coś jadłaś? Bo chuda, jak wiór jesteś - zaśmiała się ciocia popijając lampkę szampana.
Czułam, jak wszystko we mnie puszcza. Znowu temat wraca do Indii...Wiem, że każdy chce wiedzieć, jak to jest być "dziewczyną księcia", ale ja nie jestem w stanie o tym opowiadać.
- No mów, nie wstydź się. Patrzcie, jaka nieśmiała - śmiała się patrząc na pozostałych i gestykulując dużo.
- Dobra, Lucy. Przestań już - powiedział tata widocznie, tak samo zły za jej zachowanie.
- Ale czemu? Twoja małolata uwiodła księcia. Ile kasy ci dawał, powiedz - mówiła z zazdrością w oczach.
- Lucy! Albo przestaniesz, albo będziesz musiała wyjść - wrzasnął zdenerwowany tata.
Ciotka na szczęście się przymknęła, ale ja wciąż czułam się okropnie. Uczucie wyniszczenia psychicznego. wyczerpanie, tęsknota. To będzie towarzyszyło mi do końca życia.
Posprzątałam po sobie, po czym poszłam z rodzicami do pokoju Grace. Kupiliśmy jej Xboxa i 5 gier, które chciała. Do tego jakieś bluzki i sukienkę. Mama musiała kupić też kilka naszyjników oraz biżuterii. Dziadek wybrał coś, ale nie miałam pojęcia co.
- Wszystkiego Najlepszego! - krzyknęliśmy głośno, gdy Grace się obudziła.
- Dziękuje - uśmiechnęła się przytulając każdego z nas.
Grace ściskała nas, po czym odpakowała prezenty. Okazało się, że od dziadka dostała laptopa. Rodzice nie chcieli jej go kiedyś kupić, bo uważali że średnia 5.0 to za mało. Mała skała ze szczęścia i całowała dziadka w policzek chyba z 10 razy. Następnie zbiegła na dół, zjadła śniadanie. Potem cała rodzina przygotowywała się do obiadu. Tata pojechał po ciotkę Lucy do Bracknell, mama po wystrojeniu się nakładała do stołu. Dziadek trochę pomagał, a Grace wyrzucała cała szafę, by znaleźć coś do ubrania. Ja założyłam stylizację wybraną wcześniej. Składała się ona z czarnej sukienki, baletek tego samego koloru małej torebki, naszyjnika kołnierzyka, delikatnej bransoletki. Włosy opadały falami po moich plecach, a makijaż zrobiłam delikatny. Zbiegłam na dół, gdzie siedziała już babcia ze strony tata o imieniu Mirabelle, ciocia Diana z mężem Rickiem i synem Jake'iem.
- Witaj Rosie - uśmiechnął się 5 letni chłopiec podbiegając do mnie. Przytuliłam go.
- Dzień dobry - przywitałam się z resztą, która dawała Grace prezenty.
Babcia pomagała mamie, a ja postanowiłam zadzwonić do Nialla.
- Rose, cholera. Rose pójdź proszę do sklepu po bitą śmietanę, bo za mało mi wyszło, a nie ma czasu by robić - krzyknęła mama szukając po szafkach.
- Mamo, ale wiesz...
- Ja z nią pójdę - zaoferował się Rick wiedząc, że paparazzi nie dadzą mi nawet dojść do tego sklepu.
Wujek ubrał buty i razem wyszliśmy z domu. Nagle wszyscy gnębiciele zebrali się ciasno przed bramą.
- Szykuj się na swoją twarz w gazetach - mrugnęłam idąc do furtki.
"Rose dokąd idziesz?!"
"Rozmawiałaś z Zaynem?"
"Kiedy wrócisz do Indii?"
"Spójrz na prawo!"
"Ładnie wyglądasz"
"Kim jest twój towarzysz?"
"Impreza rodzinna? Możemy wejść?"
"Spójrz na lewo"
"Rose! Rose! Rose!"
"Zayn cię pozdrawia"
"Rose lewo!"
