Translate

Translate

środa, 16 kwietnia 2014

~.12.~

Rano pobudka przerwała mój cudowny sen. Wygramoliłam się z łóżka i spojrzałam na śpiącą Maggie.
- Wstawaj - odparłam sennie, rzucając w nią poduszką.
- Zabieraj to kurwa - warknęła nie otwierając oczu, po czym zwróciła mi poduchę.
- Nie tak ostro - zaśmiałam się, odkładając część pościeli z powrotem na łóżko.
Weszłam do łazienki, umyłam zęby, załatwiłan potrzebę i zrobiłam lekki makijaż. Następnie wróciłam do pokoju, podeszłam do szafy, wyjęłam ubrania.
- Maggie nie zdążysz - poganiałam ją, widząc jak sie guzdra.
- Dobra -vwymamrotała niezadowolona.
Nałożyłam na siebie wybrane wcześniej ciuchy, czyli dziurawe, lekko workowate jeansy, białą bokserkę, czarny trochę prześwitujący sweter. Do tego dobrałam czarne, ciężkie buty i kilka bransoletek. Spryskałam ciało perfumami Rihanny "Rebelle" i schowałam telefon do kieszeni spodni. Czekałam na Magg's, ale ze względu, że ona dość późno wstała muszę uzbroić się w cierpliwość. 
Nagle do pokoju weszła wesoła Maya w bordowych spodniach, jasno różowej bluzce z tygrysem i czarnych converse.
- Co tam? - rzekła radośnie, siadając na łóżku naszego zaspańca.
- Dobrze, a jak po imprezie? -uśmiechnęłam się, malując usta. 
- Niemożliwie wspaniale, zero kaca - prychnęła rozglądając się.
Wreszcie Maggie  w beżowych spodniach i brzoskwiniowej bluzce wyszła z łazienki, a my udałyśmy się na śniadanie. Nie było tam luksusów, a małe pomieszczenie. Kilka zniszczonych stołów, szwecki bufet. Duże okna, pare obrazów.


*Zayn*
Obecnie jesteśmy w Louvrze. Przewodniczka opowiada o historii, a ja tylko patrzę na moją Rose. Pewnie myślicie, że jestem debilem za to, co jej robię, ale zadajcie sobie pytanie, czy w powiedzielibyście prawdę.
Wciąż załatwiam sprawy legalnego pobytu w Londynie, ale boję się,że ktoś może mnie rozpoznać. I tak zauważyłem już spojrzenia ludzi.
- No to teraz macie 20 minut wolnego -wrzasnęła nauczycielka, a wszyscy ruszyli w swoją stronę.
Spojrzałem jednoznacznie na Harrego i podbiegłem do Rose. Wziąłem ją na ręce, kręciłem się w kółko, co zrobili też moi przyjaciele.
Roześmianą An zaskoczył jakiś Francuz, który wziął ją na ręce. 
Zacząłem skakać, podrzucać i całować Ro, kręcić się . Aż w końcu upadłem do wody. Wszyscy zaczęliśmy się taplać i chlapać, jak małe dzieci. Byłem cały mokry, ale nie obchodziło mnie to. Nawet brzuch rozbolał mnie od śmiechu.
Excusez-moi, pourriez-vous nous faire une photo? - Rose zaczepiła jakiego pana, aby ten zrobił nam zdjęcie. 
Bien sûr - uśmiechnął się i wziął ode mnie aparat.
Zapozowaliśmy, po czym Ro podziękowała Francuzowi, odebrała nasz aparat i pobiegliśmy do zbierającej się już klasy.
- Czemu jesteście tacy mokrzy? Co to ma znaczyć? - krzyczała rozzłoszczona nauczycielka. - Ehh, usiądźcie z tyłu.
Zrobiliśmy tak, jak nam kazała, ale po drodze widziałem wściekłą minę Lily. Lubię ją, jednak moje serce należy do Rose. Jechaliśmy autokarem do Katedry, lecz my zajęliśmy się robieniem kolejnych zdjęć. Głównie nie były to normalne fotki.

*Annie*
Właśnie wchodzimy do pokoju po kolacji, którą za bardzo się nie najadłam. 
Opadłam zmęczona na łóżko, zamknęłam oczy i oczekiwałam ciszy. Maya poszła do Nialla, więc mam czas dla siebie.

Aż nagle wbiegła Maya, Rose oraz Maggie.
- Mamy mało czasu - wrzasnęła dziewczyna Horana, otwierając moją szafę.
Wszystkie podbiegły energicznie do mojej szafy i przetrzepały ją całkowicie. Zdziwiłam się, ale postanowiłam obserwować ich ruchy. Wkońcu zaciągnęły mnie do łazienki, kazały się umyć, po czym zawołać je.
Zrobiłam tak, jak mi kazały, weszłam pod prysznic. Gorąca woda spływała szybko po moim ciele. 
Wytarłam się ręcznikiem, a następnie zawołałam dziewczyny. Te weszły, a Maya zajęła sie rozczesywaniem włosów. Rose zaczęła robić mi makijaż, a Magg's skupiła się na dobieraniu biżuterii do stroju.
- Gdzie my właściwie idziemy? - zapytałam zdezorientowana.
- Na Gujanę francuską, wiesz? - zaśmiała się Ro, malując moje oczy.
- Ej, no mów! - wrzasnęłam przez śmiech.
- Zobaczysz - odparła Maya, nakładając piankę na moje włosy.
W końcu, po 30 minutach starania moja fryzura była gotowa. Delikatne upięcia po lewej stronie. 
Rose zrobiła mi czarne kreski, wymalowała rzęsy czarnym tuszem, podkreśliła kości policzkowe, a usta pomalowała na jasny róż. Ubrałam wybrany przez Mayę zestaw, szara sukienka z kołnierzykiem, buty w kolorze fuksji. Złoty pierścionek z serduszkiem, różowe kolczyki, a od siebie dodałam duży, różowy naszyjnik i beżowo złotą torebkę, którą kupiłam za swoją pierwszą sesję.
- No to idziemy - rzekła Ro, ciągnąc mnie za rękę.
Wybiegłyśmy z pokoju, a ona zaprowadziła mnie przed jakiś budynek, niedaleko naszego hotelu.
- Teraz do środka ,patrz na znaki - mrugnęła, po czym uciekła.
O co tu chodzi? Zdezorientowana weszłam do klatki schodowej kamienicy, na ścianie przy schodach zobaczyłam kartkę z napisem "Wyżej". Więc wbiegłam na następne piętro gdzie zobaczyłam kolejną wskazówkę " 25". Zgaduję, że chodzi o drzwi z tym numerem. Po chwili poszukiwania otworzyłam "25", gdzie ukazała mi się przystrojona balonami drabina. Doczłapałam się do góry.
Dach, a na nim stolik, krzesła, zastawa, a przede wszystkim mój Louis.
Nie mogłam uwierzyć, a jednak. On stał tam na tle wieży Eiffla w białej koszuli, czarnych rurkach, swoich ulubionych butach i marynarce.
- Annie, powiem od razu - złapał mnie za ręce. - Jesteś całym moim światem,zrobię dla ciebie dosłownie wszystko. Gdyby nie ty nie było by mnie, bo moja kochana, twoja miłość mnie tworzy. Były między nami wzloty i upadki, ale kocham cię. Słyszysz? Kocham cię na zabój!
Śmiałam się, chociaż chciało mi się płakać ze szczęścia.
- Dlatego proszę - odparł klękając, a moje serce momentalnie przyspieszyło -Annie Beth Richard, wyjdziesz za mnie?
Moje serce waliło, jak oszalałe, a mózg analizował wszystko, co się dzieje.
- Tak!! Oczywiście, że tak!! - rzuciłam mu się na szyję, a na te słowa wybuchły fajerwerki.
Louis włożył mi na palec śliczny pierścionek, a następnie pocałowaliśmy się namiętnie i długo. 
- Kocham cię - ujęłam jego twarz dłońmi.
- Ja ciebie bardziej - musnął swoimi ustami mój policzek.
Usiedliśmy przy stoliku, napiłam się wina. Tak bardzo cieszę się z tych zaręczyn, to spełnienie moich marzeń.
- Lou, pytałeś moich rodziców? - odparłam na wszelki wypadek.
- Tak kochanie - wyszczerzył się, rozsiadając się wygodnie.
Z ulgą wzięłam sztućce i nałożyłam sobie na talerz trochę sera na kanapkę. Rozkoszowałam się smakiem.
- Ale się cieszę!! - uśmiechnął się Tommo.
- Ja też, nie mogę uwierzyć - rzekłam patrząc na pierścionek.
- A ślub? - zapytał nieśmiało.
- Za dwa lata - wyszeptałam, stukając się z nim kieliszkiem wina.
- A dzieci? - dopytywał, biorąc łyk czerwonego napoju.
- Nie zapędzaj się - opanowałam jego dociekliwość.

*Rose*
Widziałam zaręczyny An i Louisa!!  To było takie urocze. Do tego mój Zayn puszczał fajerwerki i cały czas to robi. Ja siedzę na ziemi na placu niedaleko bloku, gdzie są zaręczeni. Pije piwo, obserwuje.
Nagle Malik podszedł do mnie, usiadł i musnął moje wargi. Położyliśmy się.
- Zapamiętam ten wyjazd do końca życia - odparłam spokojnie, patrząc na gwiazdy na niebie.
- Ja też, bo jestem tu z tobą - wyszeptał, łapiąc mnie za rękę.
Ja wzięłam kolejny łyk piwa.


Leżeliśmy tak do 11 pm, po czym wróciliśmy do hotelu. 
Weszłam do łazienki, rozebrałam się i wzięłam szybki, odświeżający prysznic. Następnie wytarłam ciało, ubrałam piżamę. Umyłam zęby, poczłapałam do łóżka.
Położyłam się wygodnie pod kołdrą,  Maggie już grzecznie spała, więc kolej na mnie. Jutro wstanę wcześniej i wszystko opiszę.
Dobranoc.

________________________________________________________________________________
Witam moje skarbeczki :) Wiem, że rozdział ma dużo błędów i jest niestaranny, ale nie miałam czasu pisać, chociaż musiałam go dziś dodać. Spokojnie wyrażajcie opinię, a ja zniosę wszystko ;)
A i sprawdźcie bohaterów, bo zaszły małe zmiany :).
Pozdrawiam Clauduśka xx.

3 komentarze: