Translate

Translate

piątek, 28 lutego 2014

~.8.~

*Zayn*
Obudziły mnie promyki słońca przenikające przez małe dziurki w roletach. Wygramoliłem się z łóżka, leniwie spojrzałem na na zegarek. 12:30. Trochę pospałem.
Poczłapałem do szafy i sięgnąłem po byle jakie ubrania. Nie mam ich za dużo, bo w końcu moja szafa jest prawie pusta. Ruszyłem do łazienki, umyłem zęby i ubrałem się w jasno szare jeansy, ciemno szarą, cienką bluzkę z rękawem trzy czwartym i jasno szarą koszulkę z krótkim rękawem. Do tego czarne buty oraz naszyjnik z nieśmiertelnikami.
Przeczesałem włosy, wyjąłem telefon. No właśnie, zapomniałem się pochwalić, że nabyłem ostatnio iphone'a 5s - czarnego. To długa historia, skąd mam tyle pieniędzy na to wszystko.
Szperając w moim telefonie dotarłem do kuchni. Ratish gotował już pyszne śniadanie dla mnie, a Wal wylegiwała się na kanapie przed telewizorem.
- Hej, co u was? - wymamrotałem, dodając nowy wpis na Facebooka.
- Już podaję śniadanie - uśmiechnął się Rat, idąc z pełnym talerzem.
- Zayn nie długo mam bal gimnazjalny. Pójdziesz dziś ze mną kupić sukienkę? - odparła wesoło Waliyha, odrywając uwagę od Baby Daddy - serialu, który aktualnie leciał w telewizji.
- Znowu babskie sklepy...no dobra - bąknąłem, pisząc sms do Harrego.
Usiadłem na krześle przy stole i zabrałem się za jedzenie. Jajecznica na maśle, ciepły tost i herbata. Może ktoś uzna, że "jem jak dziewczyna" , ale wychowany zostałem na lepszym jedzeniu, niż kromka chleba z tłustą kiełbasą. Wracając skończyłem jeść i pić, a następnie udałem się na fotel, w którym usiadłem wygodnie.
- Ratish, jak ci się podoba Londyn? - zapytałem, przerywając ciszę między nami.
- To bardzo piękne miasto, widziałem wiele zabytków - oznajmił spokojnie.
- A co ty robisz, gdy my jesteśmy w szkole? - wtrąciła ciekawska siostra.
- Sprzątam, robię zakupy i zwiedzam panienko - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Rób co chcesz, tu jesteśmy wolni - rzekłem wstając z fotela.
Poszedłem na taras. Z niego miałem cudowny widok na panoramę części Londynu.
Postanowiłem zaprosić Rose do kina. Czuje do niej silne uczucie, ale to nie jest miłość! Nie wymyślaj mi tu ;)
Wybrałem jej numer.
" Hej, co tam? "
" Cześć, masz ochotę iść dziś ze mną do kina? "
" Ahhhhmmm....eeee... pewnie "
" To... "
" Pójdźmy na "Non Stop" z Liamem Nensonem, nie cierpię romansideł "
" Dobra, wyślę ci sms z godziną "
" Ok, czekam. Szukaj w Barnet pa "
Moje serce chyba skakało z radości! to znaczy...ee..fajnie, że się spotkamy jak przyjaciele.
Wróciłem do salonu.
- Wal wstawaj, idziemy po kieckę - wrzasnąłem, wchodząc uradowany do salonu.
Siostra natychmiast zerwała się z kanapy i pobiegła po torebkę.
Wyszliśmy razem z kamienicy, pognaliśmy do auta. Odpaliłem silnik.
- Masz, znajdź mi, na którą godzinę jest film "Non Stop" w Barnet - podałem jej mój telefon.
Wal stukała paznokciami o szybkę, a ja obserwowałem drogę. Zastanawiałem się, co zrobię jeśli wszystko się wyda za nim to ja powiem Rose...W końcu widzę, że ludzie mnie rozpoznają, ale nie są pewni, że to ja. Rose musi wiedzieć, ale jeszcze nie teraz.
Dojechaliśmy na miejsce, czekały mnie długie godziny w tej galerii.

*Rose*
Po telefonie od Zayna, aż się we mnie zagotowało ze szczęścia.
Zbiegłam na dół. Mama siedziała na krześle, a jakaś kobieta robiła jej maseczkę.
- Mogę dziś wyjść? - rzuciłam, wyjmując sok z lodówki.
- Gdzie, o której i z kim? - wymamrotała niezadowolona.
- Do kina, wieczorem, z koleżanką - z tym ostatnim skłamałam.
- Nie - odparła obojętnie, czytając gazetę.
- Bo? - rzekłam zdziwiona jej postawą.
- Bo nie! chyba, że po uczysz się dziś do matury z matematyki i trochę z francuskiego - powiedziała spokojnie, ale sama nie była przekonana.
- Dzięki - ucieszyłam się.
Pobiegłam na górę, wyjęłam z szafki książki. Co prawda większość osób zamiast się uczyć siedziałoby na facebooku, a potem kłamało, że wszystko umie, ale ja taka nie jestem. Może i w szkole uważają mnie za taką "groźną", ale zależy mi na dobrych studiach.