Na szczęście sklep był niedaleko, więc szybko kupiliśmy produkt, a kasjerka musiała prosić ochronę by odpychała natrętnych fotografów. Wujek krzyczał, że są debilami i odsuwał ich ode mnie. Gdy doszliśmy do domu akurat przyjechała ciotka, której strasznie nie lubię. Ma 50 lat i jest bardzo otwarta, nic jej nie pasuje, wcina się w nieswoje sprawy, krytykuje innych. Gdy wysiadała z samochodu, a paparazzi zrobił jej zdjęcie krzyknęła "Odsuń się idioto" popychając go. Ciotka jest gruba i ma wielką siłę, więc facet upadł na ziemię. Tata kazał jej iść do domu, lecz ona powiedziała "Ona nie jest warta waszych kliszy, idźcie do Elżbiety" Przewróciłam oczami, po czym weszłam do środka. Ciotka zdjęła swój wielki płaszcz i rzuciła go mamie, która zawiesiła ubranie na wieszak w przedpokoju. Usiedliśmy wszyscy w salonie, aby zaśpiewać "Sto Lat" mojej siostrze. Następnie pokroiliśmy tort. Zjadłam jeden kawałek, a goście chyba z 3. Atmosfera się rozluźniła, wszyscy żartowali i wspominali dawne czasy.
- Ej Rose, a ty w tych Indiach coś jadłaś? Bo chuda, jak wiór jesteś - zaśmiała się ciocia popijając lampkę szampana.
Czułam, jak wszystko we mnie puszcza. Znowu temat wraca do Indii...Wiem, że każdy chce wiedzieć, jak to jest być "dziewczyną księcia", ale ja nie jestem w stanie o tym opowiadać.
- No mów, nie wstydź się. Patrzcie, jaka nieśmiała - śmiała się patrząc na pozostałych i gestykulując dużo.
- Dobra, Lucy. Przestań już - powiedział tata widocznie, tak samo zły za jej zachowanie.
- Ale czemu? Twoja małolata uwiodła księcia. Ile kasy ci dawał, powiedz - mówiła z zazdrością w oczach.
- Lucy! Albo przestaniesz, albo będziesz musiała wyjść - wrzasnął zdenerwowany tata.
Ciotka na szczęście się przymknęła, ale ja wciąż czułam się okropnie. Uczucie wyniszczenia psychicznego. wyczerpanie, tęsknota. To będzie towarzyszyło mi do końca życia.
*Zayn*
Indie
Nie potrafię poradzić sobie ze stratą Rose. Ona jest całym moim światem i bez niej nie ma niczego. To silniejsze ode mnie, moja miłość do niej. Nie poradzę sobie z utratą kobiety, dla której poświęciłem wszystko. Wiem, że wróciła przeze mnie. Gdyby nie to, że ciągle musiała zostawać sama, uczyć się tych durnych procedur i okropieństwa mojej matki może miałbym ją teraz przy sobie, ale niestety straciłem cały mój świat na zawsze...
Moje siostry polubiły Rose i z tego, co wiem Wal pisała do Rose, ale ta napisała tylko, że jest w Londynie z rodziną oraz, że ją kocha. Patrzę teraz na nasze zdjęcie i płaczę. Te kilka miesięcy było najlepszymi w moim życiu. Nigdy ich nie zapomnę.
____________________________________________________________________________
O to i koniec Żyj Marzeniem!! Aż nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło. Wydaje mi się, że dopiero piszę 1 rozdział, a rzeczywistość jest taka, iż to ostatni. Dziękuje wam, że byliście ze mną przez cały ten czas. Pisaliście komentarze, które dawały mi niesamowitą motywację oraz wenę. Bez was nie było by Żyj Marzeniem <3 Uwielbiałam czytać, co sądzicie o tych moich wypocinach ;) Chciałabym wyściskać każdego z was! Na chwilę obecną jest, aż 12 412 wyświetleń! Nie mogę w to uwierzyć, nigdy nie myślałam, że uda nam się dobić to tylu :)
Jutro postaram się wrzucić epilog i link do Royal, a wy piszcie co sądzicie o całej części 1 :*
Kocham każdego z was!!
____________________________________________________________________________
O to i koniec Żyj Marzeniem!! Aż nie mogę uwierzyć, że to tak szybko minęło. Wydaje mi się, że dopiero piszę 1 rozdział, a rzeczywistość jest taka, iż to ostatni. Dziękuje wam, że byliście ze mną przez cały ten czas. Pisaliście komentarze, które dawały mi niesamowitą motywację oraz wenę. Bez was nie było by Żyj Marzeniem <3 Uwielbiałam czytać, co sądzicie o tych moich wypocinach ;) Chciałabym wyściskać każdego z was! Na chwilę obecną jest, aż 12 412 wyświetleń! Nie mogę w to uwierzyć, nigdy nie myślałam, że uda nam się dobić to tylu :)
Jutro postaram się wrzucić epilog i link do Royal, a wy piszcie co sądzicie o całej części 1 :*
Kocham każdego z was!!
niedziela, 2 listopada 2014
~.29.~
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego tak szybko wyjechałam. Przecież mogłam poczekać jeszcze kilka dni, a właśnie nie mogłam. Im dłużej zostałabym w Indiach, tym trudniej było by mi wyjechać. Dlatego będąc w samolocie płakałam. Siedziałam przy oknie z głową opartą o ściankę, aby widzieć Indie ten ostatni raz. Nogi podkurczyłam, zakrywając się kocem. Słuchałam muzyki, a łzy spływały po moich policzkach. Ludzie patrzyli się na mnie, robili mi zdjęcia. Większość po kryjomu, ale facet za mną wystawił mi aparat przed twarzą. Moje serce pękało w szwach, ale nie mogłam się już tak męczyć. To mnie wyniszczało, nie rozwijałam się.
Teraz wrócę do Londynu i pójdę na moją wymarzoną uczelnię, która i tak już mnie przyjęła. Spełnię swoje marzenie, będę uczyć się na prestiżowej uczelni artystycznej. Długo walczyłam o miejsce w tej szkole, przechodziłam kwalifikacje i nie zrezygnuję z tego.
Wylądowaliśmy, a czas jakby stał w miejscu. Gdy wsiadałam do samolotu w Indiach była noc, jestem w Londynie i też jest noc. Zmiany czasu są głupie. Idąc "rękawem" usłyszałam dźwięk aparatów. Dyskretnie spojrzałam za siebie, a jakaś kobieta robiła mi zdjęcia. Przewróciłam oczami, po czym udałam się w stronę wyjścia. Przekierowano nas do sprawdzania paszportów, stojąc w kolejce usłyszałam rozmowę dwóch ochroniarzy z lotniska.
" Pewnie nas zaraz też wezwą "
" Raczej tak, paparazzi są okropni. Ciekawe, co za gwiazdka przyleciała "
" Tu stoją vipy, więc któreś z nich "
" A to nie jest Rose Bufford? Ta Brytyjka, która z tym Księciem się cackała? "
" To ona! Tylko, czemu jest tu? "
" Patrz, Ron wysłał film z paparazzi. O matko...Jak ta kruszynka wyjdzie? "
" Pomożemy jej? "
" Zadzwonię do szefa"
Po usłyszeniu tej rozmowy byłam pewna, że już jutro moje zdjęcia zobaczy cały świat. I tak o to ubrana w szary dres i białe Air Force, obładowana walizami zawitam na okładkach gazet.
Podeszłam do okienka, podałam swój bilet oraz paszport.
- Witamy z powrotem w Anglii - uśmiechnął się mężczyzna podając mi moje dokumenty.
Poszłam po swoje bagaże, chwilę na nie czekałam. Po odebraniu ich, mogłam udać się do wyjścia, weszłam na schody ruchome i załamałam się.
Paparazzi. Było ich, tak dużo. Kamery, błysk lamp, krzyki.
Przede mną jechał, jakiś biznesmen. Warknął coś do nich, że mają się odsunąć. Spuściłam głowę w dół, aby włosy zasłoniły moją twarz. To była istna masakra. Próbowałam przejść, ale oni mnie zaczepiali. Szli obok i robili zdjęcia. Pytali o wszystko, lecz tak jak mnie nauczono - nie odpowiedziałam. W pewnym momencie otoczyli mnie, nie mogłam przejść. Chciałam napisać sms do Nialla, ale bałam się wyciągnąć telefon. W tym momencie przybiegła ochrona i policja. Zaczęli odpychać natrętnych fotografów, kobieta złapała mnie za rękę mówiąc " Zabierzemy cię stąd ". Czułam się okropnie, aż do momentu, gdy zobaczyłam moich przyjaciół. Wszyscy tu byli, oprócz rodziny. Prosiłam ich, by zostali w domu. Wiedziałam, że pojawi się jakiś wścibski fotograf i nie chciałam narażać rodziców i siostry. Annie przyciągnęła mnie do siebie.
- Nareszcie jesteś - wyszeptała przytulając mnie.
- Chodźmy stąd - usłyszałam głos Nialla.
Przyjaciele zrobili barierę, aby paparazzi mieli mniejszy dostęp. Chłopcy ich też odpychali, Annie i Maggie trzymały mnie za ręce, a Maya wiozła moją walizkę. Było ciemno na dworze, ale na szczęście wracaliśmy wanem ojca Nialla. Zapakowałam się z trudem do środka. Byłam wściekła, nie spodziewałam się ich tylu. To był koszmar przejść choćby krok. Karima oznajmiła mi, że w związku z wyjazdem będę miała trudno. Ludzie będą robić mi miliony zdjęć, pytać o życie prywatne, stosunki z Zaynem. Wtedy myślałam, że to będzie łatwe, ale się pomyliłam.
- Rose, nie wierzę, że wróciłaś - odparła Maya przytulając mnie.
- Gdy zadzwoniłaś byłam w szoku - dodała Annie.
- Co z Zaynem? - zapytał Harry, na co Maggie uderzyła go pięścią w ramię.
Gdy przyjechałam do domu moja mama nie mogła przestać mnie przytulać. Tata pytał, jak się czuję. Grace trzymała mnie za rękę, a dziadek przyglądał się nic nie mówiąc. W końcu usiedliśmy wszyscy na kanapie i miałam opowiadać.
- Nie mogłam się już męczyć, więc wróciłam - rzekłam krótko, byłam strasznie zmęczona.
- Dobra skarbie, idź się połóż. Jutro porozmawiamy - uśmiechnął się tata.
Pognałam na górę, ale wcale nie chciałam iść spać. Musiałam się upić, ale nie w domu. Wyjęłam telefon i napisałam do wszystkich. Za 45 minut widzimy się w klubie.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w krótkie spodenki z ćwiekami koloru ombre jeans-biały, do tego top z flagą USA i biało-szara bejsbolówka. Na głowę założyłam full capa koturnoadidasy Spakowałam torebkę, pomalowałam się. Nagle do mojego pokoju wszedł tata.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał oschle.
- Tak, idę z przyjaciółmi - wyszeptałam beznamiętnie.
- Rosie wiem, że nie radzisz sobie. Jednak upijanie się ci nie pomoże - tata położył dłoń na moim ramieniu.
- Ja już nie mogę, muszę się rozluźnić. To jest cholernie trudne. Proszę pozwól mi iść - mówiłam błagalnym tonem.
- No idź, ale wróć do domu żywa - powiedział całując mnie w czoło.
- Mam ich dosyć, a nawet mnie nie śledzą - warknęła Maya.
- Ja też, są psychiczni - dodał rozgoryczony Louis.
Staliśmy za klubem, bo paparazzi robili zdjęcia. Znaleźli mnie nawet tutaj, miałam tego dosyć. Zdążyłam wypić jednego drinka, a oni już przyjechali. Założyłam ręce pod biustem, a moje długie włosy zwisały wzdłuż pleców. Widziałam, jak aparaty błyskały, a wścibscy reporterzy wspinali się nawet na drzewa, by zrobić mi zdjęcie.
- To mnie już denerwuje - mruknęłam patrząc na nich.
- Chodźcie do środka, może będzie spokojniej - zaproponował Louis.
Byłam już nieźle wstawiona, siedziałam na kanapie i płakałam mówiąc znajomym o Zaynie.
- To było kurwa wiesz, on wracał kurwa w nocy i ... Dzień wyglądał tak...że ja to sama byłam...I się tego Hindi uczyłam, a to takie zjebane - bełkotałam popijając.
- Powiedz coś - wymamrotał Harry, który również był pijany.
- Paturiyā.
- A co to znaczy? - zapytała Annie wieszając się na Louisie.
- Kurwa - powiedziałam, a wszyscy zaczęli się śmiać.
*Zayn*
Indie
To było cholernie trudne. Straciłem ją po raz drugi. Przez moją rodzinę, korzenie i całe, królewskie bagno straciłem sens swojego życia. Rose na zawsze będzie tą jedyną, nie znajdę nikogo innego. Moje serce nie pokocha nikogo, tak jak pokochało Rose. A teraz zostało złamane, to boli, a wręcz zajebiście boli. Nie wytrzymam tego. Od dwóch godzin siedzę sam w ogrodzie, w środku nocy i płaczę. Nie zatrzymałem jej, a teraz krwawię wewnętrznie. Nikomu tego nie życzę, nigdy nie poradzę sobie z utratą miłości swojego życia. Mogę nawet wyrzec się tronu dla niej, ale i tak już mnie nie chce. Teraz ona leci do Londynu, a ja ryczę wśród drzew. Nic nie będzie takie samo, bez niej nic nie ma sensu...
Subskrybuj:
Posty (Atom)