***
Wreszcie skończyłam uczyć się francuskiego, chociaż znam go perfekcyjnie. Spojrzałam na zegarek. 5:30 pm.
Kurde na 18:15 jestem umówiona z Zaynem! odłożyłam książki, podbiegłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania i sprintem pobiegłam do łazienki. Moje włosy na szczęście przetrwały i wyglądają tak, jak wczoraj.
Zrobiłam szybko makijaż i przebrałam się w krótkie, jeansowe spodenki, czerwoną koszulę w kratę i czarne converse. Do tego dodałam trochę biżuterii oraz podarte rajstopy. Do małej, czarnej kopertówki (tej, którą miałam na urodzinach Annie) wrzuciłam telefon, portfel, słuchawki, szminkę, bilet miesięczny i kolczyki, gdyby z tymi coś się stało.
Wybiegłam z domu, pognałam na przystanek. Mój autobus przyjedzie za 5 minut. Podłączyłam słuchawki do telefonu i wybrałam utwór Rihanna ft. Eminem "The Monster". W końcu moje obawy, że nie zdążę zniknęły. Wbiegłam do autobusu i stanęłam obierając się o kasownik. W końcu zatrzymałam się w Barnet.
Wyszłam z pojazdu, a na dworze już się ściemniało. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Malika. Nagle poczułam dotyk na moim nadgarstku i mocne perfumy. Tak! To na pewno on.
- Hej - uśmiechnęłam się odwracając głowę.
- Cześć, ładnie wyglądasz - odparł, wkładając ręce do kieszeni od spodni.
Miał na sobie szarą bluzkę, tego samego koloru portki, czarną skórę i czarne buty. Nie zabrakło oczywiście bransoletki na nadgarstku.
- Przepraszam, że po ciebie nie przyjechałem, ale siostra zabrała mnie do sklepu, bo nie długo ma bal gimnazjalny - rzekł zmierzając już w kierunku wejścia.
- Rozumiem, z resztą moja matka nie puściłaby mnie - powiedziałam, odgarniając kosmyk włosów.
- Rose...a nieważne - zmieszał się, drapiąc po karku.
- No mów! - nakazałam z ciekawości.
- Fajnie, że się spotkaliśmy - wyszeptał speszony.
- Wiem, ale chodźmy już - odparłam, ciągnąc go za rękę.
Weszliśmy do środka, po czym ruszyliśmy w stronę kasy.
- Dwa bilety na "Non Stop" proszę - rzekł Zayn, wyciągając pieniądze.
Wyjęłam swoją kasę, ale on jak to na dżentelmena przystało zapłacił za mnie. Chciałam się zrewanżować z popcornem, ale on nawet nie pozwolił mi wyjąć portfela.
Weszliśmy do sali, mieliśmy najlepsze miejsca. Usiadłam wygodnie, a film się zaczął. Chrupałam popcorn. Oj coś czuję, że czeka mnie długie bieganie, żeby to spalić.
 Mniej więcej jakoś w połowie seansu Zayn objął mnie. Czyli stało się to, co dzieje się w każdym amerykańskim filmie.
Czułam się wtedy tak świetnie. Byliśmy blisko siebie.
Moje życie to mieszanina uczuć...Sama sobie z tym nie radzę. Wciąż czuje ból po Dylanie, zwłaszcza, że mnie zdradzał. Jednak przy Zaynie o tym zapominam i mogę być sobą.
Film się skończył. Wstałam z siedzenia, ruszyłam do wyjścia. Po drodze wyrzuciłam puste opakowanie po popcornie.
Wyszliśmy z kina, na dworze panowała ciemność. Pomijając światła z bilbordów,  szyldów i aut.
- Fajnie było, dzięki, że mnie zabrałeś - uśmiechnęłam się, zaciskając ręce w piąstki.
- To ja się cieszę - złapał mnie za nadgarstki. - Musimy to powtórzyć.
- Tak, może pójdziemy na kolację jutro po szkole? - odparłam nieśmiało.
- No jasne, a nie jest ci zimno? Masz moją kurtkę - powiedział, podając mi ją.
Od razu zrobiło mi się cieplej.
Nagle przybliżyliśmy się do siebie, dzieli nas tylko milimetry. Wiedziałam, że to się wydarzy. Nasze usta się zetknęły. Poczułam, jakby czas stanął w miejscu. Motylki w moim brzuchu szalały.
Oderwaliśmy się od siebie, to znaczy tylko usta.
- Zayn, nie zrań mnie - wyszeptałam lekko rozkojarzona.
- Nigdy tego nie zrobię - odparł i musnął moje wargi.
Malik złapał mnie za rękę, ruszyliśmy w stronę auta. Bałam się tego, ale stało się i już.
Usiadłam wygodnie, zapięłam pas. Ten dzień na pewno zapamiętam na dłużej.
W ciszy dojechaliśmy pod bramę do mojej dzielnicy.
- Dziękuje - wyszeptałam, przybliżając się do Zayna.
Pocałowałam go w policzek i wybiegłam z auta. Wciąż miałam na sobie jego kurtkę! Niestety, odjechał, więc oddam mu ją jutro. Weszłam do domu, w kuchni siedziała mama i stukała coś na tablecie.
- Cześć - wymamrotałam, wchodząc na górę.
Ona nie przejęła się tym, więc nawet nie zwróciła uwagi na to, że mam na sobie męską skórę.
Weszłam do łazienki, umyłam zęby. Zmyłam makijaż, a następnie weszłam pod prysznic. Gorąca woda spłukała ze mnie zapach jego perfum. Ubrałam się w piżamę, pobiegłam do swojego pokoju. Położyłam kurtkę na krzesło, wzięłam pamiętnik.
" Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę go kochać, ale robię to. Czuje się tak prawdziwie z nim..."







1 komentarz: